Jak to się stało, że otworzyłaś agencję detektywistyczną? To dość nietypowa działalność i chyba niełatwa?
Marzyłam o tym, by zostać policjantką. Całe życie ciągnęło mnie do pracy śledczej. No ale z różnych powodów do policji nie poszłam. Potem utknęłam w urzędzie, za biurkiem. Ale wiedziałam, że to nie jest to, co chciałabym robić. Najpierw na pomysł utworzenia agencji wpadł mój znajomy. Ale mu nie wyszło. Wtedy ja postanowiłam zaryzykować, bo uznałam, że to może być idealna praca dla mnie. No i tak się stało. Moja firma jest już dziesięć lat na rynku.
Czym się zajmujecie? Jakie sprawy trafiają do was najczęściej?
Zdrady. To jest temat główny naszej działalności, chciałoby się rzec, niestety. Są też sprawy dotyczące opieki nad dzieckiem, pracownicze. Ale zdrady dominują. Nie przyjmuję natomiast żadnych zleceń, dotyczących spraw kryminalnych i politycznych. Nie chcę się mieszać w żadne takie wojny.
Sprawy pracownicze czego dotyczą?
Na przykład tego, czy pracownik rzetelnie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Przedstawiciele handlowi składają raporty, ale czy naprawdę robią, to co potem piszą? Sprawdzamy, gdzie kto pojechał, ile czasu spędził u klienta. W raporcie są dwie godziny, w realu dziesięć minut. Pracodawca chce wiedzieć, czy płaci za rzetelnie wykonaną pracę. My to dokumentujemy. Są też przypadki, że mimo zakazu konkurencji, były już pracownik otwiera identyczną działalność, podbiera klientów dawnemu pracodawcy. To też często weryfikujemy.
A opieka nad dzieckiem? O co tu chodzi?
Na przykład o to, by udowodnić, że rodzic nienależycie wywiązuje się z obowiązków. Wiele matek nadużywa alkoholu, nawet nie wyobrażasz sobie, jaki jest to problem. Mieliśmy sprawę matki, która zamiast zajmować się dzieckiem, non stop siedziała w telefonie. Nie zauważyła nawet, że dziecko wyszło z placu zabaw i się oddaliło. Na szczęście myśmy obserwowali, co w tym momencie robi. Zbieramy materiały do sądu, szczególnie w przypadku, gdy jeden rodzic zabrania drugiemu kontaktów. Albo nie płaci alimentów, bo twierdzi, że nie ma z czego. A my udowadniamy, że pracuje, ale na czarno i finansowo ma się świetnie. Pomagamy ludziom rozwikłać ich problemy. A nie są to łatwe i przyjemne historie.
Zdrady są jednak najbardziej bolesne?
Tak. Rozpadają się wieloletnie związki. Ja czasami mam wrażenie, że świat zwariował, że ludzie nie mają już żadnych hamulców. Na porządku dziennym są romanse teściowej z zięciem, teścia z synową. Brat ma romans żoną brata, siostra z mężem siostry. To są ogromne dramaty, bo nagle wali się świat w obrębie tej samej rodziny. Okazuje się, że nawet najbliższym nie można zaufać. Ciężkie sprawy, ale niestety, ostatnio bardzo częste. Muszę powiedzieć, że dla mnie to też niełatwe. Szczególnie, że w trakcie sprawy tworzy się zażyłość pomiędzy mną a klientem czy klientką. Często łatwiej o swoim dramacie opowiedzieć obcej osobie, niż komuś bliskiemu. Zdarza się, że utrzymujemy ze sobą kontakt jeszcze po zakończeniu sprawy, czasami to nawet prawie przyjaźń.
Sprawa, która utkwiła ci w pamięci? Nietypowa, dziwna?
To historia dwóch bardzo zaprzyjaźnionych ze sobą małżeństw. Wspólne wakacje, dzieci razem chodzące do szkoły, spotkania, grille. Mężowie byli najlepszymi przyjaciółmi od dzieciństwa. I okazało się, że jeden z nich ma romans z żoną drugiego. Do nas przyszła żona wiarołomnego męża, która miała od jakiegoś czasu takie podejrzenia. Bardzo się kryli, jak on ją wiózł samochodem, to ona kładła się z tyłu na siedzeniu. Ale udało się ich namierzyć, jak ona usiadła w garażu. Korzystali też z mieszkania jej siostry, co potwierdzili sąsiedzi. Dostarczyliśmy dowody zdradzanej żonie. Ona pokazała je zdradzanemu mężowi. Nie chciał wierzyć. Mimo ewidentnych dowodów, nie wierzył, że jego najlepszy przyjaciel mógł coś takiego zrobić. To było dla niego straszne. Sam potem zlecił nam tę sprawę, żeby się przekonać. Niestety, nie było żadnych wątpliwości. Były dwa rozwody, przyjaźń się skończyła, a ojciec zdradzanej żony przypłaciła sprawę zawałem i zmarł. Bo były jeszcze inne okoliczności tej sprawy, finansowe, ale nie chcę o tym mówić.
Kto najczęściej zdradza? Jest jakiś średni wiek?
Teraz to już nie ma. Wszyscy dookoła mają romanse. Mieliśmy sprawę naprawdę mocno starszego pana, który jeździł z dużo młodszą kochanką do lasu i tam uprawiali seks. Jego żona zleciła nam sprawę. Teraz takich historii jest mnóstwo. My przygotowujemy dokumentację potrzebną do rozwodu z winy współmałżonka. Ale to nie wygląda, jak na filmach kryminalnych. Nie wolni nam montować kamer, podsłuchów, musimy działać zgodnie z prawem. A i tak ta śledzona strona ma zawsze pretensje. Taka nasza praca. I nie zawsze jest czarno- biała. Zdarza się, że osoba, która daje nam zlecenie, też ma na sumieniu różne grzechy. Czasami i tak się zdarza. O jednej, takiej drastycznej historii, dowiedziałam się po kilku latach. Ale my mamy zrobić swoje i kropka.
Kobiety oszukane na amerykańskich żołnierzy też się zgłaszają?
Też, ale jeśli sprawca jest na przykład z Afryki, to niczego nie możemy zrobić. Sprawa idzie na policję. Oszustw w sieci jest cała masa, trzeba być czujny, ofiarami są też często mężczyźni. Poznają jakąś kobietę na portalu erotycznym i to, co miało być przygodą, przeradza się w coś innego. Facet się zakochuje. Mieliśmy taką historię. Pani wyciągała od klienta nawet 30 tysięcy złotych miesięcznie. Zapewniała o swojej miłości, o tym, że jest jedyny, że nie spotyka się już z nikim innym. Nasz klient postanowił to sprawdzić. Okazało się, że pani ma stałego partnera, całą masę klientów, a na płatne randki dowozi ją właśnie jej partner. Przykre, ale nasz klient przynajmniej poznał prawdę i przestał tracić pieniądze.
Ile kosztuje takie śledztwo, jak długo trwa?
To nie są tanie usługi. Każda sprawa jest oddzielnie wyceniana. Ile trwa śledztwo? Różnie, bywa, że i miesiąc i dwa. Potrzebujemy czasu, musimy zaangażować ludzi. To dość mozolna praca, wymaga też cierpliwości. Ale zleceń nam nie brakuje, nie narzekam na brak klientów. I oby tak było, choć mam świadomość, że niestety, zarabiam na dramatach ludzkich. Ale, jak widać, moja praca jest potrzebna.
Nie chcesz ujawnić swojego wizerunku, dlaczego?
Nigdzie nie znajdziesz moich zdjęć. To element mojej pracy, muszę być anonimowa, inaczej nie miałoby to sensu.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza