Fatalny zbieg okoliczności
Beata Radke zaginęła w 1975 roku, gdy miała 9 lat. Mieszkała wtedy w Poznaniu, w dzielnicy Grundwald, która w tamtym czasie nie cieszyła się dobrą opinią. Dziecko miało starszą siostrę oraz kochających rodziców. 14 kwietnia zapowiadał się na ciepły, wiosenny dzień. Beata o godzinie 9.00 miała lekcję religii, w oddalonym o około 800 metrów kościele. Tego dnia ojciec był w pracy, jej matka była umówiona na wizytę u lekarza, a chora siostra leżała w łóżku. Po raz pierwszy, dziewięciolatka miała pokonać taki odcinek drogi sama. O godzinie 8.30 wyszła z domu, ubrana w brązowy płaszczyk obszyty futerkiem, niebieski beret oraz spodnie w czarno-biała kratkę. Matka nie miała wątpliwości, że córka dotrze do kościoła, ponieważ rodzina regularnie chodziła na msze i trasa była dziecku dobrze znana. Poza tym to był jasny dzień, inne dzieci z jej klasy też szły wtedy na religię. Beata miała wrócić do domu na godzinę 10.00, a potem zabrać tornister i iść do szkoły na swoje lekcje. Tego dnia jej klasa miała w szkole popołudniową zmianę. Gdy dziecko nie pojawiło się w domu zgodnie z planem, matka zaczęła się niepokoić. Na podwórku, przed blokiem bawili się koledzy z jej klasy, ale Beaty z nimi nie było. Gdy kobieta zaczęła wypytywać dzieci, szybko się okazało, że córka tego dnia nie dotarła na lekcję katechezy. Matka wszczęła alarm. Natychmiast pojechała do pracy swojego męża i poinformowała, że ich dziecko znikło. Rodzice rozpoczęli poszukiwania. Beaty nigdzie nie było. Wtedy ojciec, Henryk Radke pojechał na posterunek milicji i zgłosił zaginięcie dziewczynki. Funkcjonariusze zlekceważyli mężczyznę, zbyli go mówiąc, że córka gdzieś się zasiedziała, u rodziny lub znajomych, pobawi się to wróci. Tym sposobem przez dobę rodzina Radke była zdana tylko na siebie. Rodzice oraz krewni szukali dziecka na własną rękę. A to pierwsza doba od zaginięcia jest kluczowa w przypadku uprowadzenia. Można zebrać świeże dowody, przesłuchać świadków zdarzenia i namierzyć przestępcę, który jeszcze wystarczająco nie oddalił się, mógł nie mieć czasu na popełnienie zbrodni i nie zatarł śladów.
Spóźnione śledztwo
Gdy do następnego dnia Beata się nie odnalazła, milicja postanowiła włączyć się do sprawy. Do poszukiwań Beaty skierowano całą kompanię ZOMO, czyli ponad 60 funkcjonariuszy. Wszyscy ruszyli w teren. Najpierw przeszukano ogródki działkowe, gdzie ojciec Beaty wywiózł dwa dni wcześniej jej ulubionego psa. Podejrzewano, że z tęsknoty za pupilem mogła do niego pojechać. Tam jednak dziewczynki nie odnaleziono i nikt z działkowiczów dziecka nie widział. Sprawdzono trasę prowadzącą do ogródków działkowych, droga była remontowana. Była hipoteza, że Beata mogła ulec jakiemuś nieszczęśliwemu wypadkowi na rozkopanej drodze. Sugerowano, że ktoś ją potrącił, a ciało zostało zabetonowane w odlewanym właśnie wiadukcie Franowo. Ta wersja jednak upadła. Władze bały się wydać zezwolenia na rozbiór części obiektu. Wtedy skierowano milicyjne siły do przeszukania okolicznych lasów. Przeczesano zarośla, ale na nic podejrzanego nie natrafiono. Ten trop też był fałszywy. Po odrzuceniu tych założeń, na pierwszy plan zaczęła się wysuwać najbardziej ponura wizja, dziecku stało się coś bardzo złego. W tamtych latach w wielu polskich miastach znikały dzieci. O niektórych strasznych zdarzeniach informowano w mediach. O innych ludzie szeptali między sobą.
Milicjanci ustawili pod blokiem państwa Radke funkcjonariuszy, których zadaniem było obserwowanie, czy dziecko nie zostanie podrzucone po dom. Wcześniej były takie przypadki, że pedofil po wykorzystaniu swoich ofiar pozbywał się ich w okolicy zamieszkania, liczyono na taki scenariusz. Po dwóch dobach obserwacji miliocjanci zrozumieli, że nic z tego nie będzie.
Śledztwo skierowali na ojca Beaty. Rozpoczęli przesłuchania i próbowali udowodnić, że to Henryk Radke zabił własną córkę, a potem gdzieś pozbył się ciała, bo jej utrzymanie było zbyt kosztowne. O jciec stanowczo zaprzeczał, kochał córkę. Nie udało się tej hipotezy udowodnić. Tak samo jak teorii, że za zaginięciem dziewczynki stoi jakaś osoba, która chciała się zemścić na rodzinie. Nie było nikogo takiego.
Czarna wołga krąży
Ruszyły przesłuchania świadków. Jedna z koleżanek Beaty zeznała, że widziała jak dziewczynka rozmawiała z dwoma nieznanymi mężczyznami, którzy byli w jasno -niebieskiej warszawie. Niestety dziecko nie przyglądało się tej scenie i nie potrafiło dokładnie powiedzieć co było potem. Czy koleżanka wsiadła do samochodu, czy została do niego wciągnięta? Dziewięciolatka była wiarygodnym świadkiem, ponieważ dokładnie opisała, w co tego dnia była ubrana Beata.
Milicja dotarła do kolejnego świadka, który widział krążącą tego dnia i w tej okolicy, czarną wołgę. Ta osoba znała złą reputację, którą przypisywano tej marce auta, więc na wszelki wypadek zapamiętała numer rejestracyjny. Krążyły plotki, że dzieci porywane są i wsadzane właśnie do takiego auta. Co się okazało? Kierowcą wołgi był mieszkaniec Pucka, który w swojej kartotece policyjnej miał odnotowane czyny lubieżne. Gdy milicjanci zjawili się po podejrzanego w Pucku, zastali go w podejrzanym lokalu, gdzie w jego obronie stanęli miejscowi bywalcy. Po negocjacjach z nietrzeźwymi rybakami, udało się w końcu wyprowadzić właściciela czarnej wołgi. Podczas zeznań przedstawił jednak niepodważalne alibi i został zwolniony. Wtedy o sprawie porwania 9-letniej dziewczynki z Poznania dowiedziała się cała Polska. Ruszyła lawina spekulacji. Najczęściej powtarzaną wersją tego co miało się stać, była historia a o czarnej wołdze, która wyłapuje dzieci, ktoś wciąga dzieci do środka a potem jest z nich wysysa krew. Narastało poczucie zagrożenia, bo pojawiały się kolejne przypadki zaginięć dzieci.
Po roku od zaginięcia prowadzący dochodzenie uznali, że sprawa ma charakter seksualny. Rozpoczęto przesłuchania znanych pedofili. Jeden z nich – zwany podglądaczem z okolic kościoła, przyznał się do porwania, wykorzystania i zamordowania Beaty. Niestety, nie potrafił podać szczegółów zbrodni. W toku dalszych przesłuchań wyznał, że wszystko zmyślił, a sprawę zna jedynie z gazet.
Milicja dotarła i zatrzymała kolejnego zwyrodnialca, na swoim koncie miał siedem uprowadzeń małych dziewczynek. Nosił przydomek Janos. Wszystkie dzieci padły jego ofiarą pod szkołą, zwabiał je jakimiś obietnicami do samochodu, potem przewoził do lasu Dębińskiego, tam wykorzystywał. Po wszystkim podrzucał na przystanek. O swoich przestępstwach opowiedział lekarzowi, a ten ze względu na ciężki charakter jego przestępstw, poinformował milicję. Jonas był mocnym kandydatem w tym dochodzeniu, niestety prowadzący przesłuchanie milicjant nie wytrzymał swojego wzburzenia i zagroził Janosowi, że ”za Beatkę będzie wisiał”. Wtedy podejrzany natychmiast zmienił taktykę i zaczął udawać chorego psychicznie. Byli świadkowie, którzy słyszeli jak pedofil stwierdził : - Lepiej być mądrym i udawać głupiego, niż być głupim i udawać mądrego.
Według funkcjonariuszy, którzy pracowali przy tej sprawie, Jonas był przebiegłym pedofilem, który potrafił manipulować i z łatwością mógł zmylić czujność małych dzieci. W trakcie przesłuchania doskonale wiedział co robi, owszem przyznał się do molestowania nieletnich, lecz tylko w tych przypadkach, gdzie nastąpiło przedawnienie. Nigdy potem nie wypowiedział się na temat zaginięcia Beaty Radke. Nie było dowodów, ani świadków więc sprawa upadła.
Prawie pół wieku tajemnicy
W przyszłym roku minie 50 lat od tego tragicznego zdarzenia. Rodzina jeszcze przez lata nie poddawała się w poszukiwaniu prawdy o losie Beaty. Byli zatrudniani jasnowidze, jeden twierdził, że dziewczynka została wywieziona za granicę i po latach się odezwie. Znany jasnowidz Krzysztof Jackowski twierdził, że została zgwałcona i zabita, ale nie określił sprawców ani miejsca zwłok. W 2011 ojciec dziewczynki złożył wniosek o uznanie córki za zmarłą, tak się stało w 2012 roku. Sprawa jest przedawniona, lecz dane Beaty Radke nadal widnieją na stronach archiwalnych Fundacji ITAKA. Być może kiedyś prawda wyjdzie na jaw. Na razie zbrodniarz nie doczekał się kary, a rodzina sprawiedliwości.
Źródła:
https://www.youtube.com/watch?v=9PP0L6Ibcrg
https://zaginieniprzedlaty.com/archiwum-zbrodni/beata-radke-zaginiona-od-1975-roku/?fbclid=IwY2xjawHbLLoBHWGkGmxf7cPGDDqd8F0ZAaYZ8e9ACTqLsarPMAim4FqXu-TDwm3oLUz7N
https://www.facebook.com/zaginieniprzedlaty/posts/1411526022387837/
https://www.facebook.com/zaginieniprzedlaty/posts/665106147029832/
http://poszukiwanieosob.eu/baza-zaginionych/beata-cecylia-radke/
https://tvn24.pl/ciekawostki/miedzynarodowy-dzien-dziecka-zaginionego-beata-radke-najdluzej-poszukiwane-dziecko-w-polsce-jak-zaginela-st5723207