Obdarzona nieoczywistą urodą dwudziestoczteroletnia paryżanka podbiła serce trzy lata starszego od niej poety, którego był już w tym czasie znaną osobowością paryskiej bohemy. „Ona jest wesoła, dobra, dowcipna, ma taki talent. Jest małym słoneczkiem. To ja w kobiecej postaci!” zachwycał się Apollinaire. Nazywał Marię swoją smutniutką baletniczką.
Guillaume’a zachwycił nieco infantylny, bardzo dziewczęcy styl bycia Marii, jej wykształcenie, maniery, a także ambicje artystyczne. Delikatna i kapryśna, powściągliwa w okazywaniu uczuć, umiała jednak dosadnie wyrazić własne zdanie. Delikatny, kobiecy świat, pastelowe tony jej malarstwa, wszystko co reprezentowała sobą Maria wzbudzało w poecie wielką namiętność. Bawiła go sprośnymi i rzewnymi piosenkami, które uwielbiał, a także zachowaniem w duchu podlotka – skakaniem na skakance albo śmiesznymi tańcami. Panna Maria nie była jednak tak niewinna jak sugerowała poza trzpiotki, którą oczarowała Apollinaire’a – w wieku 20 lat poznała Henri-Pierre’a Roché, który został jej kochankiem, mentorem i wprowadził malarkę w środowisko artystyczne. Związek ze sławnym, popularnym poetą jakim był już Apollinaire’a niósł za sobą możliwości, a Maria z nich skorzystała. U boku poety stała się samodzielną, pewną siebie artystką o rozpoznawanym nazwisku...
Co było dalej - zapraszamy do lektury!