- Znam tę historię z opowieści mamy, byłem wówczas małym chłopcem. Ale pamiętam grób Winogradowa, kiedy jeszcze był w innym miejscu. I to mama opowiadała mi o spotkaniu z Iriną Pietrowną, o tym wielki wzruszeniu, kiedy matka stanęła nad mogiłą syna. To, jak ją odnalazła, to niesamowita historia – mówi dr Leszek Mikrut, rusycysta z UMCS w Lublinie.
Aleksandra Mikrut uczyła w Lublinie w latach 60.tych rosyjskiego nieco z przymusu, bo jako absolwentka KUL miała problem ze znalezieniem pracy. Została wizytatorką nadzorującą nauczanie rosyjskiego, była też nauczycielką w SP 18 w Lublinie.
- To były takie czasy, że pionierzy z ZSRR korespondowali z harcerzami z Polski. Na ręce mamy trafił list ze szkoły w Odojewie, noszącej imię Winogradowa, uczniowie szukali mogiły swojego patrona. W dokumentach napisano, że zginął w mieście „Lubel”, ktoś się domyślił, że mogło chodzić o Lublin. I tak się to zaczęło – opowiada dr Mikrut.
Kim był Aleksiej Winogradow?
Aleksiej Winogradow urodził się 30 marca 1919 r. w rodzinie chłopskiej w niewielkiej rosyjskiej wiosce Brusna pod Tułą. Jak wielu jego rówieśników, został wcielony do armii i wysłany na wojnę.
Poruszając się po frontowych drogach Aleksiej tak pisał do matki: „Teraz mamo, jestem daleko od domu. Rozglądam się i nie wierzę własnym oczom. Trudno sobie wyobrazić, że kiedyś tu mieszkali ludzie: pozostały tylko kamienie i kominy z pieców, a czasem nawet tego nie znajdujesz, widzisz tylko stosy czarnych śmieci. Podczas wycofywania się faszystowski drań wszystko niszczy i pali. Jakie toczyły się bitwy, można sądzić po ruinach domów, zepsutym sprzęcie, stosach stali, żelaza, kurhanach... Chodzę wesoły, w dobrym humorze, bo ja, podobnie jak mój brat Nikołaj, mam szczęście niszczyć faszystowskie szumowiny, wyzwolić moją ojczyznę ”.
Od 18 lipca 1944 r. Winogradow w ramach 8. Korpusu Pancernego Gwardii 2. Armii Pancernej brał udział w operacji ofensywnej Lublin-Brześć i przemieszczając się w walkach z rejonu na północ od Kowla na zachód, w kierunku Lublina, wyzwalał miasteczka i wsie wschodniej Polski.
Porucznik Winogradow dowodził jednym z czołgów T-34. 22 lipca 1944 pluton Winogradowa zniszczył około 20 punktów ostrzału wroga. 23 lipca czołg Winogradowa jako pierwszy wdarł się do Lublina i brał czynny udział w walkach ulicznych.
Pięciokrotnie Niemcy trafiali w radziecki czołg, ale posuwał się on wciąż do przodu. W pewnym momencie jego dowódca zdecydował się na zasłonięcie korpusem swego T-34 okienka niemieckiego bunkra, aby stworzyć możliwość przejścia swojego oddziału do przodu. W tym momencie czołg porucznika Winogradowa trafiony został przez artylerię Niemców po raz szósty.
Czołg zaczął płonąć, ale nie zatrzymał się. Winogradow kontynuował walkę, koncentrując na swym wozie bojowym ogień artyleryjski przeciwnika. Czynił to dopóty, dopóki hitlerowskie kule nie zatrzymały go na zawsze. Porucznik zginął na polu walki.
- Prawdopodobnie porucznik pochowany został 23 lipca 1944 roku w tym samym miejscu, w którym zginął, czyli w okolicach lubelskiego ratusza. Jakiś czas później zwłoki jego przeniesione zostały na cmentarz żołnierzy radzieckich przy ul. Lipowej (wejście od ul. Białej). Pośmiertnie Aleksiej Winogradow za męstwo wykazane w toku operacji brzesko-lubelskiej oraz za bohaterstwo w trakcie wyzwalania Lublina nagrodzony został pośmiertnie tytułem Bohatera Związku Radzieckiego – mówi dr. Mikrut.
Grób odnaleziony po latach
Kiedy Aleksandra Mikrut dostała list ze Szkoły Średniej w Odojewie, która nosiła imię Winogradowa, nie pozostało jej nic innego, jak pójść z młodzieżą na cmentarz żołnierzy radzieckich. Mieścił się on wówczas po prawej stronie od wejścia od strony ul. Białej. Mogiła została odnaleziona.
- Mama zamówiła fotografa, zrobił zdjęcie grobu. List ze zdjęciem powędrował do Odojewa. To wszystko trwało. Jednak już po roku Irina Pietrowna wraz z dyrektorką szkoły, złożyły wizytę w Lublinie – mówi Leszek Mikrut.
Z opowieści mamy pamięta, że Irina Pietrowna była drobną, smutną kobietą, skromnie ubraną, w chustce na głowie. Dyrektorka natomiast promieniała rosyjską urodą. Kobiety odwiedziły też szkołę, wspólnie udano się na cmentarz.
- Mama mówiła, że Irina Pietrowna przytuliła się do mogiły i bardzo długo płakała. To był bardzo wzruszający moment. Po 20 latach od śmierci syna, matka stanęła przy jego grobie – opowiada dr Mikrut.
Aleksandra Mikrut dostała wówczas w prezencie statuetkę Lenina. Do dziś stoi w gabinecie dr Mikruta. Na jej podstawie napis „DLA HARCERZY MIASTA LUBLINA OD UCZNIÓW DRUŻYNY PIONIERSKIEJ IM. A.D. WINOGRADOWA - BOHATERA ZWIĄZKU RADZIECKIEGO 25 kwietnia 1964 r. „
Już w późniejszych latach wszystkie mogiły radzieckie zgrupowano w jednym miejscu na tej samej nekropolii pod tzw. „Hełmem” oraz w jego bezpośrednim otoczeniu.
Tablica nagrobna z imieniem i nazwiskiem czołgisty Aleksieja Winogradowa usytuowana jest po zachodniej stronie monumentalnego obelisku.
Leszek Mikrut odwiedza to miejsce, tak jak kiedyś chodził z mamą, by zapalić Winogradowowi lampkę na starej mogile.
- Wiem, że niektórzy będą komentować, że żołnierze radzieccy wyzwolili nas z okupacji niemieckiej, byśmy byli pod inną okupacją. Ja takiej retoryki nie przyjmuję. To jest historia o zwykłych ludziach, którzy urodzili się w złym miejscu i w złym czasie. Opowieść o matce, która na wojnie straciła dwóch synów. Aleksiej był młodym chłopakiem, który na pewno chciał dalej żyć i cieszyć się każdym dniem. Musiał iść na wojnę i dał z siebie wszystko. Był uwikłany w historię, nie było w tym jego winy. Zginął w wieku 25 lat, wyzwalając moje miasto, za to należy mu się od nas wdzięczność - puentuje Leszek Mikrut.
Magdalena Gorostiza
Fragment listu Aleksieja do matki przetłumaczony ze strony https://myslo.ru/club/blog/tajny-tul-skih-ulic-etot-den-v-istorii-goroda/z86wMQYEakOgQTzI_6TL9g