Wielu z nich zastanawia się, jak długo jeszcze będą w stanie utrzymać ten stan rzeczy. Onet porozmawiał z kredytobiorcami, którzy mówią jasno: musimy oszczędzać nawet na jedzeniu, by móc płacić raty.
Dwa lata temu, w obliczu rosnącej inflacji, NBP podjął decyzję o podniesieniu stóp procentowych. Banki komercyjne podążyły za tym krokiem, zwiększając oprocentowanie kredytów dla swoich klientów. Wielu z nich liczyło na to, że będzie to tylko chwilowy stan rzeczy i że po kilku miesiącach raty kredytów znów spadną. Niestety, te optymistyczne przewidywania nie sprawdziły się.
Rozmawiając z posiadaczami kredytów hipotecznych, słyszymy historie o frustracji i zniechęceniu. Wiele osób czuje się oszukanych, twierdząc, że początkowo nie do końca zdawali sobie sprawę z konsekwencji decyzji o zaciągnięciu kredytu. Często słyszymy też zarzuty pod adresem banków i państwa, które zdaniem kredytobiorców nie robią wystarczająco dużo, aby pomóc im w obecnej sytuacji.
Wielu kredytobiorców w rozmowie z Onetem zauważa, że pomimo wpłacania co miesiąc do banku znacznych sum, kwota do spłaty kredytu nie zmniejsza się. Tłumaczy to była pracownica jednego z największych polskich banków, pani Helena: "Banki korzystają z przysługującego im 'zbójeckiego prawa' i maksymalizują zyski, ustanawiając wysokie raty, w których niemal cała kwota to odsetki."
W obliczu rosnących rat kredytów, wielu Polaków zastanawia się, jak długo jeszcze będą w stanie utrzymać ten stan rzeczy. Czy sytuacja ulegnie poprawie, czy też zaciągnięcie kredytu hipotecznego okaże się decyzją, której będą żałować przez resztę życia? Odpowiedź na to pytanie wydaje się być niepewna.