Można poprosić kolegę, żeby odpisywał na listy, siedzieć godzinami w Wikipedii, żeby przed wybranką zabłysnąć. Wysłać zdjęcie sprzed dziesięciu lat bez łysiny i brzuszka.
I choć może wydawałoby się, że miłość via komputer kwitnie,pierwsze spotkanie na żywo jest totalną klęską. Nie tylko przecież z powodu intelektu czy jego braku, nawet nie z powodu niedostatków wyglądu.
Kiedy siedzi się przed monitorem, czyta miłosne listy, wyobraźnia działa cuda. Wieczór przy romantycznych świecach? Spotkanie w niesamowitej scenerii? Pocałunki, dotyki? Romantyczne uniesienia? Tylko z kim, bo przecież nie za panem siedzącym po drugiej stronie łączy? Wyimaginowany kochanek spełnia wszelkie oczekiwania.
Potem na randce zjawia się łysol z brzuchem. Ma brzydkie ręce, zaniedbane paznokcie. Albo sandały i skarpety, albo nerwowy tik, o którym nigdy nie pisał. No i przecież ma zapach. Nie taki, o którym marzyłaś. Bo przecież nic tak nie urzeka kobiety, jak zapach mężczyzny. Takiego prawdziwego.
Magdalena Gorostiza