Masz maleńką, sześciotygodniową córeczkę. I zamiast zająć się wyłącznie dzieckiem, co pewnie uznane zostałoby przez większość za twój obowiązek, poświęcasz czas na organizowanie Strajku Kobiet. Dlaczego?
Bo właśnie moje macierzyństwo utwierdziło mnie w przekonaniu, jak jest ważne to, o co walczę. Przechodziłam teraz ciążę, rodziłam, załatwiałam zasiłek itd. Widzę, jak wcale nie jest to prosta droga. Ze względu na swój wiek robiłam badania prenatalne. Na szczęście wyszły dobrze. Ale nie wiem, co by zrobiła, gdyby wyszły źle. Chciałabym jednak wówczas prawo do własnej decyzji, mieć możliwość wyboru. A to się nam kobietom w Polsce odbiera. Nie chcę się na to godzić. W organizacji strajku bierze udział teraz większa grupa, dużo rzeczy robię przez internet. Daję radę. Chodziłam w ciąży na poprzednie protesty, byłam z córeczka na manifie. Można to wszystko pogodzić.
Jesteś w Nowoczesnej, ale strajk nie ma partyjnego oblicza?
Nie ma, jest apolityczny, choć oczywiście ma partyjne poparcie. Uważam, że tak jest lepiej, bo dotyczy wszystkich kobiet, nawet jeśli są pomiędzy nimi różnice w poglądach czy sympatiach partyjnych. Lista postulatów jest długa, obejmuje nie tylko prawo do aborcji czy antykoncepcji. Mówimy o świeckim państwie, o faktycznej rozdzielności państwa od Kościoła, o nowoczesnej edukacji, o prawach kobiet w pracy, zabezpieczeniu emerytalnym czy walce z przemocą domową. Całość postulatów jest na Facebooku. I jeśli kobiety utożsamiają się choćby z częścią z nich, to powinny w tym strajku wziąć udział. Bo tu idzie o coś więcej, niż tylko o pigułkę dzień po.
Skąd taka rozpiętość? Uważasz, że jest sporo osób, które takie postulaty poprą?
Nie wzięło się to z powietrza. Jako Nowoczesna zbieraliśmy jakiś czas temu opinie wśród ludzi. Były kartki ze zdaniem „Mam dość” i trzeba było dopisać resztę. Wyobraź sobie, że ponad 80 procent opinii dotyczyło świeckiego państwa – ludzie nie chcą,by Kościół stanowił prawo, wtrącał się do polityki, nie chcą religii w szkołach. Boją się jeszcze o tym mówić na forum publicznym, ale jak się okazuje to bardzo ważny temat, który gdzieś podskórnie żyje. Dlatego lista postulatów zrobiła się długa, bo chodzi nie tylko o prawa samych kobiet, ale też o to, w jakim kraju żyjemy, co jak widać, ma ze sobą związek. Stąd trzeba mówić o tym bardzo głośno. Wiem, że to często niełatwe i wymaga odwagi, że kobiety często mają wiele do stracenia. Ale jeśli nie my, to kto? Musimy wziąć swój los w swoje ręce, nikt za nas tego nie załatwi. Tym razem to Międzynarodowy Strajk Kobiet. W Polsce akces zgłosiło 80 miast, a może będzie i więcej. Cieszę się, że Lublin bierze udział, że deklarują się kobiety, że przyjdą. I zapraszam wszystkie jeszcze niezdecydowane - 8 marca, godzina 17.00 Plac Łokietka pod ratuszem.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza