Na moim „turnusie” był spokój i cisza. Anna mówi, że też po pierwszym tygodniu odetchnęła z ulgą. Wtedy grupy rodaków okupowały od rana bar na basenie, oczywiście pili i dość głośno się zachowywali.
- Najgorsza była jednak objazdówka – mówi. - Przyjechali tylko na jedną noc przed wylotem, zamawiali po kilkadziesiąt drinków w barze, spili się na umór. Na szczęście następnego dnia wyjechali, a ja bałam się kolejnego „turnusu”.
Szybko jednak odetchnęła z ulgą. Grupa, która się zjawiła była zupełnie inna. Żadnego chlania od świtu, cisza spokój. Zupełnie inni ludzie. Nie jest więc prawdą, że Egipt wybierają wyłącznie „Grażyny i Janusze”. To zdecydowanie kierunek, który kochają różni turyści. Potwierdza to Ania Moller, pilotka z wieloletnim stażem, z którą o Polakach na wakacjach rozmawiałam już jakiś czas temu.
- Przysłowiowe "Grażyny i Janusze" (do teraz nie wiem, dlaczego akurat te, a nie inne imiona) owszem się zdarzają, najczęściej jeżdżą na all inclusive w (jak to określam żartobliwie) tzw. Trójkąt Bermudzki – to Turcja, Tunezja i Egipt – mówiła mi wówczas. - Tam "all" jest dostępny za dość niską cenę, nie można za takie pieniądze pojechać do Grecji czy Hiszpanii. Ale też generalizować nie można, choć wiem, że są turyści, którzy nie wyściubiają nosa z hotelu i od rana piją. I to też jest ok, jeśli to komuś pasuje. Zrozumiałam to kiedyś, gdy pilotowałam firmowy wyjazd. Prezes korporacji powiedział mi, że ludzie pracują w takim stresie i na takich obrotach, że muszą mieć reset. Słońce, basen i drinki, tyle ich tylko obchodzi.
Nic się nie zmieniło. All inclusive w Egipcie to jedna z najtańszych ofert. W cenie są nie tylko „chrzczone” drinki. Ten kraj ma naprawdę wiele do zaoferowania. Ciepłe morze z rafami koralowymi, gwarantowana pogodę przez cały rok i przede wszystkim masę ciekawych miejsc do zobaczenia.
Czwarte miejsce na podium
We wrześniu 2022 odbyła się kolejna konferencja Polskiej Izby Turystyki, podsumowująca sezon wakacyjny w 2022 roku. Raport powstał w oparciu o dane trzech największych multi-agentów turystycznych: Fly.pl, Travelplanet.pl i Wakacje.pl. Wśród wakacyjnych kierunków króluje Turcja, Grecja, Bułgaria i Egipt.
- Najpopularniejsze destynacja w Egipcie to Hurghada i Marsa Alam, tam Polacy jeżdżą najczęściej. Dopiero potem jest Sharm el Sheikh – słyszę w zaprzyjaźnionym biurze podróży.
Potwierdzają to dane z portalu hurghada24.pl. „Najchętniej na wypoczynek w prowincji Morza Czerwonego wybierali się w 2022 roku turyści z Niemiec. Łącznie było to milion 158 tysięcy osób. Na drugim miejscu znaleźli się turyści rosyjscy z liczbą 472.000 gości. Dosyć niespodziewane wysokie, trzecie miejsce przypadło Czechom. W Hurghadzie i Marsa Alam w zeszłym roku wypoczywały 392 tysiące Czechów. Polska w zestawieniu opublikowanym przez egipską agencję statystyczna CAPMAS zajęła czwarte miejsce. W 2022 roku w prowincji Morza Czerwonego wypoczywały 378.000 Polaków. To ponad tysiąc pięćset samolotów, czyli więcej niż 4 loty dziennie!” - czytamy na portalu.
Taba to miejsce odwiedzane najrzadziej, tylko jeden polski touroperator organizuje tam wyloty. Ja w Tabie byłam dawno temu, tylko przejazdem. A ponieważ w Egipcie byłam wielokrotnie i zwiedziłam wszystko, co było do obejrzenia, wybrałam to nieznane mi wcześniej miejsce. Nie żałuję. Ale nie znajdziecie tam wielu rozrywek, głośnej muzyki, wielkich atrakcji. To wczasy dla osób kochających spokój i ciszę.
Turystów z Rosji tu nie ma
Hotel Mosaique Beach Resort Taba Heights, dawniej Sofitel Taba Heights, w którym się zatrzymałam, ucierpiał podczas lawiny błotnej w 2014 roku najmniej ze wszystkich. Niektóre hotele dopiero dziś otwierają się na nowo, wiele zniszczonych, pozostaje pustych. Resort Taba Heights ma od kilku lat nowego właściciela, jest nim firma należąca do jednych z najbogatszych Egipcjan. Odkupili hotele trzy hotele od znanych sieci i po okresie pandemii starają się na nowo przyciągnąć w to miejsce turystów. Ale, jak już wspomniałam, to nie jest resort dla osób spragnionych atrakcji. Z jednej strony morze, z drugiej góry, widoki zapierają dech. Ale wkoło pustynia i tylko można busikiem podjechać do maleńkiego miasteczka Elwakala, które zbudowano na pustyni 15 lat temu. Jest tam kilka sklepików i urocza beduińska knajpka.
Taba ma jednak też inne zalety. To świetne miejsce wypadowe na wycieczkę do Izraela lub Jordanii, żeby zobaczyć słynną Petrę. I wiele osób z tego powodu właśnie Tabę wybiera. No i rzecz może ważna dla wielu – w Tabie nie ma turystów z Rosji.
- Powód jest jeden, na lotnisku w Tabie nie lądują rosyjskie samoloty – wyjaśnia mi Liubov, która w moim hotelu odpowiada za relacje z gośćmi. - Z Sharm el Sheikh jest tu za długi transfer. Mamy gości tylko z Polski, Czech, Węgier, Francji. I grupy z Izraela oraz miejscowych przyjezdnych z Egiptu.
Liubov sama jest Rosjanką, do Egiptu wyemigrowała 10 lat temu. Była prawniczką w Moskwie i przyjechała w zimę, aby się wygrzać. Postanowiła zostać, zakochała się w tym kraju. Pracowała w hotelach w Sharm el Sheikh, kilka lat temu przeniosła się do Taby, która skradła jej serce.
Umawiamy się, że o polityce i religii nie rozmawiamy, bo takie są też wymogi hotelu. Nie mogę jednak nie zapytać Liubov jak wyglądają jej relacje z Polakami.
- Nie spotkała mnie żadna przykrość mówi. Wręcz przeciwnie. Do Taby przyjeżdżają raczej starsze osoby. Nie znają angielskiego, ale pamiętają rosyjski ze szkoły. Turyści są zadowoleni, że mogą z kimś się porozumieć – odpowiada Liubov.
Kiedy pytam o „Januszy i Grażyny”, moja rozmówczyni stanowczo zaprzecza. Każdy czasami zapomni się przy barze, ale z Polakami problemów żadnych nie ma. Ale znowu dodaje, że być może wynika to z wieku turystów. Młodzieży tu raczej nie ma. Mało też rodzin z dziećmi, bo dla tych ostatnich też nie ma zbyt wielu atrakcji. Raczej osoby 50 plus. A te preferują spokojne wczasy.
Nudy też nie ma
Jeśli ktoś kocha morze i rafy, to nudzić się tu nie będzie. Przy samym hotelu jest niewielka rafa, niestety została zniszczona przez lawinę błotną. Jej zaletą jest jednak to, że jest na płyciźnie, można spotkać na niej sporo rybek, choć nie zachwyca już różnorodnością. Zupełnie inaczej jest już jednak w okolicy Wyspy Faraona, gdzie warto się wybrać na wycieczkę łódką.
Na wyspie jest stary zamek Saladyna z XII wieku (wejść tam jednak nie można), wkoło rafy, które już są zupełnie inne. No i stosunkowo niedaleko największa atrakcja dla miłośników snurkowania – Blue Hole czyli Niebieska Dziura, miejsce znane wszystkim nurkom na świecie. Tu odbywają się zawody we freedivingu, czyli nurkowaniu bez butli. Dziura w rafie ma 102 metry głębokości i 60 metrów średnicy. Dostać do niej można się bezpośrednio z brzegu i rafa jest tam piękna.
Można też oczywiście skorzystać i z innych wycieczek – pojechać na pustynne safari, odwiedzić klasztor Św. Katarzyny, który działa nieprzerwanie od 1400 lat, lub połączyć zwiedzanie klasztoru z nocnym wejściem na Górę Mojżesza, a jest to miejsce utożsamiane z biblijną górą Horeb, gdzie według Starego Testamentu Mojżesz otrzymał od Boga kamienne tablice z Dziesięciorgiem Przykazań.
Jeśli więc ktoś przyjeżdża na tydzień, tak jak ja, to i w Tabie może mieć zbyt wiele atrakcji.
Nie tylko „Janusze i Grażyny”
I ponieważ wśród wielu turystów Egipt nie cieszy się dobrą renomą, traktowany jest właśnie wyłącznie jako miejsce wypadu dla „Januszów i Grażyn”, warto rozprawić się z tym mitem. Tu naprawdę za mniejsze niż w innych krajach pieniądze dostaniemy w zamian wysoki standard zarówno hotelu jak i posiłków. A Taba ma jeszcze też zaletę, że obsługa nie jest zmanierowana i nie domaga się na siłę bakszyszu. Bakszysz (co w dokładnym tłumaczeniu oznacza „podziel się majątkiem”) to nic innego jak napiwek. Jeśli mamy świadomość, ile zarabiają najniżej stojący w hierarchii pracownicy hoteli (około 100 dolarów miesięcznie), to naprawdę warto zostawić im dolara czy dwa za dokładne posprzątanie pokoju, zrobienie dobrego drinka. Przymusu nie ma, ale ci ludzie ciężko pracują i często nie mają łatwego życia.
Dlatego spotykam tu ludzi, którzy do Taby wracają. Weronika ma męża, który nie może pozwolić sobie na długie wyjazdy, tydzień to maksymalny czas, aby zostawić firmę. Nie lubią długich lotów, Egipt jest idealny, dlatego latają tu kilka razy do roku. Teraz do Taby, bo tu jest spokój. Rozmawiamy o wyjazdach kiedyś i tych dziś. Jedno jest pewne, Polacy się zmienili. Nie są już, jak kiedyś, towarzyskim narodem. Dziś każdy raczej trzyma się w swojej grupie. Przykre jednak jest to, że nie potrafimy nawet powiedzieć sobie zwykłego „dzień dobry”. Dziesięć godzin spędziłam z pewną rodziną na wycieczce w tym samym jeepie. Następnego dnia udawali, że mnie nie znają. Nie usłyszałam słów powitania nawet od młodej córki, ponoć doktorantki (sic!), jak wynikało z rozmów. Mamy więc nowy trend w turystyce. Nie wiem tylko, jak go można nazwać.
Magdalena Gorostiza
źródła: https://fly.pl/media-o-nas/raport-pit-zagraniczne-wakacje-polakow-2022/