Partner: Logo KobietaXL.pl

Jej narzeczony Eric zmarł na zawał serca. Miał ukrytą wadę serca. To był bardzo bolesny cios. Kaitlin zamiast pójść do ołtarza i ślubować wieczną miłość, musiała się mierzyć z szokiem, odsyłaniem prezentów ślubnych oraz organizacją pogrzebu. Jak opowiadała mediom, była pogrążona w żałobie, czuła się sparaliżowana z żalu. Rozpacz i niedowierzanie zamieniły się w depresję. Nie mogła przeżyć, że jej ukochany mężczyzna zmarł w tak młodym wieku, dosłownie kilka godzin wcześniej, zanim powiedzieli sobie „tak”. Nie była nawet wdową. Była w takim stanie aż do dnia, w którym jej narzeczony obchodziłby urodziny. Wtedy Kaitlin weszła na jego konto na Instagramie i zobaczyła bardzo osobisty hołd złożony zmarłemu narzeczonemu. Te słowa napisane przez nieznaną przez nią kobietę, wzbudziły podejrzenia Kaitlin. Najpierw sądziła, że to tylko zbieg okoliczności. Lecz gdy zaczęła drążyć temat, okazało się, że nie ma mowy o żadnej pomyłce. To był ten sam Eric, jej narzeczony. Skontaktowała się autorką wpisu, umówiły się na spotkanie podczas, którego pogrążona w żalu kobieta doznała kolejnego szoku. Usłyszała, że jej miłość życia Eric, od roku był uwikłany w gorący romans. - „Miałam ochotę wybuchnąć gniewem” – mówiła 38-letnia Palmieri w wywiadzie dla prasy. - „Czułam się, jakbym była emocjonalnie uwięziona i nie mogłam nigdzie uciec. Nie mogłam sobie znaleźć miejsca, tak byłam sfrustrowana. Rozpaczliwie pragnęłam, żeby ktoś mi powiedział, że to nieprawda” – wspominała - „Ale w głębi serca wiedziałam, że to niestety smutna prawda. Spotykał się z tą kobietą, którą poznał w Internecie, od marca 2019 roku” – przyznała Kaitlin.

Kochanka narzeczonego była szczera do bólu, opowiedziała, co robił Eric Bass. Dużo podróżował służbowo, szczególnie na Zachodnie Wybrzeże. Aby sobie umilić czas w delegacji, rozpoczął romans, było to siedem miesięcy przed tym, jak Eric w bajkowy sposób oświadczył się Kaitlin w nowojorskim Central Parku. Bez problemu prowadził podwójne życie. Kochanka nie była gołosłowna, jako dowód pokazała zrozpaczonej narzeczonej, zrzuty z ekranu ze swoich licznych i często obscenicznych, rozmów na czacie z Erikiem.

- „Ostatnie SMS-y, które sobie wysyłali, były obrzydliwymi wiadomościami o charakterze seksualnym. Eric wysłał je do niej na siedem dni przed naszym ślubem” – mówiła zrozpaczona Kaitlin.

Pierwszą reakcją Kaitlin na wieść o tak perfidnej zdradzie mężczyzny, którego kochała, były łzy. Gdy dotarło do niej, co jej zrobił i jakim był naprawdę człowiekiem, pojawiło się uczucie złości i zranienia.

- „Nie powinno się wybaczać zdrady, tylko dlatego, że ktoś umarł” – stwierdziła.

 

Pechowe życie Kaitlin

To nie pierwsza tragedia jaka dotknęła Palmieri. W 2015 roku mieszkanka Nowego Yorku straciła swojego chłopaka, Mike'a. Dramat miał miejsce podczas jej 30-tych urodzin. W wyniku nieszczęśliwego wypadku Mike wpadł do wody i stracił przytomność. Zmarł sześć dni później.

O swoim smutku po stracie chłopaka napisała w mediach społecznościowych. Wtedy odezwał się Eirc Bass, który wsparł ją na duchu. Tak rozpoczęli swoją znajomość, która z czasem przerodziła się, jak sądziła Kaitlin, w prawdziwe uczucie. Kobieta wierzyła, że Eric został jej zesłany z niebios i był dla niej drugą szansą na miłość. Wszystko okazało się kłamstwem. „Płakałam przez pierwsze kilka dni. Ale nie da się zaprzeczyć, że za tym stał jego patologiczny, narcyzm” – powiedziała w wywiadzie – „Jakim trzeba być bezczelnym człowiekiem, by narażać kogoś, kto cię naprawdę kochał, na takie traktowanie. Stanąć przed moimi 77-letnimi rodzicami i prosić ich o moją rękę, kłamiąc o swojej miłości. Oni na to nie zasłużyli.” - powiedziała rozgoryczona kobieta.

Po śmierci Erica, Palmieri opuściła ich wspólne mieszkanie w Astorii, w dzielnicy Queens, i wróciła do rodzinnego Long Island. Tam w rodzinnym domu jest wspierana przez matkę i ojca w powrocie do zdrowia po ciężkiej depresji.

„Przez niego straciłam wszystko” – mówiła - „To jak się czuję, to jego wina. Mam prawo być tak wściekła. Zastanawiam się, czy on mnie w ogóle kochał? Czy chciał tylko stabilizacji i pozorów małżeństwa ze mną?”. Kaitlin Palmieri ma nadzieję, że jej tragedia pomoże innym kobietom uniknąć takich oszustów.

 

Udawała, że pisze książkę, miała romans

Podwójne życie, to nie tylko domena wiarołomnych mężczyzn. Przekonał się o tym 46 - letni mężczyzna po śmierci żony, która zginęła w wypadku samochodowym. Sprawę opisał amerykański portal chipchick.com. Mężczyzna, ze względu na dobro dorastających dzieci, na razie chce pozostać anonimowy.

Para była ze sobą 22 lata. Żona, którą nazywa Cynthia miała 44 lata i przekonywała swojego małżonka, że pisze książkę. Z tego powodu musiała często wyjeżdżać, aby zbierać materiały. Twierdziła, że jeśli pierwsza część się sprzeda, napisze całą serię. Mężczyzna niczego nie podejrzewał, a nawet bardzo się cieszył z twórczego zapału żony. Niestety, po jej tragicznej śmierci, doznał szoku. Za życia Cynthia nie pozwoliła mu przeczytać swojego tekstu, zapewniła go, że gdy skończy i będzie pewna swojej pierwszej wersji, pozwoli mu przeczytać książkę. Dlatego po jej tragicznej śmierci postanowił uczcić pamięć żony, publikując jej książkę. Planował zatrudnić pisarza, który zredaguje tekst, a potem znaleźć wydawcę. Niestety, gdy mąż otworzył laptopa Cynthii, nie mógł nigdzie znaleźć szkicu jej książki.

- „Otworzyłem jej komputer i na pulpicie zobaczyłem dużo okienek. Jedno z nich, to był Facebook Messenger z mnóstwem wiadomości od mężczyzny o imieniu John. Nie miałem pojęcia, kim jest John? Nigdy go nie spotkałem, ale na komunikatorze rozmawiali o spotkaniach, wymienili się zdjęciami, bardzo osobistymi informacjami” – opowiadał wstrząśnięty mężczyzna, który wtedy zrozumiał, że jego kochana żona miała romans.

 

Lepiej nie mówić prawdy

John postanowił ukrywać prawdę o prawdziwym obliczu swojej małżonki. Lecz chce by dzieci kiedyś poznały prawdę o matce. Mężczyzna opowiedział, jak bardzo rozpaczał po śmierci żony. Wiedział, że jest fatalnym kierowcą, bo w czasie jazdy często patrzyła w ekran telefonu, zamiast na drogę. To właśnie było przyczyną jej śmierci. Gdy policjanci zapukali do jego drzwi i poinformowali go, że Cynthia zginęła w wypadku, był zdruzgotany. Gdy odkrył sekret żony, zaczął analizować ich związek. Przyznał, że około czterech lub pięciu miesięcy przed śmiercią, zaczęła się dystansować i unikać bliskości. Wtedy sądził, że to normalne dla par, które są razem od 20 lat lub dłużej. Nie przywiązywał do tego większej wagi. To właśnie wtedy jego żona odkryła w sobie pasję pisarską i spędzała całe godziny przed komputerem.

- „Powiedziała mi, że pracuje nad książką. Zapytałem o więcej szczegółów, mówiła, że to świat fantasy, w którym pojawia się super zaawansowana rasa ludzka i wchodzi w interakcje z orkami i elfami. Włada bronią laserową, bardzo wysoką technologią oraz magią.” – opowiadał zdruzgotany mężczyzna.

Gdy przeczytał wszystkie wiadomości na komunikatorze, zobaczył, że ostatnia rozmowa Cynthii i Johna miała miejsce dwa dni przed jej śmiercią. Oboje napisali sobie „kocham cię”. John miał wyjechać służbowo do Niemiec. Do tego zdradzany mężczyzna odkrył, że kochanek musiał być w ich domu więcej niż raz. Przestraszył się, że może mieć klucze, z tego powodu natychmiast wymienił zamki. Na tym nie skończyły się bolesne niespodzianki.

-”Na komputerze żony nie było żadnej książki fantasy, za to były dokumenty dotyczące planowanego rozwodu. Żona wspólnie z kochankiem opracowywała plan, jak się ze mną rozwieść, nastawić dzieci przeciwko mnie i zabrać dom oraz jak najwięcej pieniędzy” – mówi rozgoryczony mężczyzna. W innym dokumencie z banku odkrył, że Cynthia co miesiąc wpłacała kilkaset dolarów na tajne konto bankowe. Robiła to od lat. To był prawdziwy cios, bo niczego nie zauważył.

Od śmierci Cynthii John uczęszczał na terapię. Walczył z gniewem, który czuł do małżonki z powodu jej perfidnej zdrady. Nie potrafił tego zaakceptować. Bardzo trudno mu było słuchać, jak wszyscy jego bliscy i znajomi mówią miłe słowa o tym, jaką wspaniałą partnerką i mamą była Cynthia. Niczego nie wiedzieli o jej drugim życiu, a on z trudem hamował wściekłość.

Podczas sesji terapeutycznych zapytał swojego terapeutę, czy powinien poinformować ich dzieci,18-letnią córkę i 16-letniego syna, że matka miała romans w ciągu ostatnich kilku miesięcy swojego życia. A także, że planowała odejść od niego i wciągnąć w konflikt dzieci, aby były po jej stronie.

Terapeuta nie uważał tego za dobry pomysł, tłumaczył, że dzieci zmagają się z niedawną stratą mamy i gdyby powiedział im o romansie matki, mogłoby to zaszkodzić ich wspomnieniom o niej. Terapeuta opisał to zjawisko jako „Damnatio Memoriae”.

Mężczyzna uznał, że poczeka z tymi rewelacjami, aż żałoba minie i jego córka z synem staną się dojrzalsi. Wtedy na spokojnie opowie im czego się dowiedział o ich matce. Jego zdaniem mają do tego prawo. Na razie musi żyć i radzić sobie sam z tą traumą i poczuciem żalu.

„Damnatio Memoriae” to specyficzne zjawisko występujące od wieków starożytnych w europejskiej kulturze politycznej. Oznacza skazanie na niepamięć. Procedury związane z potępianiem pamięci narodziły się w starożytnym Rzymie. W praktyce oznaczają usunięcie z dokumentów, pomników i innych świadectw kultury materialnej imion, nazw i wizerunków osób oraz wydarzeń skazanych na zapomnienie. W założeniach nie ma gorszej kary niż wymazanie czyjegoś istnienia z pamięci.

 

 

 

Źródła:

https://www.insideedition.com

https://www.instagram.com/dailymail

https://nypost.com/

https://es.sonicurlprotection-fra.com

https://community.sueryder.org/

https://www.chipchick.com

 

Tagi:

romans ,  zdrada ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót