Partner: Logo KobietaXL.pl

Stary dwór miał tylko zachowane mury i dach, który nie nadawał się już do użytku. Pochodzi z XIX wieku. „Znajdujący się w Trojanowie dwór został wzniesiony w 1868 roku, prawdopodobnie dla Alfonsa Ordęgi. Projekt przypisywany jest znanemu architektowi prof. Bolesławowi Pawłowi Podczaszyńskiemu. Bryła dworu opiera się na wydłużonym korpusie, jest on pokryty dwuspadowym dachem z nieznacznym okapem. Przybliża go to do tradycyjnej ziemiańskiej siedziby. Zróżnicowana jest część parterowa oraz piętrowa z ryzalitem w fasadzie zamkniętym szczytem dwuspadowego dachu. Elewację ogrodową również wzbogaca taki sam ryzalit, ma on także podobny motyw serliany w górnej kondygnacji. W tej półkolistej aradzie widnieje monogram „ABO”, a poniżej na gzymsie data „1868”. Dwór jest charakterystyczny również dzięki kwadratowej w planie wieży widokowej - belweder, która wyrasta ponad dach. Jest to jeden z najpopularniejszych motywów willi włoskiej. Obiekt został wybudowany na tarasach ziemnych. Prawdopodobnie obmurowana fosa z mostkiem jest elementem wcześniejszego założenia obronnego dworu Chomętowskich. Dwór otacza park z przełomu XVIII i XIX wieku” – czytamy na stronie o polskich dworach. Bogdan Talarek dopowiada, że po wojnie było tu gospodarstwo rybackie, które później się przeniosło, a budynek został i niszczał, pozbawiony gospodarza.

- To był przypadek, pochodzę z sąsiedniej gminy, ale 40 lat mieszkałem w Pruszkowie, dowiedziałem się, że dwór jest na sprzedaż – mówi B. Talarek. - Stanąłem do przetargu. Pierwszy przetarg przegrałem, ale do transakcji nie doszło. W kolejnym zwycięzca zrezygnował z zakupu.

I tak Bogdan Talarek stał się właścicielem zrujnowanego dworu i 25 hektarów ziemi z parkiem i stawami.

 

Tak wyglądał dwór przed odbudową.

 


Trzeba zmienić koncepcję

Dwór został kupiony w 2004 roku, dziesięć lat trwał jego remont. Trzeba było wszystko przywracać do dawnej świetności. Bogdan Talarek nie ukrywa, że nie dałby rady, gdyby nie to, że dalej ma dwie inne firmy, korzystał z unijnych funduszy, wziął na remont kredyty.

 

Dwór po odbudowie.

 

- Tu parku nie było widać, takie były chaszcze – opowiada. - Stropy w budynku były drewniane, wszystko było przegniłe, to była syzyfowa praca.

Trzeba też było wymyślić nową koncepcję, skoro pomysł na letnią rezydencję okazał się chybiony. Rozważano dom spokojnej starości, sam hotel, ale nie do końca Bogdana Talarka przekonywały te pomysły.

- Nie będę mówił, że to był mój projekt – mówi mi otwarcie. - Poprosiłem o pomoc zewnętrzna firmę. I Natasza Sallmann, która dziś jest u mnie dyrektorem, stwierdziła, że trzeba zrobić coś, czego jeszcze nie ma. Czyli SPA wyłącznie dla kobiet. 

Od piątku od godziny 14. do niedzieli do godziny 11. Talaria zamyka się dla mężczyzn. Kobiety mają cały dwór dla siebie.

 

To Natasza Sallmann wymyśliła SPA dla kobiet.

 

Kobiety tego potrzebują

Natasza Sallman jest międzynarodową konsultantką ds.SPA, pracowała w różnych miejscach w Europie. Opowiada mi, że obserwowała podobny hotel dla kobiet w Austrii i stwierdziła, że to świetna koncepcja.

- Kobiety potrzebują świata bez mężczyzn, żeby się zrelaksować, chodzą bez makijażu, na posiłki przychodzą w szlafrokach, bo mamy taką „szlafrokową” restaurację – mówi. - Mają czuć się swobodnie, a zapewniamy im komfort i intymność.

Nieznajome w piątek kobiety, w sobotę są już koleżankami. Polecają sobie wzajemnie zabiegi, chodzą razem na spacery, rozmawiają. 

- Jeśli przyjechałaby para, samotna kobieta do niej się nie dosiądzie – mówi Natasza. - Inaczej jest, gdy są wyłącznie kobiety, Natychmiast jest interakcja i zupełnie inny kontakt. Ja widzę, że kobietom jest takie miejsce bardzo potrzebne.

 

Pokój ziołowy.


Na razie w Talarii jest 40 kobiecych weekendów w ciągu roku. Święta, długie weekendy są otwarte też dla mężczyzn. Ale Natasza ma plany, żeby przynajmniej część dni powszednich też zaanektować dla kobiet. Robić różne warsztaty. Z jogą, z detoksem.

 

Basen z widokiem na ogród.

 


Niech każdy dostanie skrzydeł

Talaria to Skrzydlate Sandały Hermesa, symbol greckiego boga – posłańca, Hermesa (rzymskiego odpowiednika Merkurego). Mówi się, że zostały wykonane przez boga Hefajstosa z niezniszczalnego złota i pozwalały, by bóg latał, tak szybko jak każdy ptak.

 

Skrzydła z sandałów Hermesa.

 

- Choć nie da się ukryć, że, każdy myśli, że to od mojego nazwiska, ale nazwa Nataszy też się udała – mówi Bogdan Talarek. - I my chcemy, żeby każdy, kto tu przyjeżdża, dostawał skrzydeł. Przejeżdżał przez bramę i wdziewał te sandały, odlatywał w nich, gdzie chce. Robił to, na co ma ochotę, spacerował, korzystał ze SPA, wylegiwał się nad stawami. To jest nasza misja.

Sam dwór już jest powiększony o nowe pawilony. W zamyśle jest jeszcze stworzenie pawilonu specjalnie dla gości z psami. Dziś też można przyjechać do Talarii z czworonogiem, ale na razie jest tylko kilka pokoi, które są do tego przystosowane. Tam, w nowym pawilonie, psy będą miały wszystko, bo Bogdan Talarek che uzyskać certyfikat „psiego hotelu”. Będzie nowe wyzwania, choć już dziś Talaria zatrudnia 70 osób i jest jednym z największych miejsc pracy w całej okolicy.

 

Bogdan Talarek mówi, że satysfakcja jest często ważniejsza od pieniędzy.

 

- To jest biznes, który wymaga ogromu pracy, ciężki kawałek chleba – mówi Bogdan Talarek. - Ale mam satysfakcję, a satysfakcja jest często ważniejsza, niż pieniądze. Choćby taka, że uratowałem ten zabytkowy obiekt. Coś po mnie zostanie. Poza tym przez hotel przewija się 15 tysięcy ludzi rocznie. Jeśli nawet jeden procent z nich, to ludzie ciekawi, to wartość dodana. W Pruszkowie obracałem się stale w tym samym towarzystwie. Tu ciągle spotyka się kogoś nowego.

Magdalena Gorostiza

 


Źródło: https://dipp.info.pl/baza-dipp/mazowieckie/powiat-garwolinski/gmina-trojanow/dwor-trojanow

 

Tagi:

podróże ,  Talaria ,  spa , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót