Nigdy nie wiesz, jak kruchy jest lód, po którym stąpasz. Patrzysz zachwycona na swoje odbicie w zimnej tafli. Obok ciebie on – ucieleśnienie marzeń o idealnym mężczyźnie. Obejmuje cię i…nagle słyszysz pierwszy trzask. Potem kolejny. Drobne pęknięcia rozrastają się pod stopami niczym zabójcza pajęczyna. Nie możesz się ruszyć, nie jesteś w stanie krzyknąć. Wpadłaś w pułapkę, z której nigdy się nie wydostaniesz…
„Zaślepiona blaskiem Paryża” to oparta na faktach historia młodej kobiety, która cudem uniknęła śmierci z rąk własnego męża. Sielankowe życie w stolicy Francji, jakie zapewnił jej ukochany, było w rzeczywistości przykrywką dla trwającego przez kilka lat koszmaru. Dziś bohaterka – która wyrwała
się ze szponów przemocy domowej – pragnie podzielić się swoimi wspomnieniami z tymi, którzy nie widzą już nadziei, aby udowodnić im, że nigdy nie jest za późno, by zawalczyć
o siebie.
Oto fragment książki:
"List do Ciebie
Moja Kochana!
Mam na imię Sylwia i chcę Ci opowiedzieć moją historię. Przeżyłam sześć lat u boku męża, który regularnie mnie maltretował. Chociaż za to, co nam zrobił, siedzi w więzieniu, to ja i moje dzieci żyjemy w ciągłym strachu, bojąc się dnia, w którym wyjdzie na wolność. Niestety, w oczach naszych byłych znajomych, poznanych dzięki mężowi, jestem kobietą, która go wykończyła i sprawiła, że trafił za kratki. Postrzegano go jako duszę towarzystwa, sympatycznego kolegę, więc nikt nigdy nie podejrzewałby go o psychiczną i fizyczną przemoc wobec własnej żony. Mam ogromną nadzieję, że ta książka otworzy im oczy, a ja w końcu przestanę się bać wychodzić na spacer czy zakupy.
Sama dobrze wiesz, że cierpienie to jeden z tych elementów życia, które chcielibyśmy wyeliminować. Jego przyczyny pozostają bolesną i drażniącą umysł tajemnicą. Choć trudne wydarzenia, takie jak choroba, odrzucenie, samotność czy śmierć, są nieuniknione, to pewnego rodzaju bólu nie życzylibyśmy nawet największemu wrogowi. Najtrudniej jest znieść nie to, czego doświadczamy od obcych osób, ale to, co robią nam najbliżsi. Tak było w moim przypadku. Trauma, jaką przeszłam, sprawiła, że do dziś nie jestem w stanie wypowiedzieć imienia mojego – już byłego – męża. Pozwól zatem, że w historii, którą chcę Ci opowiedzieć, nazwę go Mr K.
Jako młoda dziewczyna marzyłam o tym, by wyjść za mąż, mieć dzieci i żyć w szczęśliwej bańce – zresztą tak jak większość z nas. Zaraz po liceum zaczęłam studiować, pracować w weekendy w hotelu jako kelnerka, zapisywałam się na każdą z możliwych praktyk zagranicznych, by jak najwięcej zobaczyć i zwiedzić. Moją pasją od zawsze były podróże. Chciałam związać swoje życie zawodowe z turystyką, czuć wolność, jaką daje latanie, zwiedzać najdalsze zakątki świata, ale mieszkać na stałe blisko rodziny, która była dla mnie od zawsze najważniejsza. Podróż do Paryża, jaką odbyłam w 2006 roku, miała być szybkim wypadem do Francji na sylwestra. Przy okazji planowałam zwiedzić to miasto w przeciągu zaledwie trzech dni. Koleżanki z roku namówiły mnie na wyjazd. To właśnie wtedy poznałam Mr K. Nikt nie mógł przewidzieć, że będzie to dla mnie początek krętej i bardzo długiej drogi, w czasie której zaznam niewypowiedzianej miłości i śmiertelnego strachu. Te dwa skrajne uczucia towarzyszyły mi przez kilka lat małżeństwa. Dlaczego tkwiłam w toksycznym związku tak długo mimo ostrzeżeń, jakie dawała mi codzienność i moi bliscy? Osoby patrzące z boku widzą pewne rzeczy inaczej, są bardziej obiektywne, a my – oczarowane drugim człowiekiem – nie dostrzegamy tego, co się dzieje, albo nie chcemy dostrzegać. Wydaje się nam, że tak jest wygodniej. Żyjemy ze świadomością, że w każdym małżeństwie są trudności, w których zawsze można znaleźć kompromis, a wtedy nasz związek przetrwa. Do dziś myślę o tym, co mnie spotkało. Każdego ranka zastanawiam się, jak mogłam do tego dopuścić. Nie zliczę wypłakanych łez i nieprzespanych nocy, których doświadczyłam, by nauczyć się znów zasypiać bez lęków i utrzymać się na nogach przez cały dzień.
Przez ostatnie dwa lata dojrzewałam do tego, by spisać historię, jaka mnie spotkała. Czułam, że skoro przetrwałam tyle lat w piekle we własnym domu, przeżyłam atak mojego męża, na skutek czego na nowo uczyłam się mówić i chodzić, muszę zabrać głos w tak niezwykle trudnej sprawie, jaką jest przemoc domowa. Muszę pomóc tym kobietom, którym – tak jak i mnie wówczas – wydaje się, że są w sytuacji bez wyjścia, że tak musi być, że to przecież mój mąż, przy którym jestem zobowiązana trwać pomimo cierpienia, jakie mi zadaje. To wszystko nieprawda. Żadna z nas nie jest skazana na życie w strachu, niepewności, bólu i okłamywaniu otoczenia, mówiąc, że wszystko jest pięknie i dobrze. Z całego serca proszę: nie pozwólcie, aby ktoś niszczył was, a także pierwsze i kolejne lata życia waszych dzieci. Z tego koszmaru można i trzeba się wybudzić. Szukajcie pomocy, opowiedzcie bliskim o waszej sytuacji: rodzicom, siostrze, bratu, znajomym z pracy. W przeciwnym razie w końcu skażecie się na atak, który może zakończyć się waszym kalectwem lub śmiercią.
Na ostatnich stronach książki znajdziesz pomocne adresy mailowe, numery telefonów, adresy organizacji pomagających ofiarom przemocy domowej. W każdej z nich pracują osoby, które czekają na kontakt od ofiar przemocy domowej, pomogą zacząć życie od nowa, bez kłótni, bicia, maltretowania i jakiejkolwiek innej przemocy. Każda z nas jest wystarczająco silna, by przetrwać najgorsze, ale też każda z nas zasługuje na normalne życie. Wierzę, że i Tobie uda się wyrwać z piekła, w jakim jesteś. Mi się udało. Teraz chcę pomóc Tobie.
Zapraszam Cię do przeczytania mojej historii. Ze względów bezpieczeństwa zmienione zostały imiona i nazwiska, a zbieżność osób jest przypadkowa.
Kupując tę książkę, wspierasz finansowo osoby znajdujące się w ośrodku przemocy w rodzinie w Katowicach. Mam nadzieję, że znajdziesz w niej choć odrobinę siebie i będziesz walczyć do końca.
Całuję, Sylwia"