Partner: Logo KobietaXL.pl

Choć tak naprawdę to Ewie do śmiechu wcale nie jest. Zamiast 3,2 tysiąca złotych, dostaje 1,6 tysiąca. A to różnica jest ogromna.

- Dla samotnej osoby znaczna, szczególnie w mojej sytuacji – mówi Ewa. - To wynik różnych życiowych wyborów. Ale jak jesteśmy młodsi, to wydaje się, że zawsze będzie dobrze.

Jej mąż zmarł nagle. Zasłabł w domu, wezwała karetkę. Pojechała za nią do szpitala. Nie żył już, kiedy dojechali do szpitala. Zawał albo udar, leczył się na serce.

- Szok, niedowierzanie, bo mieliśmy przecież plany na przyszłość, inaczej to miało wyglądać – mówi Ewa. - Taka śmierć kompletnie bez sensu. Młody facet, miał trzy lata do emerytury. A potem miało być sielsko i anielsko.

 

Mały domek na wsi

Kiedy Ewa poznała męża, on był już kilka lat po rozwodzie. Nie była winna rozpadu jego małżeństwa. Był starszy o dziesięć lat, ale jej to nie przeszkadzało. Wysoki, wysportowany, przystojny. I super inteligentny.

- Wysoko podniósł poprzeczkę – mówi Ewa. - Dlatego tak trudno mi się spotykać z jakimkolwiek facetem. A czasami chciałoby się mieć kogoś do towarzystwa.

Ewa pracowała w szkole, była nauczycielką. Marek miał własną firmę, wiodło mu się świetnie. Poznali się, kiedy przyszedł na wywiadówkę syna. Jakoś tak od razu między nimi zaiskrzyło. 

- Rzadko przychodził, raczej bywała matka – mówi Ewa. - A raz czekał z kwiatami pod szkołą. I tak się zaczęło.

Na dobre zaczęli się spotykać, jak syn Marka skończył podstawówkę. Ewa była zmęczona pracą w szkole, słaba pensja, dużo obowiązków. Kiedy wyszła za Marka, rzuciła pracę.

- Mówił, że po co mi to, pomagałam mu w firmie – opowiada Ewa. - Ale nie zatrudniał mnie na etat. Robiłam papierkową robotę, załatwiałam różne sprawy. Tak było nam dobrze. Ale to była kolejna zła decyzja.

Kiedy dziś pomyśli, ile wydawała pieniędzy na zbędne ciuchy, wyjścia do restauracji, czasami aż kręci się w głowie. Gdyby dziś miała te pieniądze odłożone gdzieś na koncie…

- Kto jednak mysli o starości czy smierci? Miało być inaczej. Zamysł był taki, że Marek przechodzi na emeryturę, likwiduje firmę, sprzedaje swoje know-how. Sprzedajemy dom w mieście, kupujemy jakieś siedlisko – opowiada Ewa. - I tam sobie żyjemy, uprawiając warzywa, bo oboje kochaliśmy ogród.

Emerytury nie doczekał, zabrakło trzy lata. Ewa została kompletnie sama, bo nie mieli dzieci. 

- Firmę zlikwidowałam, został lokal, gdzie było biuro, który wynajmuję – mówi Ewa. - Dom też sprzedałam, kupiłam nieduże mieszkanie w bloku.

 

Życie z ołówkiem w ręku

Ze sprzedaży domu zostało parę złotych, Ewa wpłaciła na konto, na czarna godzinę. Odsetki są dość marne, ale to żelazny kapitał. No i wystąpiła o rentę po zmarłym mężu. Wtedy się okazało, że na niewiele może liczyć. Bo musi się ową rentą podzielić.

- Renta rodzinna przysługuje na stałe wdowie, która ukończyła 50 rok życia – mówi Ewa. - Ja spełniałam takie kryteria, wiedziałam, że ją dostanę. Nie wiedziała tylko, że o taka rentę wystąpiła też była żona mojego męża.

Ku wielkiemu zdziwieniu Ewy, ZUS świadczenie rozwódce przyznał. Okazuje się bowiem, że zgodnie z prawem, osoba rozwiedziona może dostać świadczenie po zmarłym byłym współmałżonku, jeśli podczas rozwodu były orzeczone alimenty.

- I tak było – mówi Ewa. - Marek płacił nie tylko na syna, ale też na byłą żonę. Niewiele, ale to wystarczyło. Ja byłam dosłownie w szoku, bo z mojego punktu widzenia to okropna niesprawiedliwość.

Szczególnie, że jak podkreśla Ewa, to była żona chciała rozwodu. Wyrzuciła Marka z mieszkania, które wspólnie kupili, ciągle chciała, by więcej płacił na syna.

- A on dawał, w sumie to Marek go przecież cały czas utrzymywał – opowiada Ewa. - Ja przecież też syna musiałam spłacić ze spadku, ale szybko żeśmy się dogadali. On się bardzo w porządku zachował.

Ewa z mężem była lat blisko dwadzieścia, była żona raptem siedem. Więc Ewie w głowie się nie mieści, że to wszystko dzieje się zgodnie z prawem.

- Oczywiście poszłam do pracy, bo nie wyżyłabym za te pieniądze. Mam jakąś bazę z połowy tej renty i wynajmu za lokal – mówi Ewa. - Ale to za mało, żeby utrzymać się na powierzchni. I tak cały czas żyję z ołówkiem w reku.

 

Kiedy renta dla rozwiedzionej żony

- Otóż małżonka rozwiedziona ma prawo do renty rodzinnej, jeżeli oprócz spełnienia warunków dla wdowy miała w dniu śmierci męża prawo do alimentów z jego strony ustalone wyrokiem lub ugodą sądową. Tak samo jest w przypadku rozwiedzionego małżonka. Warto jednak pamiętać, że Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 13 maja 2014 r. uznał, iż art. 70 ust. 3 ustawy emerytalno-rentowej w zakresie, w jakim uprawnienie małżonki rozwiedzionej do uzyskania renty rodzinnej uzależnia od wymogu posiadania w dniu śmierci męża prawa do alimentów z jego strony, ustalonych wyłącznie wyrokiem lub ugodą sądową jest niezgodny z Konstytucją – czytamy na stronie infor.pl.

Co to oznacza? Że rozwiedziona małżonka musi mieć ukończony 50 rok życia bądź być osobą niezdolną do pracy. Jeśli spełni te wymogi, a alimenty brała, należy jej się renta rodzinna, jak prawowitej żonie. W dodatku alimenty wcale nie muszą być zasądzone w wyroku sądowym lub w ugodzie sądowej. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego stwierdził, że „rozwiedziona małżonka może żądać renty rodzinnej po zmarłym byłym małżonku, nawet jeśli brak było formalnego stwierdzenia obowiązku alimentacyjnego, tylko jednak wtedy, gdy możliwe jest ustalenie, że świadczenia o charakterze alimentacyjnym faktycznie były na jej rzecz wypłacane.” Jeśli więc mąż dobrowolnie wypłacał byłej żonie alimenty i można to udowodnić, to ma ona prawo do renty rodzinnej. 

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 13 maja 2014 r. (SK 61/13), stwierdza jasno, że uzależnienie uprawnienia małżonki rozwiedzionej do uzyskania renty rodzinnej od wymogu posiadania w dniu śmierci męża prawa do alimentów, ustalonych wyłącznie wyrokiem lub ugodą sądową, jest niezgodne z konstytucją. Renta się należy również wtedy, gdy mąż dobrowolnie płacił alimenty już po rozwodzie to jest to równoznaczne z tytułem do renty, tak jak alimenty przyznane w wyniku ugody lub wyroku – czytamy na stronie prawo.pl.

Ponieważ prawo do renty rodzinnej nie ulega przedawnieniu, nawet teraz mogą o nią starać się osoby, które spełniają powyższe kryteria.

 

Nieznajomość prawa szkodzi

Ewa mówi, że decyzję ZUS przyjęła z pokorą, bo nie będzie dyskutować z obowiązującym prawem. Ma jednak głębokie poczucie niesprawiedliwości. Jest też przekonana, że jej zmarły mąż wcale nie chciałby, by doszło do takiej sytuacji.

- Wspomnienia z pierwszego związku miał raczej koszmarne. Nie uchylał się od utrzymywania syna, bardzo go wspierał, kupił mu mieszkanie – wylicza Ewa. - Gdyby miał pojęcie, że zasądzone na żonę alimenty będą miały takie konsekwencje, pewnie by się na nie nie zgodził. Mógłby udowodnić w sądzie, że to ona doprowadziła do rozpadu ich związku. A małżonek uznany za wyłącznie winnego rozpadu małżeństwa, nie ma możliwości żądania od małżonka niewinnego alimentów. Jest jednak, jak jest. Dlatego czekamy, która pierwsza umrze…

źródła:

https://www.infor.pl/prawo/renty/renta-rodzinna/6340240,renta-rodzinna-a-rozwod-czy-po-zmarlym-bylym-malzonku-przysluguje-swi.html

https://www.prawo.pl/kadry/sn-renta-nalezy-sie-tez-rozwodnikom,280551.html

https://legalis.pl/renta-rodzinna-po-zmarlym-bylym-malzonku-mimo-braku-prawa-do-alimentow/

 

 

Tagi:

rozwód ,  zona ,  renta ,  prawo , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz