Jak zmiany w stylu życia, oczekiwaniach i wartościach wpływają na decyzje o małżeństwie i rozwodzie? O tym rozmawiamy z Dominiką Bielską, adwokat z kancelarii prawnej Octo Legal oraz dr Michałem Poczmańskim, adwokatem kościelnym z Kancelarii Kanonicznej w Warszawie.
Co czwarty ślub w Polsce kończy się rozwodem? To statystyki, które zmuszają do refleksji, prawda?
D.B.: Niestety tak… Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), w 2023 roku w Polsce na 145 898 zawartych małżeństw przypadło aż 40 648 rozwodów – to około 28%! Porównując z latami ubiegłymi, liczba zawieranych małżeństw spada w zatrważającym tempie. W 2010 roku zawarto ich ponad 228 tysięcy, dziś to tylko 145 tysięcy. Zastanawiające jest, co takiego się zmieniło w polskim społeczeństwie, że małżeństwo przestało być oczywistym wyborem.
M.P.: Również liczba rozwodów sukcesywnie rośnie. W 2023 roku orzeczono 56,8 tysięcy rozwodów, a jeszcze w 2020 roku było ich 51 tysięcy. Największą liczbę rozwodów odnotowano w 2010 roku – aż 61,3 tysiąca. Warto wskazać, że w latach 1990-2000 średnio rocznie rejestrowano zaledwie ok. 40 tysięcy rozwodów.
Czy widać jakąś różnicę w rozwodach między miastem a wsią?
D.B.: W miastach wskaźnik rozwodów wynosi 8,2 na 1000 małżeństw, podczas gdy na wsi jest to jedynie 4,2. Statystyki te sugerują, że wieś, mimo zmian, nadal pozostaje bardziej tradycyjna. Rosnąca liczba rozwodów to nie tylko wynik zmiany obyczajów, ale też coraz większej świadomości prawnej i odwagi, by podejmować decyzje, które są trudne, ale mogą przynieść ulgę obu stronom.
M.P.: Rozwód w 2025 roku nie jest już tematem tabu. Szczególnie kobiety coraz częściej decydują się na zakończenie niezadowalających relacji. Rozstanie przestało być postrzegane jako porażka i powód do wstydu, ale jako szansa na nowe otwarcie. Współczesne kobiety stają się coraz bardziej niezależne finansowo od mężów, co sprawia, że rozwód nie wiąże się dla nich z tak dużym ryzykiem ekonomicznym jak kiedyś i ułatwia podjęcie decyzji.
Co jest głównym powodem rozwodów w Polsce? Jakie związki nie wytrzymują próby czasu?
D.B.: Klienci najczęściej wskazują na problemy komunikacyjne w związku. Niewyrażanie swoich potrzeb czy niezrozumienie oczekiwań partnera prowadzą do narastającej frustracji i poczucia osamotnienia. Liczba rozwodów pokazuje, że wiele związków nie wytrzymuje presji współczesności. Zmienił się sposób postrzegania instytucji małżeństwa. Samorealizacja, kariera, indywidualne aspiracje stały się ważniejsze od trwania w związku „za wszelką cenę”. Popularność aplikacji randkowych sprawia, że partnerzy coraz częściej poszukują zrozumienia poza związkiem, co prowadzi do zdrady emocjonalnej, utraty zaufania, a dalej do rozstania.
M.P.: Da się zauważyć pozytywny trend, który dobrze wróży na przyszłość. To poszukiwanie wsparcia u specjalisty przed podjęciem decyzji o rozstaniu, wzrost zainteresowania mediacją oraz terapią małżeńską, które pozwalają na efektywniejsze zarządzanie problemami komunikacyjnymi i w wielu przypadkach mogą zapobiec rozwodowi. Zdarza się, że w wyniku terapii małżonkowie i tak podejmują decyzję o rozwodzie, ale wówczas rozstanie przebiega w sposób bardziej pokojowy. Mediacja to też świetny sposób na ustalenie zasad sprawowania opieki nad wspólnymi dziećmi i ponoszenia kosztów ich utrzymania. Wieloletnia batalia sądowa zazwyczaj prowadzi do wzajemnych strat i niezadowolenia.
A jak do małżeństwa podchodzi nowe pokolenie? Czy widać drastyczne zmiany, nowe oczekiwania?
D.B.: Zmienia się nie tylko liczba małżeństw, ale również wiek, w którym Polacy decydują się na ten krok. Obecnie mężczyźni najczęściej zawierają ślub w wieku 30-34 lata, kobiety w wieku 25-29 lat. Wszystko wskazuje na to, że w wkrótce większość nowożeńców będzie miała ponad 30 lat. Dlaczego decyzje o małżeństwie odwlekane są na później? Eksperci wskazują na rosnące wymagania młodego pokolenia wobec partnerów, zmiany w stylu życia oraz coraz większe zaangażowanie w karierę zawodową. Wielu młodych ludzi przedkłada stabilność finansową i osobistą niezależność nad szybkie decyzje o założeniu rodziny.
Czy w małżeństwach wyznaniowych statystyki wyglądają podobnie?
M.P.: Niestety, podobne tendencje widoczne wśród małżeństw cywilnych dotyczą też małżeństw sakramentalnych, wyznaniowych. Liczba takich małżeństw także maleje. Jak podaje GUS, w latach 2000-2010 zawierano po około 150 tysięcy małżeństw wyznaniowych rocznie, z czego najwięcej w Kościele katolickim. Obecnie liczby te są znacznie niższe. W 2020 roku zawarto jedynie 77,7 tysiąca ślubów kościelnych, a rekordowo niski 2023 rok przyniósł tylko 68,4 tysiąca takich małżeństw, z czego 67,5 tysiąca miało miejsce w Kościele katolickim.
D.B.: Niestety, również te małżeństwa często nie przeżywają próby czasu. Na podstawie danych ISKK, w 2020 roku wydano 3643 wyroki dotyczące stwierdzenia nieważności małżeństwa. Liczba tzw. „rozwodów kościelnych”, czyli procesów badających ważność małżeństwa w ostatnich latach wciąż jest duża. W 2017 roku odnotowano 3875 takich spraw. Przed rokiem 2005 liczba takich procesów rzadko przekraczała 3000 rocznie.
M.P.: Tendencja na stałe się odwróciła i nic nie wskazuje na to, że będzie inaczej w najbliższych latach. Zmiany w prawie kanonicznym oraz rosnąca świadomość wiernych przyczyniają się do tego, że coraz więcej osób decyduje się na uporządkowanie swojej sytuacji duchowej. W najbliższych latach wciąż wiele osób będzie z pomocą adwokatów kościelnych kierowało swoje wnioski do sądów i trybunałów kościelnych.
Pojawiły się na szczęście nowe możliwości dla wiernych, prawda? Wprowadzone przez papieża Franciszka reformy w prawie kanonicznym znacznie uprościły proces stwierdzania nieważności małżeństwa.
M.P.: Tak, zgodnie z nowymi przepisami, procedura może trwać zaledwie kilka miesięcy, a decyzje są wydawane szybciej niż w przeszłości.
Jednym z najczęstszych powodów stwierdzenia nieważności jest brak dojrzałości emocjonalnej jednej lub obu stron w momencie zawierania małżeństwa. Często zdarza się, że osoby zawierają małżeństwo będąc osobami uzależnionymi od używek, czy emocjonalnie uzależnionymi od swoich rodziców. Zdarza się, że narzeczeni nie są wystarczająco dojrzali do roli męża czy żony i nie są w stanie wykonywać istotnych obowiązków małżeńskich.
Czy z tych danych da się wyciągnąć jakieś wnioski, dokąd zmierzamy?
D.B.: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Niewiadomych jest wiele. Czy te przytoczone przez na statystyki zwiastują trwałe zmiany w społecznym postrzeganiu związków? Czy małżeństwo jako instytucja przestaje spełniać swoje funkcje w nowoczesnym społeczeństwie? I najważniejsze – co można zrobić, aby związki były trwalsze? Wydaje się, że na te pytania powinniśmy szukać odpowiedzi zarówno na poziomie indywidualnym, jak i instytucjonalnym.