Był rok 1989. 41-letnia Birgit Meier mieszkała w pieknym domu w Lüneburgu. Żona Harolda, matka Yasmine, fotografka. 15 sierpnia jej 20-letnia córka miała złe przeczucia, bo matka nie odebrała od niej telefonu. Dzwoniła po 6.00 rano. Matka zawsze była na nogach o tej porze. Poprzedniego wieczoru obie rozmawiały i Birgit powiedziała córce, że o 7.00 rano pojedzie do sklepu z meblami. Zamierzała kupić szafki do kuchni do nowego domu, gdzie miała się wkrótce przeprowadzić. Rozwodziła się ze swoim mężem Haroldem. Kobieta kochała swojego małżonka, ale on jej nie. Jak jej mówił, musiał się z nią ożenić, bo zrobił jej dziecko, a jego konserwatywny ojciec nie chciał słyszeć o innym rozwiązaniu. Harold po 20 latach od przymusowego ślubu posiadał dobrze prosperującą drukarnię zatrudniającą 400 osób, luksusowe samochody, wielki jacht i wiele kochanek. Prowadził swobodny styl życia, mieszkał sam, bo kupił drugą, piękną willę na przedmieściach Lüneburga. W końcu Harold wymusił na żonie rozwód, w zamian miał jej zapewnić dostatnie odszkodowanie w wysokości około miliona marek. Birgit bardzo źle znosiła rozwód, nadal nie mogła się pogodzić z odrzuceniem. Rozpiła się i często brała udział w imprezach organizowanych przez znajomych. Nie stroniła od przygód z mężczyznami.
Dzień przed zniknięciem, czyli w poniedziałek 14 sierpnia, Harold pojawił się w ich wspólnym domu. Dostarczył żonie papiery rozwodowe do podpisu. Małżeństwo rozmawiało około 20 minut, po czym mężczyzna odjechał. O tym spotkaniu wiedziała ich córka Ysmine. Dlatego, gdy następnego ranka matka nie odbierała telefonu, dziewczyna zadzwoniła do ojca. Ten był przekonany, że żona z kimś się umówiła. Tak mówił policji i wcześniej córce: - „Dobrze pamiętam, że gdy ją odwiedziłem tamtego wieczoru, moja żona była w doskonałym nastroju. A co najważniejsze – była zupełnie trzeźwa, co ostatnio stanowiło prawdziwą rzadkość. Miała na sobie nową, bardzo elegancką bluzkę i mocny, wyjściowy makijaż. Zapytałem, czy wybiera się może na jakąś randkę. Jej kokieteryjne milczenie oraz tajemniczy uśmieszki odebrałem jako potwierdzenie moich domysłów.”
Córka wszczyna alarm
Yasmine nie wierzyła ojcu, matka nic nie wspominała o planach na wieczór. Obie kobiety miały doskonały kontakt, mówiły sobie o takich sprawach. Dziewczyna zamówiła taksówkę i po 20 minut była w rodzinnym domu. Zobaczyła, że samochód Birgit był pod domem, do tego szklane drzwi na taras były otwarte, ciężkie story w oknach były zasłonięte, a na trawniku błąkał się kot matki, który zawsze siedział zamknięty w środku, bo lubił uciekać. Córka weszła do domu, w sypialni zobaczyła zaścielone łózko. Żadnego śladu kobiety. Dziewczyna natychmiast powiadomiła policję w Lüneburgu, że Birgit Meier zniknęła w podejrzanych okolicznościach.
Zrobiła jeszcze coś więcej, zadzwoniła do swojego wujka, brata matki, Wolfganga Sielaffa, który był w tym czasie szefem policyjnego Wydziału Kryminalnego w Hamburgu. Brat matki nie potraktował sprawy lekko jak mąż Birgit, obiecał natychmiastową pomoc. Skontaktował się z policją w Lüneburgu i poprosił, aby do sprawy podeszła poważnie, potraktowała dom Meierów jak miejsce zbrodni.
Podczas oględzin domu policjanci nie znaleźli niczego podejrzanego. Wszystko wyglądało normalnie, nie było tylko Birgit, jej torebki, okularów i dokumentów. Do tego w salonie zastali pustą butelkę po alkoholu i dwa kieliszki. Jeden był ubrudzony szminką i tylko na nim były odciski palców pani Meier. Drugi był używany, ale przez kogoś kto być może miał rękawiczki. Nie było odcisków palców. Były też niedopałki papierosów w popielniczce, dwóch różnych marek. Koleżanka z pracy Birgit powiedziała policji, że Meier poznała kogoś na imprezie i miała się z tym mężczyzną umawiać. Utrzymywała jego tożsamość w tajemnicy. Dla policji sprawa wyglądała prosto, kobieta spotkała się z kimś dobrowolnie, a potem z nim wyszła i być może uciekła, bo to zemsta za rozwód. Mąż, także był w kręgu podejrzanych, ale nie było dowodów jego winy.
Tropy donikąd
Jedną z pierwszych badanych hipotez była teza, że Birgit jest w Meksyku, dlatego, że tam mieszkała jej przyjaciółka. Gdy skontaktowano się z tą kobietą, ta zaprzeczyła. Już od dawna nie miała z Birgit żadnego kontaktu. Wtedy śledczy zaczęli zakładać, że załamana rozstaniem z mężem Birgit popełniła samobójstwo. Nie znaleziono jednak ciała. Wolfgang Sielaff, jako wysoko postawiony funkcjonariusz w strukturach policyjnych, robił wszystko, by dochodzenie skierować na tory porwania z zabójstwem włącznie.
Niestety śledztwo szło opornie, a miejscowi policjanci zbywali brata zaginionej zapewnieniami, że sprawa wkrótce się rozwiąże. To było kłamstwo, sprawa Birgit nie zaprzątała im głowy. Zajmowali się wcześniejszą zbrodnią, która wstrząsnęła opinią publiczną. Miesiąc przed zniknięciem Birgit, w odległym o 20 km lesie państwowym Göhrde, miały miejsce dwa podwójne morderstwa. W krótkich odstępach czasu zostały zabite dwie pary. Wszystko wskazywało na dzieło seryjnego mordercy. Byli świadkowie, dzięki którym udało się sporządzić portret pamięciowy mordercy, wyznaczono także nagrodę za informacje o zabójcy. Niestety pozostawał nieuchwytny. Ludzie domagali się szybkiego ujęcia psychopaty, bali się kto będzie następny. Dziennikarze bombardowali policję artykułami, w których zarzucali im nieudolność. Tym bardziej, że druga para została bestialsko zabita, w momencie gdy siły policyjne przeszukiwały obszar pierwszego morderstwa – kilkaset metrów dalej! Funkcjonariusze obecni wtedy na miejscu nie słyszeli strzałów z broni palnej zabójcy. Te zbrodnie prasa nazwała „morderstwa Göhrde”. Badania DNA ciał ofiar powiązały później zabójcę z innymi niewyjaśnionymi morderstwami, było ich 24. Dlatego zaginięcie bogatej i lubiącej się zabawić Birgit Meier, nie spędzało policjantom snu z oczu.
Brat nie odpuścił
Wolfgang Sielaff nie zamierzał polegać na miejscowej policji. Zauważył, że nie badała poszlak jak należy. Dostrzegł, że zlekceważyła wątek nowej znajomości siostry. Rozpoczął własne dochodzenie. Powrócił do tajemniczego mężczyzny, którego siostra poznała na imprezie urodzinowej sąsiada. Koleżanka Birgit przypuszczała, że był to miejscowy ogrodnik. Romans był tajemnicą, bo ogrodnik miał żonę. Policjanci sprawdzili to, podejrzanym był Kurt-Werner Wichmann. Okazało się, że w przeszłości siedział w więzieniu za gwałt i był podejrzewany o usiłowanie uduszenia swojej sąsiadki. Funkcjonariusze przesłuchali go w sprawie zaginięcia Birgit, ale zaprzeczył, że ją zna. Przez całe przesłuchanie Kurt-Werner Wichmann dziwnie się zachowywał i miał na dłoniach rękawiczki. Twierdził, że ma alergię na dłoniach spowodowaną pracą z nawozami i opryskami w ogrodach. Puszczono go wolno. To właśnie zaniepokoiło brata, który bacznie śledził postępy miejscowej policji. Bezowocne działania służb trwały kilka lat. Dopiero, gdy zmienił się prokurator śledczy, policjanci w końcu dostali nakaz przeszukania domu Wichmanna. 24 lutego 1993 roku niemiecka policja weszła do domu ogrodnika. Otworzyła żona, męża nie było wtedy w domu, kobieta zadzwoniła do niego, a on obiecał, że za chwilę wróci. Zamiast tego uciekł. Podczas przeszukania domu funkcjonariusze odkryli sekretny pokój. Tylko mąż miał tam wstęp. Było tam pełno przedmiotów, które śledczy określili arsenałem mordercy. Wśród nich: dwa karabiny, pistolet gazowy, paralizatory, kajdanki, środki uspokajające i nasenne. Było tam również zamaskowane zejście po linie do piwnicy. Wyglądało jak tajna droga ucieczki. Dalsze poszukiwania na posesji ujawniły zakopany samochód, w którym były zaschnięte ślady krwi. Żona Kurta-Wernera Wichmanna była w szoku.
Ruszyły poszukiwania zbiega, dopiero po dwóch miesiącach udało się go dopaść. Miał pecha, bo spowodował wypadek samochodowy. Policja przeszukała auto mordercy, miał w nim części karabinu maszynowego, amunicję i dużo pieniędzy. Trafił do aresztu, kilka dni przed rozprawą popełnił samobójstwo w celi, powiesił się. Zostawił list do żony, w którym prosił aby zatrzymała jego majątek.
Nie zabrał tajemnicy do grobu
Wydawało się, że śmierć Kurta-Wernera Wichmanna uniemożliwi odkrycie prawdy o jego wszystkich zbrodniach. Jednak Wolfgang Sielaff nie zamierzał odpuścić. W roku 2002 rozpoczął własne prywatne poszukiwania siostry. Kontynuował śledztwo również na emeryturze. Wydawał na rozwiązanie tej sprawy prawie wszystkie pieniądze. Wykorzystał także swoje kontakty w wymiarze sprawiedliwości. Zaprosił do swojego śledztwa kilku wyśmienitych specjalistów i wspólnie stworzyli zespół, na nowo przeanalizowali wszystkie ruchy zabójcy, bo uzyskali dostęp do akt sprawy. Ponownie przeszukali pokój Wichmanna. Był nieużywany od śmierci mordercy. Tam odkryli kasety, na które nikt wcześniej nie zwrócił uwagi. Zawierały fragmenty wiadomości telewizyjnych dotyczących sprawy zaginięcia Birgit oraz innych czterech morderstw popełnionych w tym samym roku 1989. To były zbrodnie w Göhrde, te które tak bardzo zszokowały lokalną społeczność.
Dopiero w 2017 roku w końcu nastąpił przełom. Sielaff ustalił, że przed laty policja zabezpieczyła w pokoju mordercy kajdanki, dzięki nowym metodom badania wykryto na nich krew Birgit Meier.
Na tej podstawie jeszcze raz przeszukano gruntownie każdy metr posesji mordercy i odkryto szczątki Birgit ukryte pod betonową podłogą garażu Wichmanna. Ofiara miała na głowie zaciągnięty niebieski worek na śmieci, została śmiertelnie postrzelona w 1989 r.
Historia była wstrząsająca, ale pozostało wiele znaków zapytania. Niektórzy policjanci są zdania, że seryjny morderca miał wspólnika. Podobnego zdania jest Wolfgang Sielaff i jego zespół, dlatego nadal pracują nad odkryciem całej prawdy o tych zbrodniach.
Na podstawie tej zbrodni powstał serial dokumentalny pt. Deeper: The Disappearance of Birgit Meier oraz niemiecki serial kryminalny pt. Tajemnica lasu umarłych.
Źródła:
https://www.oxygen.com
https://en.wikipedia.org
https://www.tumblr.com
https://podcasters.spotify.com
https://www.filmweb.pl