Partner: Logo KobietaXL.pl

Tu przeczytacie o nieudanych wakacjach:

https://www.onet.pl/styl-zycia/kobietaxl/pojechali-na-wspolne-wakacje-juz-nie-ma-przyjazni/4dk7fbt,30bc1058

 

Jeździmy od lat na wspólne wyjazdy. Ja z moim mężem (mamy dzieci, wnuków brak), przyjaciółka z mężem (bezdzietni programowo, dzieci małych nie znoszą) i nazwijmy ich, dziadkowie (mają jedną wnuczkę, oszaleli na jej punkcie). Wszyscy dobiegamy sześćdziesiątki, jesteśmy nieźle sytuowani, od lat jeździmy na wakacje wspólnie, zawsze samochodami, bo tak lubimy. W tym roku padło na Bułgarię, znaleźliśmy w Sozopolu urokliwą willę z trzema sypialniami i basenem, zaledwie 300 metrów od plaży. Uznaliśmy, że tak nam pasuje, żadnych obcych ludzi, dzieci skaczących do wody, wrzasku, pisku, basen tylko dla nas. Nie mogłam się doczekać.
Na tydzień przed wyjazdem babcia oznajmiła, że jej córka musi wyjechać służbowo, a w związku z tym oni zabierają wnuczkę. Oniemiałam, bo wiem, jak to wygląda. Jest wyłącznie gadanie o wnuczce, zachwycanie się tym, co robi, no i dziecko jest małe, ma zaledwie 6 lat. W dodatku rozpieszczone i marudne.
Mieliśmy jechać na dwa samochody, po 3 osoby w każdym, zmieniać się miejscami po drodze, żeby było weselej. Samochód mieliśmy wziąć my i przyjaciółka. Dziadkowie się mieli dosiąść. No ale sytuacja się zmieniła. I zaczęły się pierwsze schody. My z mężem palimy w samochodzie, więc oznajmiłam babci, że nie wyobrażam sobie, żeby z nami jechali, poczuła się dotknięta, usłyszałam, że „moglibyśmy raz nie palić”. Cóż, nie miałam zamiaru pozbawiać nas tego komfortu. Atmosfera więc już się kwasiła. W drugim samochodzie jest strefa bez dymu, bo choć przyjaciółka pali, jej mąż nie, ona wytrzymuje i pali na postojach. Dziadkowie uderzyli więc do drugiej pary. Przyjaciółka jednak kategorycznie oświadczyła, że jej stosunek do dzieci jest powszechnie znany, w związku z tym nie wyobraża sobie dwóch dni (jechaliśmy z noclegiem) z dzieckiem w samochodzie. Rozmawiałyśmy też we dwie, co powinno się w takiej sytuacji zrobić? Dziadkowie nie chcieli rezygnować, bo stracili by wczasy i pieniądze za wynajem domu. My z kolei nie mieliśmy ochoty jechać z cudzym dzieckiem. Ale rezygnacja również wiązałaby się ze stratą pieniędzy, bo rezerwacja była bezzwrotna. Dom kosztował na tydzień blisko 10 tysięcy złotych, ponad 3 tysiące złotych na parę.
Dziadkowie postanowili jechać swoim samochodem. Ale to w żaden sposób nie wpłynęło na mój i przyjaciółki nastrój. Miała być cisza nad prywatnym basenem, luksus. Znamy się od lat, opowiadamy sobie różne historie, czasami ktoś przeklnie, przy dziecku trzeba gryźć się w język.
Pojechaliśmy. Zgodnie z przypuszczeniami był horror. Mała marudziła przy jedzeniu, skakała do basenu, piszczała, biegała, czyli robiła to, czego chcieliśmy uniknąć. Cała uwaga skupiała się na niej. Dziadkowie wpatrzeni jak w obraz, my wściekli. Próby rozmów z babcią na ten temat niczego nie dawały. „Przecież to tylko dziecko” – rozkładała ręce. Nie obchodziło jej, że nie nasze i nie po to przyjechaliśmy na wakacje, żeby je znosić. Jeden, wielki koszmar. Że już nie wspomnę o tym, że ilekroć żeśmy palili, nawet na dworze, było machanie rękoma i gadanie, że „moglibyśmy powstrzymać się przy dziecku”.
Wzięliśmy się więc na sposób i znikaliśmy rano z apartamentu we czwórkę. Razem jeździliśmy po okolicy, chodziliśmy na plażę i tam spędzaliśmy dużo czasu. Wieczorami chodziliśmy sami do restauracji, bo dziecko musiało iść spać. Ale to nie miał być taki urlop. Poza tym, miałyśmy z przyjaciółką wrażenie, że opłaciłyśmy dziadkom pobyt w pięknej willi, bo my z niej żeśmy prawie nie korzystały. 
Pod koniec pobytu siadłyśmy we trzy, żeby porozmawiać na ten temat. Babcia broniła się, że chciała pomóc córce, że „nie mamy wnuków, to nie rozumiemy”. My z przyjaciółką uznałyśmy jednak, że z ich strony to nie było fair. Że skoro mieliśmy jechać sami dorośli, to wnuczką mogła zająć się druga babcia, albo oni powinni zrezygnować z wyjazdu. 
Tak czy owak niesmak pozostał. Uzgodniłyśmy z przyjaciółką, że nigdy więcej takich wakacji. Albo hotel, wtedy każdy ma swój pokój i robi, co chce, albo jeśli dom, to tylko we czwórkę. Z jednej strony staram się zrozumieć babcię, ale z drugiej uważam, że to my mamy rację. Nie można innych uszczęśliwiać na siłę swoimi wnukami albo dziećmi.

Danuta

Tagi:

wakacje ,  urlop ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót