Ale jakie małżeństwo ma status nierozerwalnego? Prawnie zawarte i dopełnione seksualnie (ratum et consummatum). Stąd wynika, że jednak rozwiązaniu podlega małżeństwo prawnie zawarte, ale niedopełnione seksualnie. Dokonuje się to na mocy dyspensy papieskiej oraz wskutek ślubu wieczystego w zakonie już jednej ze stron. Lecz poniższe refleksje mają na uwadze małżeństwa prawnie zawarte i dopełnione.
Większość katolików czuje się zdezorientowana, kiedy sąd stwierdza nieważność sakramentu małżeństwa, pomimo istnienia dzieci. Od razu należy zastrzec, że obecność dzieci lub ich brak nie jest dla sądu kościelnego istotną przesłanką przy rozpatrywaniu kwestii ważności sakramentalności związku.
Sąd bada historię związku tylko pod kątem ustalenia stanu kanonicznego w momencie jego zawarcia, a nie po to, aby na tej podstawie ustalić przyczyny jego rozpadu. W prawie Kościoła katolickiego nie ma bowiem pojęcia rozwodu kościelnego. Procedura procesowa zmierza do ustalenia, czy zaistniał związek sakramentalny, czy nie zaistniał. Innymi słowy, czy w momencie zawierania związku zostały spełnione istotne przesłanki prawa kanonicznego za ważnością sakramentu. Lub, czy, być może, wystąpiły jakieś przeszkody – zwłaszcza tzw. przeszkody zrywające.
Np. taką przeszkodą jest niezdolność do odbycia stosunku seksualnego nawet wobec konkretnego małżonka. Ta przeszkoda działa niezależnie od tego, czy ta osoba zdawała sobie z tego sprawę przed próbą konsumpcji małżeństwa czy nie. Wśród przeszkód dość łatwe do ustalenia są tzw. wady woli. Jedną z nich jest zawarcie małżeństwa na próbę czy z wykluczeniem potomstwa. Ale istnieją wady woli wymagające większej wnikliwości od sądu.
Poniżej rozpatrzymy dwa przypadki nie tylko ze względu na publiczne zainteresowanie, ale wręcz na medialną wrzawę wokół nich. Każdy z nich jest inny, ale łączy je troska o obraz „wzorcowej katolickiej rodziny”. Jest to ciekawe również z uwagi na reperkusje polityczne. Przynależność bohaterów obu przypadków do środowiska prawicowego sprawia, że są traktowane jako przykład i wzór dla innych. Są też aktywni medialnie, piszą teksty i występują publicznie, broniąc wartości rodzinnych i chrześcijańskich.
Przypadek Marty Kaczyńskiej
Marta Kaczyńska, ur. 22 czerwca 1980 r., zawarła dotąd trzy małżeństwa cywilne, ale tylko pierwsze miało status sakramentalny. Pierwszym mężem był Piotr Smuniewski (2003–2007), drugim Marcin Dubieniecki (2007–2016), a trzecim od 28 lipca 2018 r. jest Piotr Zieliński.
Z tych związków urodziła dwie córki Dubienieckie (ur. 2003 r. i 2007 r.). Wynika stąd, że będąc w ciąży z pierwszym dzieckiem M. Dubienieckiego wychodziła za mąż za Piotra Smuniewskiego. Na ten temat szeroko rozpisywały się media, więc zakładam, że jest to tzw. wiedza powszechnie dostępna. Jednak za rozpad pierwszego związku jej wuj Jarosław Kaczyński obarczył potem winą Piotra Smuniewskiego. O tym też szeroko donosiła prasa ze względu postać samego J. Kaczyńskiego.
W tajemnicy pani Marta wzięła potem rozwód z Piotrem Smuniewskim, a także złożyła pozew o zaprzeczenie jego ojcostwa w 2007 r., gdy on, jako domniemany ojciec, zażądał możliwości kontaktów z dzieckiem noszącym jego nazwisko. Testy DNA wykazały, że nie jest on biologicznym ojcem pierwszej córki pani Marty.
W następstwie wypadków w 2017 r. stwierdzono nieważność ślubu kościelnego Marty Kaczyńskiej z Piotrem Smuniewskim. Z drugim mężem, Marcinem Dubienieckim, była jedynie w związku cywilnym. Nie wiadomo czy z trzecim mężem znajduje się w związku kościelnym, choć media spekulowały, że pani Marcie zależało na unieważnieniu ślubu kościelnego, by móc zawrzeć takowy z trzecim mężem, który choć jest niewierzący, to istnieje możliwość uzyskania błogosławieństwa kościelnego. Prawo kościelne przewiduje takie sytuacje. Taka sytuacja miała miejsce w związku niewierzącego Stanisława Lema z katoliczką Barbarą.
Na podstawie doniesień medialnych suponuję, że w przypadku pani Marty stwierdzenie nieważności nastąpiło w oparciu o kanon 1098 kodeksu prawa kanonicznego: Kto zawiera małżeństwo, zwiedziony podstępem, dokonanym dla uzyskania zgody małżeńskiej, a dotyczącym jakiegoś przymiotu drugiej strony, który ze swej natury może poważnie zakłócić wspólnotę życia małżeńskiego, zawiera je nieważnie. Zazwyczaj jest tak, że nieważne małżeństwo zostaje zawarte w dobrej wierze przez jedną ze stron i ta strona ma prawo czuć się oszukaną. W takiej sytuacji werdykt sądu kościelnego dodatkowo winą obciąża osobę, która dopuściła się podstępu.
Gdy osoba, która dopuściła się powyższych czynów, zamierza wejść drugi raz w związek sakramentalny, jej partner/ka jest obligatoryjnie informowany/a w kurii biskupiej o przyczynie nieważności małżeństwa. Znam przypadek, że narzeczona po takim powiadomieniu, wycofała się z projektu wiązania się z człowiekiem, który na podstawie tego kanonu uzyskał stwierdzenie nieważności małżeństwa.
Przypadek Jacka Kurskiego
Jacek Kurski, ur. 22 lutego 1966 r., zawarł w 1991 r. ślub kościelny z Moniką Mucek. Z tego małżeństwa ma trójkę dzieci: syna (ur. 1991), córkę (ur. 1994) i syna (ur. 2007). Związek zakończył się rozwodem cywilnym w 2015 r.
31 lipca 2018 r. Jacek wziął ślub cywilny z Joanną Wąsowską (ur. 1974). Po stwierdzeniu nieważności małżeństwa Jacka przez sąd kościelny (a także stwierdzeniu nieważności pierwszego małżeństwa jego drugiej żony), zawarł z panią Joanną sakramentalny związek małżeński 18 lipca 2020 r. w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. Z tego związku 25 marca 2021 r. urodziła się córka.
Z doniesień medialnych wynika, że Jacek Kurski uzyskał stwierdzenie nieważności sakramentalnego związku na podstawie kanonu 1095: Niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy: (1…); 2. mają poważny brak rozeznania oceniającego co do istotnych praw i obowiązków małżeńskich wzajemnie przekazywanych i przyjmowanych; 3. z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich.
Generalnie te atrybuty w całej okazałości ujawniają się po ślubie, ale muszą wyczerpywać znamiona trwałej niedojrzałości. Z drugiej strony charakter tej niedojrzałości pozostaje zawsze w sferze oceny.
Media doniosły, że wyrok sądu kościelnego w odniesieniu do J. Kurskiego obwarowany został klauzulą zabraniającą zawarcie następnego związku sakramentalnego. Ale zniesienie tej klauzuli znajduje się w gestii biskupa ordynariusza. Abp Sławoj Leszek Głódź musiał znieść tę klauzulę, skoro Jacek Kurski zawarł kościelny związek – 18 lipca 2020 r. w okolicznościach bulwersujących nie tylko katolików. Sam bohater tego medialnego spektaklu bardzo niechętnie komentuje zaistniałą sytuację, a nawet agresywnie odnosi się co do dociekliwych dziennikarzy. Tymczasem emerytowany biskup S. L. Głódź nigdy nie uznał za stosowne, by odnieść się do tej sprawy.
Konkluzja
Trwałym osiągnięciem w Kościele katolickim jest instytucja stwierdzania nieważności sakramentu małżeństwa, bazująca na wypowiedzi Jezusa u św. Mateusza o niemożliwości oddalenia żony – poza przypadkiem nierządu. W czasie studiów teologicznych w Neapolu moim wykładowcą był Corrado Marucci, autor fundamentalnej monografii na ten temat, który nas przez cały rok wtajemniczał w teologiczne zawiłości tematu porneii, czyli właśnie nierządu. Krótko mówiąc w Piśmie Świętym można znaleźć potwierdzenie istnienia przeszkód, powodujących nieważność związku małżeńskiego.
W tych wyznaniach chrześcijańskich, w których nie ma takiej instytucji, wierzący przeżywają dramaty religijne i moralne, gdy zmuszeni są podtrzymywać małżeństwo, chociaż nie istnieje ono w rzeczywistości. Katolicyzm, choć jest wyznaniem wyjątkowo rygorystycznym jeśli chodzi o etykę seksualną, to jednak wypracował cały szereg rozwiązań, które ułatwiają życie katolikom pragnącym żyć zgodnie z jego wymaganiami. Jest to tzw. kazuistyka niesłusznie uważana za wyraz jezuickiej hipokryzji.
Z drugiej strony Polska przewodzi w Europie w statystykach spraw o stwierdzenie nieważności sakramentu małżeństwa. To pośrednio obciąża proboszczów, którzy nie przesłuchują z całą starannością kandydatów przed ślubem, a przecież według kanonu 1066 takie badanie ma na celu uzyskanie pewności, że nic nie stoi na przeszkodzie do jego ważnego i godziwego zawarcia.
Z trzeciej strony sąd kościelny stwierdza nieważność sakramentalnego związku, gdy uzyskuje moralną pewność, że nie ma tego związku. A co w przypadku, gdy sąd takiej pewności nie uzyskuje z powodu krzywoprzysięstwa jednej ze stron? Wtedy sąd kościelny nie może orzec nieważności, chociaż de facto małżeństwa sakramentalnego nie ma. Od strony kanonicznej zgodnie z kanonem 1059 § 3 małżeństwo wtedy nazywa się mniemanym, jako że druga strona nie ma możliwości uzyskania pewności o jego nieważności. Odpowiedzialność za ten stan rzeczy i jego skutki spadają wtedy na stronę dopuszczającą się krzywoprzysięstwa. I wcale nie są to teoretyczne rozważania.
W tym elaboracie pomijam implikacje polityczne różnych przypadków (również tych objętych powyższą refleksją), bo nie wnoszą one nic istotnego do samej sprawy, choć rzucają dodatkowe światło na sposób funkcjonowania Kościoła katolickiego w przestrzeni publicznej.
Stanisław Obirek
Prof. zw. dr hab. Stanisław Obirek pracuje na Uniwersytecie Warszawskim w Ośrodku Studiów Amerykańskich. Studiował filologię polską w Uniwersytecie Jagiellońskim, filozofię i teologię w Neapolu i w Rzymie na Uniwersytecie Gregoriańskim. W 1997 r. habilitował się na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesorem tytularnym jest od 2011 r.