Przez kilka lat prowadziłaś całkiem dobrze prosperującą agencję marketingową. Nagle zwrot kompletnie w innym kierunku. Chcesz tworzyć kolekcje odzieży dziecięcej i to takie z przesłaniem. Skąd taki pomysł?
Powodów jest co najmniej kilka. Po pierwsze, każda praca z czasem powoduje, że człowiek się wypala. Tak jest w przypadku mojej agencji, nadszedł moment na coś innego, a ja zawsze marzyłam o tym, by coś produkować. Marketing jest usługą, to kompletnie inne zajęcie. Po drugie, zainspirowała mnie moja córka Hania, która nie chce nosić ubrań z wizerunkiem księżniczek. Woli ubierać się na działach chłopięcych, bo tam na koszulkach są prawdziwi bohaterowie – Spiderman czy Batman. Jak się okazuje, to stereotypowe widzenie płci ma odzwierciedlenie nawet w odzieży dziecięcej. Dziewczynka ma być różowa i słodka, chłopiec bohaterski, odważny i męski. Ja się na taki podział ról nie godzę, jak widać, przekazałam ten sprzeciw córce. Bo ja uważam, że kobieta tez może być policjantką czy astronautką, to nie są zawody zarezerwowane dla mężczyzn. I nie podoba mi się to szufladkowanie według płci od wczesnego dzieciństwa. Kiedy zaś Hania poszła do przedszkola w chłopięcych bluzkach, to dzieci zwróciły na to uwagę i nie czuła się wtedy dobrze. Postanowiłam, że sama zaprojektuję ubrania, które nie tylko będą miały propagowanie bohaterów, umownie mówiąc unisex, ale które również będą niosły za sobą określony walor edukacyjny. Tak się zaczęła moja przygoda. Na początku miały być to kolekcje dla dziewcząt, ale mój mąż Marcin powiedział, że wpadam w tę samą pułapkę i chcę znowu dzielić dzieci według płci. To dało mi do myślenia i stwierdziłam,że tak naprawdę może być to wspólna kolekcja, może oprócz spódnic czy sukienek. Ale pozostałe rzeczy mogą nosić i dziewczynki i chłopcy. I tak powstała nazwa Girls Boys Kids.
Wybrałaś dość nietypowych bohaterów. Dlaczego?
Bo nie chciałam wpaść w kolejny schemat, najłatwiej byłoby dać na koszulce Marię Curie Skłodowską, którą sama podziwiam. Ale ona przecież jest wszystkim znana. Postanowiłam więc poszukać gdzie indziej. I powstała seria kosmiczna. Mamy Sally Ride i Eugene Cernana. Ona była trzecią kobietą na świecie w kosmosie i pierwszą Amerykanką, która poleciała, on postawił jako ostatni nogę na Księżycu. Sally była w dodatku lesbijką, która po rozwodzie ponad 20 lat żyła z kobietą.
Pracowała dla NASA, stworzyła fundację dla kobiet, która miała pomagać w wyrównywaniu szans. Ona od początku protestowała przeciwko stereotypom. Zżymała się, że podczas konferencji prasowej przed jej pierwszym lotem, dziennikarze zadawali mężczyznom profesjonalne pytania, a ją pytali o miesiączkę czy o to, czy nie będzie płakać. A przecież była doktorem fizyki. I dlatego została wybrana jako bohaterka do naśladowania, dla dziewczynek i chłopców. Historie bohaterów są na stronie, chcę je też wysyłać razem z ubraniami. W ten sposób dzieci poznają historię, bo przecież nie tylko kosmos mam w planie.
Jest też Łajka, wystrzelona 3 listopada 1957 na orbitę okołoziemską w radzieckim sztucznym satelicie Sputnik 2.
Tak, bo chcę uczulać dzieci na los zwierząt. Łajka była kundelkiem, którego poświęcono dla nauki, choć potem okazało się, że wcale nie trzeba było tego robić. Ale to ona otworzyła drogę do lotów kosmicznych dla ludzi.
Jej historia łamie serce, bo Łajka zmarła na zawał i nigdy nie miała na Ziemię wrócić. W karmie była trucizna. To są fascynujące opowieści, myślę, że lepsze od wielu komiksów dla dzieci, bo pisane przez życie. Chciałabym też zrobić koszulki z niedźwiedziem Wojtkiem, który towarzyszył Armii Andersa i walczył pod Monte Casino. I z pierwszą piratką, która broniła brytyjskiej królowej Elżbiety. Bo przede wszystkim chcę walczyć ze stereotypami.
Takie ubrania są przekazem dla dziewczynek, że i one mogą zostać, kim chcą, a chłopców uczą podziwu również dla kobiet. Ubierając dziewczynki w te księżniczkowe sukienki, dajemy im przekaz, że mają być grzeczne i słodkie i czekać na księcia z bajki. A one wcale nie muszą takie być.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza
A tu znajdziecie historie bohaterów i poznacie kolekcje GB Kids
