Postanowiłaś stworzyć Akademię Terapii uŚmiechem. Dlaczego?
Poszłam któregoś dnia na spacer po moim Krakowie w poszukiwaniu ludzi o szczęśliwych oczach. Była piękna pogoda, ale ludzi szli jacyś smutni, zagubieni, załamani. Nie znalazłam nikogo, kto miały w spojrzeniu radość życia, euforię.
A oczy to zwierciadło duszy…
No właśnie. A wkoło wszyscy zalęknieni, nie patrzą na nikogo. Idą bez uśmiechu, bez radości. Świat jest dziś inny, nikt nie zwraca na nikogo uwagi, każdy jest jakiś pogubiony, samotny. Czasami z utęsknieniem wracam myślami do czasów tzw. komuny. Wpadali znajomi bez uprzedzenia, robiło się z byle czego kanapki. Siedzieliśmy, dyskutowaliśmy, śmialiśmy się. Ludzie mieli ze sobą prawdziwy kontakt. Teraz jest wszechobecna obojętność. Czasami jak widzę obrazy z dzielnic biedy,z faveli w Brazylii czy slumsów indyjskich, gdzie jest miska ryżu i klepisko, widzę tam więcej radości życia. Bo ludzie są razem, w realu, nie na ekranach telefonów.
Ale czasy się zmieniły. Nie chcemy „być” tylko „mieć”. Bożkiem stała się konsumpcja.
Tylko, że głodu miłości nie da się zajść pieniędzmi. Tymczasem ludzie myślą – jestem głodny – kupię kolejny gadżet, jestem spragniony – pojadę na Bali. Człowiek stał się zagubiony duchowo, nie rozumie, że wpadł w pułapkę, że nie pomoże 10 czy 20 tysięcy miesięcznie więcej, żeby znaleźć szczęście. Bo nie w ilości posiadanych rzeczy ono leży.
Ale w tę pułapkę wpędzają nas też mass media. Zobacz, ile jest reklam – must have! Musisz mieć nowy telefon, nowe buty, takie jak celebrytka. Mówienie o wyższych wartościach jest nieopłacalne. Wszystko kręci się wyłącznie wokół pieniędzy, wokół wyglądu, mody...
I to mnie zasmuca, bo rosną kolejne pokolenia nastawione na konsumpcję. I będą tak samo zagubione, spragnione i głodne. I będzie przybywać ludzi z depresją, nerwicą, zaburzeniami psychicznymi. Bo kontakty często ograniczają się do relacji w internecie. A to nie jest spotkanie z żywym człowiekiem. Kiedy patrzymy w ekran komputera nasze neurony lustrzane w mózgu, te które odpowiadają za relacje interpersonalne, nudzą się. Nasz mózg nie dostaje odpowiedniego paliwa. Stąd mój pomysł, żeby zorganizować akcję uśmiechania się do innych. Moja Akademia to działalność stricte charytatywną. Chcę rozpowszechniać inny model zachowania, chcę aby ludzie patrzyli się na siebie, byli uprzejmi, wysyłali pozytywna energię.
foto facebook Ewy Korzemskiej
I co, jak idzie akcja?
Wysłałam informację o Akademii do 400 osób na Facebooku. Do każdego indywidualnie, nie prośby o lajki, czy jeden link. Straciłam na to mnóstwo czasu. Wiesz ile osób odpowiedziało? OSIEM! 5 zalajkowało projekt, 3 napisały, że dziękują, ale nie mają czasu. A ja nie namawiam do żadnych pracochłonnych zajęć, wyłącznie do poświęcenia drugiemu człowiekowi odrobiny uwagi, w autobusie, na ulicy. Ale nie zniechęcam się. Może jednak znajda się chętni do tego, by zacząć żyć trochę inaczej. By dostrzec drugiego człowieka i zrozumieć, że w nim należy swojego szczęścia szukać. A nie w kolejnej przez butów...
Rozmawiała Magdalena Gorostiza