Żenująca kampania fundacji Mamy i taty pokazuje bogatą kobietę, która postawiła na karierę i status materialny, ale po drodze "zapomniała" urodzić dziecko. A czym jest bezdzietna kobieta w katolickim kraju? Zerem, nikim, bo najważniejsze powinno być macierzyństwo. Tak jakby rolą kobiety było zostanie rozpłodową krową, bo tylko wtedy jest godna szacunku.
Tymczasem są kobiety, które świadomie nie chcą mieć dzieci i niekoniecznie tego potem żałują. Posiadanie dziecka wiąże się z pasmem wyrzeczeń, odpowiedzialnością, uwiązaniem i nie każda kobieta ma do tego zacięcie. Jej wybór, święte prawo.
Większość młodych kobiet nie rezygnuje jednak z dziecka dla wspaniałej kariery. Młode Polki nie rodzą dzieci, bo zwyczajnie sie boją. Widma utraty pracy, braku zabezpieczenia na umowie śmieciowej, groszowych zarobków, które nie zagwarantuja bytu rodzinie. Rezygnują z dzieci z odpowiedzialności za ich los, a nie dlatego, że remontowały domy czy rozbijały sie po Paryżach (chyba, że w charakterze garkuchty). Mieszkają kątem u rodziców, albo w wynajętych mieszkaniach. Nie mają perspektyw nawet na własną kawalerkę.
Czemu więc służyć ma taka kampania? Wzbudzeniu wyrzutów sumienia u garstki kobiet, którym się powiodło? Pokazaniu, że największym skarbem musi być dziecko, nie liczą się inne rzeczy, nawet wyjazd do Tokio? Każda z nas ma prawo wyboru. Pokazywanie dorosłym kobietom umoralniających historyjek jest zwyczajnie żenujące.
Magdalena Gorostiza