– Pszczelarstwo miejskie powstało jako odpowiedź na fakt, że środowisko na wsiach jest dziś bardziej zanieczyszczone chemią i opryskami niż jeszcze 100 lat temu. Okazało się, że pszczoły radzą sobie w mieście całkiem nieźle i ten trend rozwija się od lat 80. Zaobserwowano, że miejskie pszczoły przynoszą nawet więcej miodu, są zdrowsze i nie chorują, bo przede wszystkim nie są podtruwane opryskami – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Kamil Baj, pszczelarz, założyciel Pszczelarium.
Szacuje się, że w samej Warszawie na dachach budynków znajduje się kilkaset uli. Badania przeprowadzone wspólnie z Wydziałem Chemii Uniwersytetu Warszawskiego pokazały, że miejskie pszczoły mają na sobie o wiele mniej pestycydów i zanieczyszczeń i są potencjalnie zdrowsze niż te żyjące na wsi.
– Pszczoły w miastach to wartość edukacyjna. Ludzie dowiadują się, że pszczół wcale nie trzeba się panicznie bać i że mogą żyć bardzo blisko człowieka. Dzięki temu w miastach, które do tej pory były niedopszczelone, rośliny mogą się teraz skutecznie zapylić i wysiać nasiona, a nawet wydać lepsze plony. Dlatego działkowcy powinni być zadowoleni, że od kilku lat w mieście pojawia się coraz więcej pszczół. Poza tym, miejskie pszczoły produkują niesamowity miód, np. winobluszczowy, kasztanowcowy czy głogowy. Takie gatunki miodu można pozyskać tylko w miastach, gdzie rośnie duża liczba tych roślin nektarujących – mówi Kamil Baj.
Wbrew powszechnym obawom nie ma też żadnych obaw o czystość produkowanego przez żyjące w miastach pszczoły miodu. Hodowcy podkreślają, że może on być nawet zdrowszy, ponieważ największym wrogiem pszczół są środki ochrony roślin, dość powszechnie stosowane na wsiach.
– We wszystkich badaniach, które robiliśmy my i inni pszczelarze, zawsze miód miejski wychodził niesamowicie czysty i nie było tam zanieczyszczeń powstających ze smogu, czyli pyłów, węglowodorów, metali ciężkich. Dlaczego ich nie ma? Latem poziom smogu jest dosyć niski, zapylenie z transportu też ma dość niskie natężenie, a pszczoły – ponieważ żyją krótko, 5–6 tygodni – nie akumulują tych zanieczyszczeń. Kwiat nektaruje na tyle krótko, 1–2 tygodnie, że też nie akumuluje tych zanieczyszczeń – wyjaśnia Kamil Baj.
Jak podkreśla, pszczołom w mieście nie przeszkadza ani hałas, ani wysokość, bo pasieki często zlokalizowane głównie na dachach kilkunastopiętrowych biurowców. Pszczelarstwo miejskie jest jednak trudniejsze – wymaga od hodowcy większej wiedzy i większej staranności.
– Od lat 80. miasta takie jak Paryż, Londyn czy Berlin miały wielu pszczelarzy i tam obecnie jest po 4–5 tys. uli. Z kolei w Warszawie Pszczelarium zaczęło stawiać pierwsze ule w 2014 roku. Od tego czasu mamy ich już około 120 w różnych pasiekach oraz około 80 w innych miastach. Jedna z pasiek jest zlokalizowana m.in. w siedzibie DHL Parcel – mówi Kamil Baj.
– Na razie postawiliśmy 5 uli. Łącznie jest w nich około 250 tys. pszczół. Na lokalizację wybraliśmy nasze biuro w Warszawie, ponieważ jesteśmy usytuowani na obrzeżach miasta, w okolicy jest dużo zieleni – mówi Magdalena Bugajło, dyrektor ds. komunikacji i PR w DHL Parcel Polska. –Zdecydowaliśmy się na pszczoły, ponieważ wspierają ekosystem i mają dobroczynny wpływ na środowisko naturalne, a jako firma zajmująca się głównie transportem czujemy, że jest to w obrębie naszej odpowiedzialności. Dodatkowo jest to inicjatywa, która integruje pracowników. Mamy w planach warsztaty, które pokażą, w jaki sposób funkcjonują pszczoły i ul.
Miejskie pasieki nie tylko chronią pszczoły, lecz także ograniczają zanieczyszczenie powietrza i pomagają okolicznej zieleni. Jak podkreśla Magdalena Bugajło, dobroczynny wpływ pszczół jest ważny również z perspektywy strategii „Misja 2050: Zero Emisji!”, która przewiduje, że do 2050 roku DHL ograniczy emisję dwutlenku węgla w swoich procesach logistycznych do zera. Firma nie wyklucza, że w przyszłości rozszerzy swoją pszczelarską działalność na inne miasta.
Według danych z Inspekcji Weterynaryjnej w 2018 roku w Polsce było około 1,63 mln rodzin pszczelich. Ich liczba zwiększyła się o ok. 5,2 proc. względem poprzedniego roku. Najwięcej, bo ok. 12 proc. ogółu rodzin pszczelich, znajduje się na terenie województwa lubelskiego. Według danych KOWR blisko 1,35 mln pni pszczelich jest w posiadaniu pszczelarzy należących do organizacji pszczelarskich. W sumie należy do nich obecnie 47,25 tys. producentów (raport „Sektor pszczelarski w Polsce w 2018 roku” Instytutu Ogrodnictwa).
newseria