Myślę też sobie, że tak naprawdę tolerancyjni mogą być wyłącznie ci ludzie, którzy wiedzą jak smakuje wolność. Zniewolony umysł nie jest w stanie pojąć potrzeby innych ludzi do możliwości podejmowania decyzji, za które jest się odpowiedzialnym, za życie czasami pod prąd, ale w zgodzie z samym sobą. Ostatnio odbyłam kilka prywatnych rozmów na tematy zgoła od tego, o którym piszę teoretycznie z gruntu odmienne, ale jednak dla stanu świadomości jednostki istotne. Wątek rozmów niemal identyczny. „On ją zniewolił, zawładnął nią” - powiedziała moja przyjaciółka o innej koleżance. Sprostowałam z miejsca – nie, to ona dała się zniewolić, przecież nie jest małym dzieckiem. Co ciekawe nie tylko „ofiara zniewolenia” mówi tak o sobie, kolejna osoba szuka winy w rzekomym oprawcy, nie zastanawiając się, gdzie tak naprawdę pies leży pogrzebany
Tymczasem to nagminne u nas szukanie winnych wkoło to niestety nie tylko oznaka słabości. To również przeświadczenie o tym, że człowiek nie jest wolny, bo nie decyduje o sobie, że to ktoś trzeci rządzi jego losem. Nic bardziej mylnego. Rachunek sumienia należy zawsze zacząć od siebie – co ja źle zrobiłam, że ktoś mnie w taki sposób potraktował? Bo może na przykład złamałam świętą zasadę, wpajaną mi przez moją mamę chyba od kołyski – nie rób drugiemu, co tobie niemiłe?
Najwyższy czas na to, by ten dość karkołomny wywód powiązać z homoseksualistami. Oprócz orientacji seksualnej niczym od reszty społeczeństwa się nie różnią – bywają mądrzy i bywają głupi, wykształceni i tępi, wybitni i mało zdolni.
I przynajmniej część z nich równie mocno jak ja kocha wolność i chciałaby za swój los być odpowiedzialna. I akurat ja dokonale ich rozumiem. Chcieliby, jak cała reszta, mieć możliwość wyboru – żyją na kocią łapę czy wstępują w legalny związek, zostają razem, czy też się rozwodzą, bo miłość przeminęła z wiatrem. Niestety, tego rodzaju wolności nie dane jest im zaznać. I szczerze mówiąc kompletnie nie rozumiem, dlaczego. Wszak ich małżeństwa i tak byłyby promilem zawieranych związków, nikt heteroseksualny nie byłby do nich zmuszany, ba, nawet homoseksualiści mieliby w tej kwestii prawo swobodnego wyboru. Ograniczenia prawne powinny mieć na celu wyłącznie obronę ludzi przed możliwością przekraczania ich granic przez innych, kiedy tego nie chcą. Ale z nadania homoseksualistom prawa do zawierania małżeństw żadnej krzywdy dla hetero być nie może. Dlaczego więc zdecydowana większość jest temu przeciwna? Śmiem twierdzić, że mają zniewolone umysły...
Zapraszam do lektury mojego wywiadu z Anką Zawadzką.
Magdalena Gorostiza