Amerykańskie badania mówią, że ludzie nie umieją być sami ze sobą. Odcięci, nawet na kilka minut, od smartfonów, telewizji, gazet, przeżywają prawdziwe katusze. Niektórzy wolą nawet być w tym czasie rażeni prądem...
Skąd ten strach przed swoim własnym towarzystwem? Skąd ta niechęć do zajrzenia w siebie, pogadania ze sobą o sprawach ważnych i mniej ważnych? Ludzie siedzą na Facebooku, dzwonią do znajomych, spędzają godziny w internecie. Byle tylko jak najdalej od siebie samych uciec.
Mam na ten temat własną koncepcję – bycie ze sobą wymaga szczerości. Nie da się wówczas uciec od własnych klęsk, niepowodzeń, słabości, świństw, które zrobiło się innym. W dobie wirtualnych kreacji, radosnych selfie wrzucanych do netu, zbyt wielu trudno przyznać się do tego, że nie są wcale doskonali. Że sukcesy są tylko pozorne, a deklarowana miłość do bliźniego ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Rozmowa ze sobą obnażyłaby takie fakty. Więc lepiej uciec od siebie, dalej żyć w oddali. I co gorsza, może przyszłoby myślenie o śmierci? O tym, że nie ma innego wyjścia, więc trzeba zweryfikować wartości?
Ci, którzy nie boją się konfrontacji, trudnych tematów, wychodzą z rozmowy ze sobą o wiele bardziej mądrzejsi. Czasami zawstydzeni, czasami wcale nie radośni. Ale mający na swój temat wiedzę często bezcenną. Wiedzę, która pozwala szukać w życiu nie pozornej, ale prawdziwej satysfakcji.
Zapraszam do lektury Boimy się być sami ze sobą
Magdalena Gorostiza