Wnioski z analiz kilku wcześniejszych badań przedstawiono na stronie magazynu "New Scientist".
Niezależnie od temperatury otoczenia, ssaki utrzymują stałą temperaturę ciała. Między innymi z tego powodu uważa się, że są one mniej wrażliwe niż zwierzęta zmiennocieplne (takie jak płazy czy gady) na zmiany temperatur, które towarzyszą globalnemu ociepleniu. Denise Dearing z University of Utah w Salt Lake City (USA) uważa jednak, że ocieplenie odbije się także na ssakach, choć w nieco bardziej wyrafinowany sposób.
Dearing przypomina, że wiele roślin produkuje substancje trujące, które mają je chronić je przed zjedzeniem. Zwierzęta roślinożerne zmniejszają ilość przyjmowanych toksyn oraz ryzyko zatrucia, ograniczając ilość zjadanych roślin jednego gatunku. Jeśli to możliwe, jak najbardziej urozmaicają swoją dietę.
W miarę, jak temperatury na świecie wzrosną, ich strategia może jednak wymagać korekty. Dearing analizowała wyniki różnych badań laboratoryjnych, dostępne w rozmaitych publikacjach (m.in. na łamach "Journal of Comparative Physiology B"). Wynika z nich, że u zwierząt żyjących w temperaturach wyższych niż zwykle maleje zdolność do trawienia toksyn.
Za przykład mogą służyć choćby myszy, którym w jednym z badań podnoszono temperaturę otoczenia od 26 do 36 st. C. W efekcie gryzonie stały się bardziej wrażliwe na działanie kofeiny. W laboratoryjnym upale zdychały po otrzymaniu zaledwie jednej piątej dawki, uznawanej normalnie za śmiertelną. Autorzy innej publikacji zaobserwowali, że żyjący na wolności krewni chomików (gryzonie z gatunku Neotoma albigula) jedzą często trujący jałowiec. A jednak apetyt na niego wyraźnie powściągają latem - mimo tego, że roślina jest wówczas bardzo dostępna i apetyczna.
Zjedzone toksyny ssaki metabolizują w wątrobach. Dearing przypuszcza, że w wyższej temperaturze procesy, które to umożliwiają, stają się mniej wydajne. Efekt może być tym silniejszy, im wyższą pozycję w łańcuchu pokarmowym zajmuje dane zwierzę. Zauważa, że zajmujące najwyższą pozycję troficzną drapieżniki muszą sobie często radzić z toksynami produkowanymi przez organizmy ich ofiar (np. z jadem skorpiona).
Cytowana przez serwis "New Scientist" Nathalie Pettorelli z Instytutu Zoologii w Londynie zwraca z kolei uwagę, że zwierzęta roslinożerne, które żyją w rejonach suchych, np. oryks arabski, mają dość ograniczony wybór gatunków roślin, którymi mogą się żywić. Jeśli część dotychczas zjadanych okaże się dla nich zbyt toksyczna, grozi im głód. Wiele pokarmowych możliwości powinni mieć nadal roślinożercy z bujnych lasów - dodaje.
Część badań pozwala oczekiwać, że wraz z ociepleniem nie tylko osłabią się metaboliczne reakcje obronne zwierząt. Zmienić mogą się same rośliny, produkując więcej toksyn.