Pisałam już kilka razy, ale powtórzę raz jeszcze. Obecna ustawa aborcyjna nie jest dla mnie żadnym kompromisem, a wyrazem polskiej hipokryzji. Ci, którzy twierdza inaczej są pozbawieni zwykłej uczciwości. Ustawa, która zezwala na aborcje w ściśle określonych sytuacjach nie opowiada się ani przeciw ani za ochroną poczętego życia. Ustawa, która zakazuje kobietom aborcji z wyboru godzi w podstawowa wolność człowieka. I jak słusznie podkreśla Joanna Senyszyn – dyskryminuje ze względu na status materialny, co jest niezgodne z Konstytucją.
Ale i ten kadłubek prawny przeszkadza tak zwanym obrońcom życia. Ja nie neguje ich prawa do wyrażania swoich poglądów. Niech Kaja Godek apeluje, głosi swoje teorie, organizuje na ten temat pogadanki. Niech przekonuje kobiety, by rodziły dzieci kalekie, dzieci, które są wynikiem gwałtu. Ma prawo nawoływać, namawiać, argumentować. Kiedy jednak owa pani staje na sejmowej mównicy z chęcią, by to co głosi, wtłoczyć w kodeks karny, budzi się we mnie natychmiast sprzeciw. I pytam – Kto pani daje prawo, by za mnie decydować, by mówić mi jak żyć, jak mają żyć moje córki? Skąd w pani tyle pychy, tyle pogardy i braku poszanowania wolności innych? I w końcu, skąd przekonanie, że to wyłącznie pani zna objawioną prawdę?
Powiem też więcej. Życie weryfikuje bardzo często skrajne i fanatyczne poglądy. Nie życzę pani Godek źle, ale chciałabym, aby sama kiedyś stanęła w obliczu takiego wyboru. Czy kazałaby pani rodzić dziecko swojej zgwałconej przez kilku mężczyzn kilkunastoletniej córce? Czy skazałaby pani na śmierć swoje własne dziecko, gdyby ciąża zagrażała pani córki życiu? Niech pani sama znajdzie odpowiedź w swoim sumieniu. O ile w ogóle wie pani, co to słowo oznacza.
Magdalena Gorostiza
Zapraszam do lektury Kobieta, która usunęła ciążę