Partner: Logo KobietaXL.pl

Znacie to uczucie smutku, przygnębienia i bezradności, gdy spotykacie na ulicy bezpańskiego i zagłodzonego psa lub małego kociaka przemokniętego do suchej nitki na deszczu? Ile razy myślałyście „wzięłabym cię do domu, ale przecież nie mogę”? Otóż są sposoby na to by zwierzętom pomóc bez przygarniania ich i są kobiety, które pokazują nam, jak to robić.

Angelika Koza na co dzień mieszka w Gorzowie Wielkopolskim i pracuje w kancelarii odszkodowań, zaocznie studiuje gospodarkę przestrzenną w Poznaniu. Zwierzęta kocha od dziecka. Najbardziej? Konie.

- Pamiętam, jak byłam mała i widziałam konika w telewizji, to aż skakałam i piszczałam ze szczęścia. – śmieje się dziś Angelika.

Dziecięce zafascynowanie tymi zwierzętami przerodziło się w prawdziwą pasję. Naukę jazdy konnej rozpoczęła w 6-tej klasie szkoły podstawowej. Rok później zaczęła pomagać w stajni – czyściła boksy, karmiła i poiła konie, wszystko po to, żeby móc choć czasem dosiąść konia, co było dla niej najlepszą nagrodą. Na kupno własnego zdecydowała się, gdy sprzedano konia, którym zajmowała się przez 2 lata, i do którego bardzo się przywiązała. Dziś razem ze swoim koniem, Largusem, bierze udział w różnych zawodach jeździeckich.

- Od czasu do czasu nawet uda mi się coś wygrać – żartuje. Ostatnio zajęła trzecie miejsce w parkurach otwartych. – No i najważniejsze, że wiem, że jego nikt nie sprzeda, że jest mój.

Ale nie tylko konie kocha. Angelika znana jest z tego, że nie potrafi obojętnie przejść wobec bezpańskiego zwierzęcia. Jeśli jedzie samochodem, jakąś opustoszałą drogą i zobaczy błąkającego się tam psa, zawsze musi się zatrzymać. Oczywiście nie zabiera wszystkich znalezionych zwierząt do domu, choć pewnie bardzo by chciała, ale nigdy nie zostawia ich bez pomocy. Zawozi znalezione psy do schroniska, a później wrzuca ich zdjęcia na facebooka z informacją, gdzie i kiedy je znalazła.

Liczy na to, że może zabłąkany psiak odnajdzie swojego właściciela lub znajdzie innego, nowego. Niekiedy, gdy po psa nikt się nie zgłasza, decyduje się na wirtualną adopcję, czyli staje się wirtualną „panią” zwierzaka i wspiera finansowo jego wyżywienie. A gdy ostatnio jeden z jej wirtualnych podopiecznych uciekł ze schroniska przez kilka dni jeździła drogą, na której znalazła go pierwszy raz, licząc na to, że może znów właśnie tam się błąka.

Angelika wspomaga nie tylko schronisko. Co miesiąc przelewa fundusze na konta fundacji, które pomagają zwierzętom, takim jak „Psom na pomoc” czy „Fundacja Zielony Pies”. W przyszłości chciałaby założyć własną fundację, która będzie działała na rzecz zwierząt.

- Ktoś może powiedzieć, że jestem łatwowierna, ale kiedy widzę te wszystkie zdjęcia zwierząt, które nikomu nie zawiniły, to nie mogę się powstrzymać.

Oczywiście koń nie jest jedynym zwierzęciem Angeliki. Ma jeszcze dwa psy i jak nietrudno się domyślić – oba przygarnęła.

Suczkę Didi znalazła błąkającą się po osiedlu, a Odiego wzięła od kobiety, która nie miała odpowiednich warunków do jego wychowania. Swoich przyjaciół namawia do tego samego, często słyszą „Spójrz, jaki słodki! Nie chciałbyś takiego?” .

PAULINA GORZKOWSKA

Tagi:

kobietaxl ,  Angelika Koza ,  zwierzęta , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót