Od lat zmagasz się z niepełnosprawnością. Opowiesz nam o swojej chorobie i o tym, jak to jest być osobą niesprawną fizycznie?
Urodziłam się z porażeniem mózgowym (niedowład lewostronny). Do tego doszły problemy z biodrem. Jestem po 13 operacjach na kończynę lewą w tym trzech endoprotezach biodra. Poruszam się o dwóch kulach. Mam ograniczenia, ale staram się żyć w miarę normalnie. Mam też swoje fobie np. omijam łukiem każde schody. Nie wiem co to znaczy być osobą sprawną.
Sama wychowywałaś syna, imałaś się różnych zajęć. Lekko pewnie nie było...
Tak, syna wychowywałam sama. W tej chwili to jest już dorosły mężczyzna. Bardzo dużo zarówno materialnie i na co dzień w wychowaniu syna pomagali mi rodzice. Lekko na pewno nie było. Każde dziecko chce mieć oboje rodziców. Z drugiej strony to nie ja pierwsza byłam w takiej sytuacji. Zdrowe kobiety też są pozostawiane przez mężów i wychowują same dzieci. Mimo tych trudności bardzo się cieszę, że również mogłam doświadczyć macierzyństwa i spełnić się w roli matki. Poza tym dużo zajęć pozwala mi nie roztkliwiać zbytnio nad sobą. Po porostu nie mam na to czasu.
Skąd wzięłaś pomysł na otworzenie biura podróży dla osób niepełnosprawnych?
Dużo po świecie podróżuję. W 2002 roku byłam zaproszona przez moją serdeczną koleżankę do Melbourne w Australii. Nie chciałam siedzieć w jednym miejscu i dlatego cały wyjazd organizowałam sobie drogą internetową przez pana prowadzącego biuro podróży dla niepełnosprawnych. Po przyjeździe do Australii spotkałam się z nim. Okazało się, że jest bardziej niepełnosprawny od mnie. Wtedy pomyślałam sobie „ Jak on może prowadzić biuro podróży, to czemu ja nie powinnam spróbować rozpocząć podobnej działalności w Polsce?”. Oczywiście musiało minąć kilka lat, abym dojrzała do tej decyzji.
Osoby niepełnosprawne i starsze bardzo chcą podróżować i zwiedzać świat tak jak to czynią zdrowi turyści. Taki wyjazd dla nich ma nie tylko walory turystyczne, ale również jest terapią. Wyjściem z domu, przezwyciężeniem lęków.
Organizacja takiej wycieczki wymaga dużej logistyki ze strony biura i rozpoczyna się już kilka miesięcy wcześniej. Rezerwacja pokoi dostosowanych, transportu, zapewnienie przewodników na miejscu zwiedzania, którzy potrafili dostosować się do potrzeb grupy. Muszę pamiętać ile osób na wózkach będzie zaakceptowanych przez linie lotnicze, ile osób na wózkach inwalidzkich zmieści się do specjalistycznego transportu. Co zrobić, jeżeli transport okaże się za drogi. Wtedy szukam innych rozwiązań. Bardzo się cieszę, że na nasze wyjazdy dołączają też osoby zdrowe lub starsze. Nasze grupy są małe i jesteśmy jak jedna rodzina, a nawet zawiązują się przyjaźnie. Wyjazdy pilotuję sama ze względu na to, że będąc osobą niepełnosprawną rozumiem tę grupę osób. Sami mówią „ Margaret jak ty nie pojedziesz ty my też nie jedziemy”. To co robię daje mi bardzo dużo satysfakcji i cieszę kiedy mogę spełnić marzenia innych.
I da się te marzenie spełnić?
Oj tak, wszystko da się zrobić. Z moim wieloletnim doświadczeniem nie mam już praktycznie problemów na miejscu, bo wiem gdzie i o co pytać. Wiele lat temu w Rzymie okazało się, że jest za wąska na specjalistyczny wózek winda. Trzeba było tę osobę wnosić po schodach. Ale to się może zdarzyć zawsze, najważniejsze, żeby problem rozwiązać. Niedawno byłam w Brukseli z grupą 38 osób z różnymi niepełnosprawnościami. Byliśmy w Parlamencie Europejskim na Forum Osób Niepełnosprawnych. Były osoby niewidome, niesłyszące, nie tylko mające problemy z narządem ruchu.
Czyli organizujesz wyjazdy dla wszystkich?
Tak dla osób niewidomych, autystycznych czy z zespołem Downa też. Oczywiście muszą być z opiekunami. Niepełnosprawność nie powinna być barierą nie do pokonania. Organizowałam wyjazdy dla osób dializowanych. To też wymaga sporej logistyki, ale daje się to zrobić. Mogę pomóc przy indywidualnych wyjazdach i pilotować wszystko z domu, nie zawsze muszę z grupką jechać. Patrząc jednak na to, co teraz się dzieje, myślę, że dla niepełnosprawnych największą barierą są pieniądze, choć ja staram się organizować naprawdę budżetowe wyjazdy. Bo ja rozumiem ludzi w podobnej sytuacji – nie chcą być zamknięci w domu, chcą podróżować, zwiedzać świat. Oczywiście, organizuję też wyjazdy po Polsce.
Zwiedziłaś kawał świata, prowadzisz blog kulawej blondynki. Masz do siebie dystans. Uważasz, że to pomaga w pokonywaniu barier przy niepełnosprawności?
Tak mam dystans do siebie chociaż, nie zawsze tak było. Dopiero teraz kiedy jestem dojrzałą kobietą zrozumiałam, że niepełnosprawność można pokochać i nie jest to koniec świata. Trzeba mieć pasje, coś robić. Przede wszystkim wychodzić z domu. Nie mówię, że koniecznie trzeba podróżować, żeby się sprawdzić, ale warto cieszyć się życiem. Zawsze, w każdej sytuacji.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza