Po kawałku do nieba bram
Pierwszy, na pomysł wystrzeliwania szczątków ludzkich w kosmos przy użyciu konwencjonalnych rakiet, wpadł pisarz science fiction Neil R.Jones. Opisał to w noweli „The Jameson Satellite”, która została opublikowana w popularnym magazynie Amaizing Stories w 1931 roku. Później, bo w 1965 roku, pomysł kosmicznych usług pogrzebowych pojawił się w filmie „The Loved One”. W roku 1977 dziennikarz Richard DeGroota w gazecie The Seattle Times opisał taki pogrzeb jako ciekawą alternatywę. Od 1997 roku pomysł podchwyciła i wdrożyła do realizacji prywatna firma Celestis, która z powodzeniem przeprowadziła już liczne pochówki kosmiczne. "Podoba mi się idea, że urodziliśmy się z gwiezdnego pyłu i podobnie jak gwiezdny pył spadniemy z powrotem na Ziemię" – miał powiedzieć astronauta Jean - Francois Clervoy, którego słowa chętnie przytaczają firmy pogrzebowe podbijające kosmos.
Pierwszy, symboliczny „pogrzeb” na orbicie, miał miejsce w 1992 roku. Za karawan posłużył wahadłowiec kosmiczny NASA Columbia, który zabrał w przestrzeń kosmiczną drobną część skremowanych szczątków Gene’a Roddenberrego, amerykańskiego scenarzysty i producenta telewizyjnego, twórcy serialu Star Trek, pomysłodawcy seriali „Andromeda” oraz „Ziemia: Ostatnie starcie”.
Za tym przedsięwzięciem stał astronauta NASA James Weatherbee oraz małżonka filmowca Maje. Astronauta zabrał tylko część prochów Gene’a w kosmos. Urnę wielkości szminki do ust, umieścił wśród swoich „rzeczy osobistych”, które mógł zabrać na pokład wahadłowca. Wcześniej, Majel Roddenberry dostała zgodę administratora NASA, Dana Goldina, by spełnić marzenie zmarłego męża o locie w kosmos. Lot prochów miał charakter „nieoficjalny”. Prochy poleciały w kosmos i wróciły na Ziemię.
Ta wyprawa, z niewielką ilością szczątków, zapoczątkowała nowy trend lotów suborbitalnych z ładunkami maleńkich urn na pokładzie. W pierwszych misjach, w ramach promocji, wynoszono na orbitę kapsuły ze szczątkami za 700 dolarów (ok. 3 000 PLN). Gdy idea stała się wystarczająco popularna, ceny wzrosły. To najkrótszy i symboliczny pogrzeb zmarłych w kosmosie. Kapsuły stopniowo wchodzą w atmosferę i w rezultacie wracają na Ziemie.
Pionier pośmiertnych lotów w kosmos
To nie koniec podróży kosmicznych zmarłego Gene’a Roddenberrego. 21 kwietnia 1997 roku poleciał znowu. Tym razem w formie 7 gram skremowanych szczątków, na pokładzie komercyjnego statku kosmicznego Celestis. Towarzyszyli mu inni skremowani zmarli, między innymi Timothy Leary amerykański pisarz i psycholog, który eksperymentował z LSD, Gerard K. O’Niell amerykański fizyk, futurolog i jeszcze 21 innych pionierów kosmicznych pochówków. Samolot wystartował z Wysp Kanaryjskich. Wyniósł w przestrzeń rakietę Pegasus, z niezwykłym ładunkiem na pokładzie. Rakieta okrążała naszą planetę do 2002 roku, aż wypadła z orbity i spłonęła z prochami w atmosferze.
I to też nie był koniec kosmicznych lotów prochów Gene’a Roddenberrego, których jeszcze trochę zostało na Ziemi. Podczas kremacji ciała dorosłego człowieka otrzymuje się od 3,5 do 5 kilogramów prochów.
Nadal planowano kolejny lot z następna partią prochów Roddenberrego. Tym razem miała być to misja skierowana w głęboką przestrzeń kosmiczną. Start zaplanowano na 2009 rok. W założeniach szczątki miały krążyć w kosmosie po wsze czasy. W ładunku miały się znaleźć inne prochy. Do startu nie doszło. Tak samo w 2016 roku, tym razem nie wypalił eksperymentalny plan wystrzelenia żagla słonecznego Sunjammer z urną Roddenberrego na pokładzie.
W sierpniu 2021, w setną rocznicę urodzin Gene’a Roddenberry'ego, inna jego forma została przesłana w kosmos. Były to nagrania Roddenberry'ego z 1976 r. Do tego projektu NASA wykorzystała swoją sieć Deep Space Network i przesłała uwieczniony wizerunek filmowca w kierunku układu gwiezdnego 40 Eridani. To fikcyjna planeta Wulkan, którą stworzył zmarły. Sygnał nagrania dotrze do gwiazdy na początku 2038 roku.
8 stycznia 2024 roku z przylądka Cape Canaveral na Florydzie, wystrzelono w kosmos kolejne prochy Roddenberry'ego. Na pokładzie sondy „Enterprise Flight” Celestis poleciały również prochy Nichelle Nichols, amerykańskiej aktorki, odtwórczyni roli Nyoty Uhury w serialu „Star Trek” oraz Douglasa Trumbulla, twórcy efektów specjalnych do serialu „Star Trek” oraz filmów: „Łowca androidów”, „2001:Odyseja kosmiczna”, i „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”. Ich prochy mają opuścić układ słoneczny i dryfować w przestrzeni kosmicznej w nieskończoność.
Grób na Księżycu
Pierwszy pochówek na Księżycu odbył się po śmierci Eugene’a Shoemakera, amerykańskiego astronoma i geologa. W roku 1998 sonda Lunar Prospector zabrała na Księżyc kilkadziesiąt gramów jego prochów. Za misją stała NASA oraz koleżanka Shoemakera, Carolyn Porco, profesor na Uniwersytecie Arizony. Zaproponowała i zrealizowała swoisty hołd wobec szanowanego przyjaciela. Dziesięć dni po śmierci Shoemakera, Porco otrzymała od NASA zgodę na taki nieziemski pogrzeb.
Astronom zginął tragicznie w wypadku drogowym w Australii, podczas wyprawy w poszukiwaniu kraterów po uderzeniach meteorytów. Jego spopielone szczątki Porco oddała dyrektorowi misji Lunar Prospector , Scottowi Hubbardowi, w Centrum Badawczym NASA. Prochom towarzyszył kawałek mosiężnej folii z wyrytym wizerunkiem komety Hale’a-Boppa, wizerunkiem krateru meteorytowego w północnej Arizonie i fragment dzieła Szekspira „Romeo i Julia”. Statek kosmiczny został wystrzelony 6 stycznia 1998 r. i uderzył w południowy biegun Księżyca, 31 lipca 1999 r.
Misje „pogrzebowe” na Księżyc są dzisiaj proponowane zarówno przez firmę Elysium Space jak i Celestis. Niestety, planowana wyprawa z 24 stycznia tego roku, w ramach misji Astrobotic Technology z Pittsburgha, nie dotarła do Księżyca z powodu awarii statku kosmicznego. Rakieta wróciła na Ziemię płonąc doszczętnie w atmosferze naszej planety.
Pochówek nie z tej Ziemi
Popyt na pogrzeb w przestrzeni kosmicznej rośnie i staje się powszechnie dostępny. Oczywiście, nie jest to ceremonia dla przeciętnego zjadacza chleba. Koszt pogrzebu kosmicznego różni się w zależności od wybranej usługi. Na przykład firma Celestis, oferuje usługi pogrzebowe w kosmosie od 2 995 USD, czyli około 12 000 PLN, do ponad 25 000 USD czyli ponad 50 000 PLN.
Najtańsze pogrzeby obejmują krótki lot, który przekracza granicę przestrzeni kosmicznej, bez próby osiągnięcia wysokości orbitalnej. Szczątki nie ulegają spaleniu, wracają na Ziemię. To wbrew wyobrażeniu, że prochy są rozproszone w przestrzeni kosmicznej. Ta usługa zanika, ponieważ prowadzi do wzrostu liczby śmieci kosmicznych, których i tak jest zastraszająca ilość. Dane pokazują, że istnieje ponad 200 000 cząstek śmieci kosmicznych o wymiarach od 1 do 10 centymetrów i ponad milion mniejszych cząstek o masie mniejszej niż 1 centymetr. Takie drobiny mogą uszkodzić rakiety i satelity przebywające w kosmosie.
Celestis pionierska firma pogrzebowa w kosmosie, uruchamia Luna Service, który ma się specjalizować w transporcie prochów zmarłych na Księżyc. To nie koniec ambitnych planów Celestis, chcą wdrożyć nową usługę o nazwie Voyager Service, która zabierze szczątki, każdego kto zapłaci, w nieskończoną podróż w kosmosie. Jak reklamują: Statek Voyager Service ma dotrzeć głęboko we wnętrze wszechświata, badając nowe światy i galaktyki.
W planach są także bliższe pochówki na sąsiedniej planecie – Marsie. To na razie śpiew przyszłości, ale wizjonerzy już sobie wyobrażają marsjańskie nekropolie. Być może następne będą loty turystyczno-pielgrzymkowe na groby bliskich na Czerwonej Planecie?
Jak zostać gwiazdą po śmierci?
Na rynek pogrzebowy, z nową kosmiczną ofertą, weszła Amerykańska firma Elysium Space. Proponuje możliwość wysłania prochów bliskiej osoby na orbitę w miniaturowym satelicie. Podstawowa jednostka zwana LEO CubeSata, ma pojemność litra o wymiarach kostki 10×10×10 cm. Krążącego na orbicie małego satelitę – urnę, bliscy mogą śledzić dzięki specjalnej aplikacji na smartfony. Misja trwa 2 lata, po tym czasie kosmiczna urna wejdzie w atmosferę, wtedy na nocnym niebie będzie widoczna jako spadająca gwiazda. Szczątki zmarłych zamienią się w gwiezdny pył.
Zainteresowani takim pogrzebem z efektownym finałem, którzy złożą zamówienie, otrzymają w przesyłce pocztowej zestaw zawierający specjalną kapsułę na prochy. Trzeba do niej wsypać odrobinę szczątków zmarłego i odesłać do siedziby Elysium Space. Jak zapewniają w swojej ofercie kosmiczni „grabarze”: Kapsuła jest ostrożnie i z szacunkiem umieszczana w specjalnym module statku kosmicznego. A potem tylko start do gwiazd. Na swojej stronie internetowej tak promują ten niezwykły pogrzeb: „ (...) Zamiast patrzeć w dół na ziemię podczas wspominania tych co odeszli, możemy podnieść oczy ku wiecznemu pięknu na nocnym niebie, wiedząc, że nasi bliscy są tam zawsze z nami. „
Żródła:
https://elysiumspace.com/
https://space24.pl/ruszaja-komercyjne-pogrzeby-na-orbicie
https://antyweb.pl/prochy-zmarlych-posrod-gwiezdnego-pylu-firma-celestis-organizuje-kosmiczne-pogrzeby
https://www.celestis.com/blog/the-evolution-of-space-funerals-and-where-we-re-headed/
https://en.wikipedia.org/wiki/Space_burial
https://titancasket.com/blogs/funeral-guides-and-more/what-is-a-space-burial
https://www.celestis.com/launch-schedule/enterprise-flight/