"Rahul Ramesh z Bangalore zaginął podczas wędrówki na Sky Ultra Manali. Ostatni raz został namierzony w pobliżu wodospadów Jogini. Znaleziono jego telefon, ale nadal go nie ma. Udostępnij ten post i rozpowszechnij dalej!" - napisano na grupie Humans of Himchal trzy dni temu.
32 – letni Rahul był ostatni raz widziany 28 września. Miał brać udział w Hell Race ( piekielnym Wyścigu). Skyrunning to ekstremalny sport polegający na biegach górskich na wysokości powyżej 2000 metrów, gdzie nachylenie przekracza 30%. Oprócz zwykłych wyścigów na 30, 60 i 100 km, w Solang Sky Ultra odbywają się także zawody Mt Patalsu Challenge. Góra Patalsu to szczyt o wysokości 4000 m w dolinie Solang, z którego roztacza się piękny widok na dolinę Manali w oddali. Całkowita odległość w górę i w dół szczytu wynosi 14 km. Rahul musiał więc być sprawnym człowiekiem, skoro zdecydował się na udział w takim biegu. Nie wiadomo jednak nadal, co się z nim stało.
Tajemnicze zaginięcie Polaka
Informację o zaginięciu Rahula zamieszcono również na polskiej stronie na Facebooku – Poszukiwany BRUNO Muschalik Lost.
„Koszmar zaginień w dolinie Parwati nadal trwa. 28 września zaginął Rahul Ramesh, z pochodzenia Hindus z brytyjskim obywatelstwem” – czytamy w poście. Sama strona poświęcona jest poszukiwaniom Bruna, który w wieku 24 lat tez zaginął w Indiach, w dolinie Parwati. Bruno samotnie wędrował po dolinie. Ostatni raz widziano go w Manali 8 sierpnia 2015 roku. 9 sierpnia miał wybrać się na trekking w dolinie Parwati. Od tamtej pory nikt go widział. Minęło osiem lat, po Brunonie ślad zaginął. To nie pierwsza i ostatnia ofiara indyjskiego Trójkąta Bermudzkiego.
Dlaczego tam idą?
Dolina Parwati to miejsce zapierające dech w piersiach. Wysokie szczyty i wartka rzeka. Wszystko to sprawia, że dolina Parwati jest cudem natury i wyzwaniem dla młodych, ambitnych mężczyzn. Trzytygodniowa podróż po Indiach miała być przygodą życia 24-letniego wówczas Bruno Muschalika z Zabrza, który właśnie ukończył studia. Po powrocie z wyprawy miał zacząć pracę w międzynarodowej firmie w Krakowie. Młody magister wyruszył w podróż po Indiach, każdego dnia kontaktował się z rodziną. Był zafascynowany Indiami, obyczajami, kulturą, spotykał wielu bardzo życzliwych ludzi. Czuł się w tym kawałku Azji doskonale. Jego trasa ze stolicy Indii New Delhi, biegła do doliny Manali, otoczonej pasmem Himalajów. Tam miał być trzy dni. Noc z 8 na 9 sierpnia przespał w hostelu Manalsu Guest House. Rano zaplanował jechać autobusem do doliny Parwati. Chciał zobaczyć słynne na cały świat szlaki trekkingowe. Wzdłuż doliny przebiega zdradliwa rzeka – zwana także Parwati. Bruno ostatni raz był widziany gdy wysiadał z autobusu. Potem jak kamień w wodę. Ślad po chłopaku się urywa.
Mężczyzna zaplanował na pobyt w Parwati trzy dni, miał wrócić do hostelu w Manali, tu zostawił swoje rzeczy. Niestety nie wrócił z doliny. Nie zabrał ubrań, nie pojawił się na lotnisku. Rodzice rozpoczęli poszukiwania. Postawili na nogi polskie służby dyplomatyczne w Indiach oraz miejscową policję. Ruszyło śledztwo oraz na szeroką skale zakrojona akcja poszukiwawcza. Zrozpaczony ojciec wynajął nawet helikopter. Plakaty z podobizną Bruna zawisły na budynkach w wielu miejscach i miastach na szlaku, ojciec szukający syna rozdał na ulicach tysiące ulotek. I nic. Bruno przepadł bez śladu.
Nie on jeden
Rok po zniknięciu Polaka, w Parawati zniknął doświadczony podróżnik, relacjonujący swoją przygodę w mediach społecznościowych, 35-letni Amerykanin Justin Alexander Shelter.
Mężczyzna tak samo udał się na wyprawę w podobnym kierunku jak Bruno. Nie wrócił. Ciała nigdy nie odnaleziono. Dziennikarz Harley Rustad napisał o zaginięciu Justina przejmującą książkę. Warto sięgnąć po tę lekturę. „Zagubiony w Dolinie Śmierci. Obsesja i groza w Himalajach” to o wciągająca opowieść o poszukiwaniu wolności, duchowości i próbie nadania życiu sensu. To także przejmująca historia Justina Alexandra i innych podróżników, którzy dotknięci „syndromem indyjskim” zatracili się w poszukiwaniu przygody. Justin ruszył w góry ze swoim guru. Chciał odbyć swoistą pielgrzymkę, medytować, znaleźć spokój. Jego guru wrócił z wyprawy. Justina nigdy nie odnaleziono.
Nie tylko jego. Liczby są szokujące. „Oficjalne dane policji pokazują, że w latach 1978 - 2003 w dolinie Parwati zaginęło aż 2023 osób, z czego 21 to obcokrajowcy. Tylko 498 z nich udało się odnaleźć. Reszta zaginięć pozostaje tajemnicą. W 2022 roku w Dolinie Parvati zaginęło aż 227 turystów, najwięcej w ostatnich latach!” - pisze Hindu Post.
Co tam się dzieje?
Mieszkańcy tego regionu to bardzo biedni ludzie, uprawiają i trudnią się handlem haszyszem, którzy przynosi im zyski nieporównywalne z żadnymi innymi uprawami lub hodowlą. Przez lata w dolinie uformowała się regularna mafia. Do tego dochodzi wysokie bezrobocie wśród młodych mężczyzn. Większość zaczyna pracować w narkotykowym biznesie, wielu z nich się uzależnia, zaczyna zachowywać agresywnie i irracjonalnie. Ale to jedna strona medalu. Turyści, którzy wędrują w te strony, często sami chcą poeksperymentować z łatwo dostępnymi narkotykami. Czasami zatracają się w odurzeniu i przeceniają możliwości organizmu. Czasami narkotyki ich zabijają.
Policja próbuje walczyć z mafią. Jednak to walka z wiatrakami. Dzięki uprawie i handlu narkotykami w regionie wzbogaciło się mnóstwo rodzin. Swoje brudne pieniądze inwestują w nieruchomości, hotele, żyją na wysokim poziomie.
Inna sprawa to fakt, że okolica jest bardzo zdradliwa. Młodzi mężczyźni mają tendencję do brawury, idą na szlak bez przestrzegania zasad bezpieczeństwa, unikają lokalnych przewodników, narażając się przez to na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Ruszają na szlak sami, w razie wypadku, nikt nie wezwie pomocy. Akacja ratunkowa rozpoczyna się dopiero, gdy o zniknięciu zawiadamia zaniepokojona rodzina. A wtedy bywa często za późno.
Harley Rustard pisze w swojej książce: Dolina Parwati to pozornie idylliczny zakątek Himalajów, z panoramicznymi widokami gór, porośniętymi lasem wąwozami i przycupniętymi na zboczach uroczymi wioskami pełnymi drewnianych domów. Odchodzi od doliny Kullu, zwanej też Doliną Bogów. Nazwana imieniem bogini, ma dolina Parwati własne kompendium legend i mistycznych opowieści, w których bogowie objawiają się w postaci rwących rzek i wydobywają z głębi ziemi na powierzchnię gorące źródła. Jednak zasłużyła też sobie na przydomki: Doliny Cieni, Doliny Śmierci. To miejsce, gdzie stale poruszamy się jak po ostrzu noża, gdzie jeden zły ruch kierownicą wystarczy, by samochód zsunął się z niezabezpieczonej barierką krawędzi urwiska, jeden nieostrożny krok – by podróżnik runął w skłębione rzeczne wiry, jeden niewłaściwy skręt – by piechur zabłąkał się w nieznane strony. Od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku w dolinie Parwati zniknęły bez śladu dziesiątki backpackerów z całego świata, średnio jedna osoba rocznie, przez co ten maleńki, odległy skrawek subkontynentu zyskał mroczne miano indyjskiego trójkąta bermudzkiego. Okoliczności każdego zniknięcia są inne – kraj pochodzenia turysty, odwiedzane wioski czy przebyta trasa, ostatnie znane miejsce pobytu – a jednak dziwnie do siebie podobne. Zawsze mamy pełnego werwy podróżnika, szukającego przygody poza utartym szlakiem, zbiór opowiadanych przez innych wędrowców anegdot dotyczących jego ostatnich dni, poszukiwania prowadzone przez udręczoną rodzinę oraz tysiące pytań bez odpowiedzi. potem koniec także jest taki sam, udręczone poszukiwaniami rodziny i tysiące pytań bez odpowiedzi. "
Źródła:
https://hindupost.in/society-culture/why-are-people-going-missing-in-himachals-beautiful-parvati-valley/
Zagubiony w Dolinie Śmierci. Obsesja i groza w Himalajach, Harley Rustad, Wydawnictwo Czarne 2023