Frank Woiton powiedział, że podczas lotu z Lubitzem musiał wyjść do łazienki. Nic jednak nie wskazywało na to, że Lubitz może stwarzać zagrożenie. Mówił kapitanowi, że jest szczęśliwy, że niedługo będzie latał na długich dystansach, i że chce zostać kapitanem.
- Opanował doskonale samolot, miał wszystko pod kontrolą – dodał Woiton. - Dlatego nie miałem obiekcji, aby zostawić go samego.
Woiton podzielił się swoimi opiniami w mediach społecznościowych, zyskując tym aplauz internautów. Jak mówi, chciałby aby jego postawa pomogła odbudować zaufanie do pilotów, które Lubitz zniszczył. Dzień po tragedii Frank Woiton zgłosił się na ochotnika do pracy, ponieważ wielu kolegów z Germanwings było jeszcze w szoku.
W zeszłą środę pilot leciał do Hamburga. W czwartek leciał tą samą trasą, na której wydarzył się wypadek.
- Widziałem niepokój wśród pasażerów i załogi – mówi.
Zdobył szacunek pasażerów, gdy stojąc w przejściu z mikrofonem wygłosił emocjonalną mowę.
- Biorę odpowiedzialność za ten lot z Dusseldorfu do Barcelony – powiedział – Możecie być tego pewni, bo też chcę usiąść wieczorem z rodziną do kolacji.
Jego wypowiedź nagrodzona została gromkimi brawami. Frank Woiton ma 48 lat, jest ojcem dwóch synów.
Źródło La Vanguardia
czytaj także Andreas Lubitz - dlaczego to zrobiłeś?