Partner: Logo KobietaXL.pl

Studiował Administrację. Był w studium informatycznym. Na studia pedagogiczne poszedł, bo jak sam przyznaje chciał być lepszym ojcem. Pracował jako handlowiec, ale filozofia firmy nie zgadzała się z zasadami, którymi kieruje się w życiu - myślał o odejściu. Pracę jako nauczyciel wychowania przedszkolnego dostał przypadkiem, nie szukał, nie planował - chciał jedynie zapisać swojego synka Jasia do przedszkola, ale dyrektor placówki zaproponowała mu posadę. Zgodził się i nie żałuje ani trochę. 

Piotr Mitura to wyjątkowy człowiek. Pełen energii i pozytwnego nastawienia do świata. Zawsze uśmiechnięty i niezwykle życzliwy. Nawet kiedy opowiada o długich godzinach spędzonych na radach pedagogicznych nie narzeka. Znajduje mnóstwo czasu dla syna, przyjaciół, nawet chwilę na wywiad. W dodatku prowadzi blog www.mitura.net, na którym nie tylko publikuje własne teksty, ale wspólnie z kolegą nagrywa podcasty. Działa jeszcze na kilku innych przestrzeniach. I uwierzcie mi - nie mam pojęcia jak znajduje czas na to wszystko, ale sekretem może być właśnie jego praca. Bo jak się kocha to co się robi - to na wszystko znajdzie się czas i miejsce. Prawda? 

 

Będę lepszym ojcem 

Jego syn Jaś skończył w lutym 5 lat. - Wychowuję go najlepiej jak potrafię, ale jak każdy rodzić mam problemy. Nigdy nie planowałem pracy z dziećmi i na studia pedagogiczne poszedłem właśnie ze względu na niego. Byłem na Administracji i zrezygnowałem, potem poszedłem do studium informatycznego i też zrezygnowałem. Dlaczego? Wydaje mi się, że zawsze wybierałem studia pod kątem przyszłego zawodu i to był błąd. Administracja, ten kierunek był wtedy bardzo modny i trudno było się na niego dostać, ale mi udało się za pierwszym razem. Po pewnym czasie zaczęło mnie to tak nudzić, że nie czułem żadnej radości ze studiowania. Potem pomyślałem o studium informatycznym - zrezygnowałem, ale wszystko czego się tam nauczyłem przydaje mi się chociażby do prowadzenia bloga. W końcu pomyślałem, że pójdę na takie studia, które przydadzą mi się w życiu – będę kiedyś ojcem więc pójdę na pedagogikę - może będę lepszym ojcem, a w rodzicielskich sytuacjach kryzysowych zachowam się tak, a nie inaczej, bo będę już wiedział jak. W przeciwieństwie do koleżanek ze studiów nie miałem ciśnienia, że muszę szukać pracy, iść na staż i może właśnie dlatego te studia dały mi tyle radości. Zbieg okoliczności jednak chciał, że w końcu trafiłem do pracy w przedszkolu. - wspomina. 

 

Jego matka i ciotka pracowały w przedszkolu - dlatego wiedział od samego początku z czym to się wiąże. Wiedział doskonale, że nie ma z tego wielkich pieniędzy i jak sam przyznaje nie chciał iść do pracy, z której będzie miał satysfakcję, ale nie będzie miał kasy. Dopiero później zrozumiał, że może się spełniać w przedszkolu, a dodatkowe pieniądze zarabiać na innych płaszczyznach.

 

Nauczyciel wychowania przedszkolnego

-  Mówi się nauczyciel wychowania przedszkolnego. Nie mówi się "przedszkolanka"  - mówi się nauczyciel wychowania przedszkolnego - powtarza stanowczo. - Ja zawsze zwracam na to uwagę, bo nie ma co się oszukiwać to jest zawód nauczyciela - taki sam jak w liceum czy na studiach, a nawet (moim zdaniem) praca w przedszkolu jest trudniejsza niż na studiach, bo wykładowca akademicki pracuje z ludźmi dorosłymi. Dzieci są bardziej wymagające pod wszystkimi względami. To nie wygląda tak, że wpadasz do przedszkola i jak masz osobowość to już wszystko załatwione – ciągle trzeba nad sobą pracować, mnie praca z dziećmi nauczyła cierpliwości. Ludzie często mi powtarzają "ja bym nie wytrzymała, tyle dzieciaków, krzyk, wrzask..." - tak jest czasami wrzask, ale to są dzieci - muszą się wywrzeszczeć. Oczywiście uczymy je, że trzeba mówić po cichu, że można rozmawiać nie krzycząc na siebie, że hałas przeszkadza innym, ale my dorośli czasami też chcemy się wywrzeszczeć, więc nie dziwmy się dzieciakom. 

 

Zdominowany przez kobiety

Najtrudniejsza i najmniej przyjemna w pracy nauczyciela przedszkolnego jest dla Piotrka papierologia! - Oprócz tego, że pracujesz z dziećmi to musisz trzymać się podstawy programowej, odpowiednio wypełniać dziennik, prowadzić obserwacje i tak dalej i tak dalej. To jest duża odpowiedzialność, a dla kogoś kto nie lubi siedzieć w papierach tak jak ja – zresztą moja pani dyrektor dobrze o tym wie (śmiech) to trochę jest to problematyczne. To było dla mnie najtrudniejsze. Niektórym może się wydawać, że np. takie czynności samoobsługowe z dziećmi mogą być trudne dla mężczyzny - wiesz podetrzeć dziecku pupkę, bo wiadomo - dzieci "kupkają", ale naprawdę to ani nic trudnego ani nic krępującego, tylko wiesz niektórzy wciąż są w szoku "o boże facet w przedszkolu?", w głowach zapala im się lampka ostrzegawcza, inni myślą  "pedofil" i tak dalej i tak dalej...

 

Nie czarujmy się - nauczyciel wychowania przedszkolnego to zawód zdominowany przez kobiety. Wiele osób wciąż uważa, że mężczyzna w przedszkolu to pomyłka, że nie powinien pracować z dziećmi, że to praca wyłącznie dla kobiet. Bezpodstawnie. Piotr nie boi się obalać mitów i stereotypów. 

 

- Spotkałem się kiedyś z tego rodzaju sytuacją. Musiałem odwołać kilka obiadów w firmie cateringowej, bo zamówiliśmy za dużo dla dzieciaków. Kobieta, z którą rozmawiałem przez telefon zapytała zdziwiona "To pan tam pracuje?", odpowiedziałem "tak, jestem nauczycielem". Wiesz co usłyszałem? Zbulwersowanym głosem oznajmiła "W życiu nie posłałabym dziecka do przedszkola gdzie facet jest nauczycielem".... Powiedziałem grzecznie tej pani, że nie obrażę się na nią, bo jest piątek i uznam to za żart. Dodałem również, że oczywiście ma takie prawo więc bardzo proszę żeby dziecka do naszego przedszkola nie przyprowadzała. Trzeba niszczyć stereotypy, że nauczyciel wychowania przedszkolnego to wyłącznie zawód dla kobiet. 

Już na studiach mówiono mu, że powinien pracować w przedszkolu, bo dzieci również potrzebują tam męskiego wzorca. Jego energia i bezkompromisowość pozwala mu na przełamanie barier, bo przecież dla dzieci nie ma znaczenia czy nauczycielem będzie pan czy pani. Dorośli już tak...

 

Szczerość i współpraca

- Praca z dziećmi jest świetna, ale też stresująca, czasami jest męcząca, ale fajna – niezaprzeczalnie! Od dzieci można się bardzo dużo nauczyć. Uwielbiam ich szczerość. Rozmowy z nimi są najlepsze. Np. Jasio mówi mi "Proszę pana, ja  kiedyś kręciłem się na karuzeli i się zrzygałem" - więc rozmawiamy o tym, ale dodaję "Tylko Jasiu nie mówi się zrzygałem, mówi się zwymiotowałem". Ich swoboda w porozumiewaniu się, ten brak barier i beztroska są bezcenne. 

 

Pamiętam mieliśmy lekcje o rodzinie, rysowaliśmy rysunki i padło pytanie po czym na rysunku możemy poznać, że widzimy kobietę? No więc dzieci zaczęłu wymieniać, bo ma długie włosy, bo ma spódnicę i ktoś krzyknął "BO MA CYCKI" – odpowiadam maluchowi "świetnie – tylko mówimy piersi". Jest mnóstwo smiechu, ale to nie jest łatwa praca i dlatego też denerwuje mnie kiedy ktoś mówi "przedszkolanka" i w dodatku myśli, że jedynym zadaniem nauczyciela w przedszkolu jest zabawa z dziećmi, pilnowanie ich. Bzdury! Pilnuje to niania, a bawić się z dziećmi może każdy! Zresztą dzieci wcale nie potrzebują dorosłego do zabawy, bo one świetnie bawią się same ze sobą we własnym gronie. Nauczyciel to nauczyciel - to nie jest przedszkolanka, która idzie i pije kawę – to jest praca wychowawcza i wcale nie jest taka łatwa jak się niektórym wydaje.

 

Zresztą to nie jest wyłącznie praca z dziećmi – to jest również praca z rodzicami.. My uczymy czegoś dzieci, a w domu są zupełnie inne zasady. My wprowadzamy zasady dyscypliny, kultury zabawy, a w domu dziecku  pozwala się na wszystko co tylko chce. W przedszkolu obowiązują pewne reguły, dzieci je znają od początku roku, są wywieszone na ścianie, dzieci wiedzą że powinny bawić się cicho, że po skończonej zabawie powinny odłożyć zabawki na miejsce, a w domu tego nie muszą robić. I tu kontakt z rodzicem jest bardzo ważny, najgorzej jak z rodzicami nie ma porozumienia. Na szczęście w grupie, którą ja mam nie ma problemu z kontaktem i porozumieniem z rodzicami. Ci rodzice są z innej bajki! Ja jestem nadal w szoku – pozytywnym oczywiście! Świetnie się nimi pracuje.

Rozumiem, że każdy ma własne podejście do dzieci - rodzic ma swoją koncepcję wychowania i edukacji dziecka i nie zawsze zgadza się ona z koncepcją nauczyciela. Często rodzice również myślą, że nauczyciel jest w dużej mierze od tego, aby wykonywać polecenia rodzica, nawet otwarcie o tym mówią "to jest moje dziecko i masz robić tak i tak". Ja na szczęście nie miałem takich sytuacji, ale wiem że się zdarzają, albo np. rodzice mają pretensje, że prace domowe są za trudne – nie są za trudne, bo są dostosowane do podstawy programowej, dobrane do wieku i poziomu rozwoju dziecka, ale wtedy rodzice mogą stwierdzić, że nauczyciel zbyt dużo wymaga. Ale my wiemy co robimy! I tu najważniejsze jest zrozumienie naszej roli i współpraca. Wzajemna. 

 

Satysfakcja gwarantowana

Nad odpowiedzią na pytanie o to, co jest najbardziej problematyczną kwestią w jego zawodzie musiał się długo zastanawiać, ale kiedy zapytałam o to co daje mu największą satysfakcję - nie zastanawiał się ani minuty. - Wiesz co jest piękne? Jak widzę kiedy jedno z moich dzieci zauważając, że w sali jest głośno wstaje i taką miotłą zabawką wskazuje na napis na ścianie "BAWIMY SIĘ W CISZY" i mówi reszcie, że jest tutaj za głośno. Nie do nas nauczycieli tylko do swoich kolegów! 

Pracowałem kiedyś jako handlowiec w jednej, potem drugiej korporacji, ale bardzo nie podobało mi się podejście firmy do klientów i filozofia firmy nie zgadzała się z moją życiową filozofią. Zadzwoniłem do przedszkola żeby zapisać tam swojego syna, rozmawiałem z panią dyrektor, a ona zaproponowała mi pracę no i tak się zaczęło. Nie widząc mnie nawet na oczy! Coś w tym musiało być...

 

K.Krupka

Czytaj także Przedszkolanek potrzebny od zaraz!

 Oraz            Facet w przedszkolu

foto: Edyta Piasecka

Tagi:

przedszkole ,  męzczyzna.praca , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót