Prawie całą powierzchnię Malty, która liczy 246 km2 stanowi wyżyna wapienna wznosząca się ok. 240 m nad poziom morza. Skały są tam dosłownie pocięte mnóstwem bruzd nieznanego pochodzenia. Tajemnicze proste linie przecinają wyspę wzdłuż i w poprzek. Ciągną się równolegle parami, niczym koleiny. Te „ślady wozów” występują zarówno pojedynczo, jak i grupami. Zbliżają się do siebie, przebiegają rzędami równolegle do siebie albo przecinają się pod różnymi kątami. Często koleiny znikają i ponownie pojawiają się nieco dalej. Szczególnie interesujący jest teren w pobliżu skał Dingli, gdzie na powierzchni 2-3 ha znajdują się dziesiątki kolein. Podobnie jak to ma miejsce na stacji kolejowej, strumienie „torów” łączą się przybywając z nikąd i znowu gdzieś giną. Niektóre wchodzą wprost do morza, biegną po dnie i wynurzają się na sąsiedniej wyspie Gozo.
Maksymalna głębokość kolein wynosi do 0,7 m; przeciętnie 0,2 – 0,4 m. Szerokość poszczególnych bruzd – od 10 do 40 cm. Przekrój poprzeczny koleiny przypomina czasem regularne „U” ale częściej mniej wyraźne „V”. Długość odcinków wynosi dziesiątki, a rzadko przekracza sto metrów.
Odległość między bruzdami waha się dla różnych par od 1,35 m do 1,55 m. Na podstawie licznych pomiarów można stwierdzić, że średni rozstaw kolein wynosi 1,41 m. Jeśli chodzi o ich ustawienie względem stron świata, to żadnej prawidłowości nie udało się ustalić. Występują na wzniesieniach i ich zboczach, w pełnym przedziale wysokości: od -1do -2 m na wybrzeżu zatoki St. George, gdzie schodzą do wody, do +253 m w rejonie skał Dingli.
Biorąc pod uwagę głębokość kolein, średnica kół, które mogłyby się po nich poruszać powinna wynosić nie mniej niż 2 m. Jak wyobrazić sobie pojazd o takich wymiarach? Tym bardziej, że koło wynaleziono dopiero w czwartym tysiącleciu przed naszą erą.
Źródło: mirfactov.com
Wygląda na to, że chociaż na Malcie ludzie osiedlili się dosyć późno, to wcześniej istniała na wyspie inna cywilizacja, i to jakieś 12 tysięcy lat temu.
Istnieje kilka teorii, które próbują wyjaśnić ten maltański fenomen:
- Koleiny powstały na skutek wielokrotnego przejazdu wozów albo przeciągania po nich sani. Czyli, można powiedzieć, były to prehistoryczne wiejskie drogi.
Niezrozumiałe jest tylko, dlaczego na tak twardym gruncie koleiny są wąskimi, głębokimi i nierównymi bruzdami. Przecież z tego powodu trzeba było z roku na rok, z dziesięcioleci na dziesięciolecia dokładnie, do centymetra, trzymać się raz wytyczonej drogi. A poza tym, posługiwać się zawsze pojazdami o jednakowym rozstawie kół albo płóz. Celowość tak daleko idącej standaryzacji wydaje się być wątpliwa, a zwłaszcza w epoce kamiennej.
- Koleiny wykonano w skale, aby ułatwić transport wozami albo na saniach.
Trudno wyobrazić sobie, aby tak ogromną pracę wykonano z tak niską jakością. Same koleiny i ich dno są niewiele równiejsze od otaczającej ich powierzchni. Autorzy tej teorii chyba zbyt lekceważąco traktują naszych przodków zakładając, że mogli oni zrobić coś podobnie bezmyślnego. Więcej sensu miałoby miejscowe wyrównanie terenu.
- Koleiny stanowią stare kanały melioracyjne dla odprowadzania nadmiaru wody.
Tylko po co trzeba je było wykuwać parami?
- Teoria przeciwna: bruzdy są elementem układu do zbierania skroplonej z powietrza wody w warunkach suchego klimatu.
- Teoria fantastyczna: Z pomocą bruzd ludzie gromadzili energię ziemną albo kosmiczną.
- Koleiny stanowią ślady cywilizacji pozaziemskiej.
Nie jest to wcale pozbawione sensu; czyż nie przypominają one toru do startu pojazdu latającego?
Chociaż ludzie patrzą na te bruzdy już nie jeden tysiąc lat, żyją obok nich i chodzą po nich, to odpowiedzi na pytanie o ich pochodzenie i przeznaczenie dotąd nie znaleziono.