Plemię nazwało się Tasaday ( tɑˈsɑdɑj ), miało być odłamem rdzennej ludności z grupy Lumad. Grupa była malutka, zaledwie 24 osobowa.
Jak podawał filipiński Manila Associated Press, do odnalezienia plemienia doszło przypadkiem. Na tych pierwotnych ludzi miał się natknąć miejscowy myśliwy, który zapuścił się w głębokie i niedostępne knieje na wyspie. Ponoć zastawiał pułapki na ptaki, gdy ujrzał ludzi pierwotnych. Miał być tak wstrząśnięty odkryciem, że natychmiast powiadomił o nim ministra Manuela Elizalde. Ten zaś natychmiast wsiadł w helikopter i udał się wprost do dżungli, by na własne oczy potwierdzić odkrycie. Gdy doniesienia myśliwego okazały się prawdziwe, minister opowiedział o tym mediom.
Gdy wieści poszły w świat, naukowcy, ale także poszukiwacze przygód, zapragnęli na własne oczy ujrzeć ludzi pierwotnych, których styl życia zatrzymał się na etapie kamienia łupanego.
Plemię zyskało natychmiast miano „Łagodni Tasadayowie”, ponieważ byli bardzo spokojnie usposobieni. Nie znali nawet słów określających wojnę lub przemoc, nie przejawiali żadnych agresywnych zachowań. Mieszkali w jaskiniach, zgodnie z zasadami epoki kamiennej. Spali na gołych skałach, chodzili nago, mówili niezrozumiałym językiem.
Jak wyliczono. byli w izolacji przez 10 000 lat. Plemię nie miało mitów ani kapłanów, nie odprawiali żadnych rytuałów, brakowało jakiegokolwiek folkloru. Co było niespotykane, bo te cechy na całym globie są nieodłączne dla ludzkich cywilizacji od 40 000 lat. W ich jaskiniach nie było żadnych rysunków, ani śladów wskazujących długie użytkowanie. Utrzymywali się ze zbieractwa. Byli wegetarianami, polowali tylko na kijanki, nie łapali ryb, ani nic nie uprawiali. W ich miejscach zamieszkania nie było żadnych koszy lub innych pojemników do przechowywania czy noszenia pożywienia. Mieli kamienne topory, które bardzo szybko psuły się na skutek uderzeń. Ponieważ ich jaskinie znajdowały się dość wysoko nad ziemią, kobiety za każdym razem musiały prosić mężczyzn o pomoc w wejściu do „domu”.
Co ciekawe, przez te wszystkie lata, lud Tasaday w swoich wyprawach w las po pożywienie, nigdy nie natrafił na wioskę Blit, oddaloną zaledwie o ok. 3 kilometrów od ich siedliska.
Najpierw płać, potem patrz
Ujrzeć jaskiniowca na własne oczy było wówczas niezwykłą atrakcją, przygodą i wyróżnieniem. Zadbał o to minister Manuel Elizalde, bliski przyjaciel filipińskiego dyktatora Ferdinanda Marcosa. Minister zabronił naukowcom z Narodowego Uniwersytetu Filipin wizytowania i badania plemienia Tasaday.
Elizalde, syn bogatego hiszpańskiego plantatora i matki Amerykanki, był bardzo barwną postacią. Elizalde, uchodził za playboya i pijaka, w mediach przedstawiał się jako antropolog z zamiłowania. Marcos dał mu stanowisko ministra ds. mniejszości narodowych, mógł więc swobodnie prowadzić promocję swego odkrycia. Na zdjęciach i filmach widać jak Tasadayowie, w otoczeniu dziennikarzy i celebrytów, witali go jako bohatera, boga i zbawiciela. Plemię nazywało go „Momo Dakel Diwata Tasadayor”, czyli „Wielkim Niosącym Szczęście Tasadayom”. Elizalde bardzo lubił się fotografować w jego towarzystwie. To był jego wielki, światowy sukces. Zaprosił nawet dziennikarzy z National Geographic. Szanowany magazyn poświęcił 32 strony na relację o plemieniu. Umieścił na okładce pełnowymiarowe kultowe zdjęcie, dziecka Tasadayów wspinającego się po lianie. Chłopiec miał na imię Lobo.
Z zaproszenia i zrobienia materiału skorzystał znany weteran Associated Press, fotograf John Nance, który również opisał swoje osobiste doświadczenia z jaskiniowcami w książce zatytułowanej „The Gentle Tasaday”.
To wystarczyło, aby na wyspę zaczęły ściągać tłumy dziennikarzy i celebrytów takiego formatu jak ubóstwiana wtedy gwiazda kina Gina Lolobrigida, czy bohater lotnictwa Charles Lindberg. Każdy kto odwiedzał Tasadayów musiał wpłacić datek na ich fundusz. Pieniądze zbierał oczywiście Elizalde i uzbierał ich podobno ok. 35 milionów dolarów. Byli dopuszczani również antropolodzy, lecz niewielu, i na bardzo krótkie wizyty. W końcu Elizalde i Marcos zamknęli dostęp do tego obszaru, przy okazji wprowadzenia stanu wojennego. Twierdzili, że to ochrona kultury i interesów pierwotnego plemienia. Nikt z zewnątrz nie mógł pojawić się na tym obszarze, nawet robotnicy. Wstrzymano wyrąb lasu oraz rozwijające się w pobliżu przedsiębiorstwo górnicze. To zaczęło wzbudzać u niektórych dziennikarzy i naukowców podejrzenia, bo pewne fakty się nie kleiły.
Nie tacy znowu dzicy
Sytuacja uległa zmianie w 1986 roku gdy upadł reżim Marcosa. Zakazy już nie obowiązywały. Minister Elizalde wcześniej uciekł z Filipin, bo już 1983 roku. Wraz z nim zniknęły także fundusze zebrane dla plemienia Tasaday. Jednak dziennikarze i naukowcy nie zapomnieli o jaskiniowcach. Pierwszym reporterem, który odwiedził plemię ludzi z kamienia łupanego, był Szwajcar Oswald Iten. Gdy niezapowiedziany pojawił się w wiosce, napotkał tubylców z dala od jaskiń, za to przy swoich chatach, które wyglądały jak inne na wyspie. Ludzie ci nie chodzili nago, ani pozakrywani liśćmi, tylko w normalnych ubraniach. Uprawiali pola, a nawet słuchali radia i oglądali telewizję!
Mit człowieka pierwotnego upadł. Wieść o szwindlu natychmiast rozeszła się po świecie. Znowu przybyły media. Dziennikarze zaczęli dopytywać mieszkańców wioski o prawdę o ich istnieniu. Ci ze skruchą przyznali, że do udawania zmusił ich minister Elizalde. W zamian za teatr, mieli obiecane pieniądze, ochronę ich ziem, ich wioski, i co też było dla nich ważne, mieli stać się sławni!
- „Elizalde zmusił nas do życia w jaskiniach, abyśmy wyglądali na oryginalnych jaskiniowców. Zanim przybył, mieszkaliśmy w chatach po drugiej stronie góry i zajmowaliśmy się rolnictwem. Zdejmowaliśmy ubrania, ponieważ Elizalde kazał nam to zrobić i obiecał, że jeśli będziemy wyglądać biednie, otrzymamy pomoc. Dał nam pieniądze, abyśmy udawali Tasadayów” - opowiadali dziennikarzom.
Bezsprzecznym dowodem na to, że Tasadayowie nie byli żadnymi jaskiniowcami, był fakt, że po 17 latach izolacji, z 24 osób z plemienia - zrobiło się 60. To niezwykły przyrost naturalny i jasno wskazywał, że do jaskiniowców dołączyły kobiety z innych terenów, gdzie mieszkali ludzie z nowszej epoki. Jak pokazuje historia, tak się nigdzie nie działo. Kobiety, ze społeczeństwa o znacznie wyższym statusie materialnym nie zrezygnowałyby dobrowolnie ze swojego statusu społecznego, wychodząc za mąż za osoby z epoki kamienia łupanego. To wbrew ludzkiej naturze, orzekli antropolodzy.
Na miejscu pojawiła się ekipa stacji ABC News, która nakręciła i wyemitowała materiał pod tytułem „Plemię, którego nigdy nie było”. W filmie zacytowano innego Tasadaya, który przed kamerą, opowiedział o spisku Elizalde: -„W zamian za pozowanie nago i odgrywanie scenki jaskiniowców z epoki kamienia łupanego, obiecano nam dobre jedzenie, ubrania i również własny helikopter” – przyznał rozżalony. Czym wprowadzili producentkę tego dokumentu, Judith Moses, w wielkie zdziwienie.
Elizalde trwa przy jaskiniowcach
Manuel Elizende musiał wrócić na Filipiny w 1988 r. po tym, jak został wydalony z Kostaryki za seksualne wykorzystywanie nieletnich. Powrót był możliwy, ponieważ po ucieczce z Filipin w 1983 r. wsparł kampanię Cory Aquino, która wkrótce objęła rządy w kraju. Dzięki temu posunięciu odzyskał swoją rezydencję w Manili, a oskarżenia o korupcję zostały wycofane. Aby zamazać skandal z plemieniem z kamienia łupanego, zorganizował przylot byłych Tasadayów do Manilii, gdzie zaprezentował ich ekipom filmowym. W udzielanych wywiadach upierał się przy swoim: - „Wszystkie te oskarżenia są bezpodstawne. Opierają się na plotkach i celowych kłamstwach. To dość skomplikowana historia i jestem gotów stawić czoła każdemu z oponentów... drwalom, grupom interesów, które chcą skorzystać politycznie na tej sprawie, naukowcom, którzy być może bali się iść w góry, gdzie mieszkaliśmy, ponieważ ja mieszkałem w górach z tym plemieniem” – powiedział.
By zyskać pewność, naukowcy przeprowadzili analizę językową plemienia, ta wykazała, że Tasadayowie nie pochodzili z epoki kamienia łupanego. Ustalono, że plemię było odłamem pobliskich Manobos i Tboli, którzy żyli oddzielnie przez 150 lat. Od innych wiosek dzieliło ich zaledwie 3 godziny spaceru. Zmiany cywilizacyjne też tu dotarły. Nie jedli także kijanek i samych owoców leśnych, ponieważ nie byliby w stanie przeżyć na takiej diecie. Od lat robili zakupy w innych wioskach. Prowadzili handel wymienny.
Kilkadziesiąt lat później Lobo, chłopiec trzymający się lian na kultowym zdjęciu, wyznał dziennikarzom, że ich odkrycie, wtargnięcie Elizalde i całej światowej uwagi bardzo skomplikowało ich proste życie.
Naukowcy, dziennikarze i celebryci, którzy dali się oszukać i zmanipulować próbowali jakoś zachować twarz. Twierdzili, że plemię Tasadayów – może nie jest z epoki kamienia łupanego, ale nie jest też współczesne. Są odrębną grupą etniczną - gdzieś pomiędzy czasami.
Źródła:
https://en.wikipedia.org/wiki/Tasaday
https://newslab.philstar.com/31-years-of-amnesia/tasaday
http://www.ethnicgroupsphilippines.com/ethnic-groups-in-the-philippines/tasaday/
https://www.greengrants.org/2004/06/05/philippines-helping-the-tasaday-map-their-lands/
https://newslab.philstar.com/31-years-of-amnesia/tasaday