Kwas L–askorbinowy, czyli inaczej witamina C, to związek chemiczny, którego obecność w naszym organizmie jest niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania. Substancja ta bierze czynny udział w wielu procesach metabolicznych i biochemicznych i to od niej w dużej mierze zależy np. wchłanianie żelaza, produkcja kolagenu, dzięki któremu rany i złamania szybciej się goją, a siniaki znikają. Witamina C jest również cennym składnikiem kosmetyków.
Oto zalety witaminy C dla naszej skóry:
Chroni przed wolnymi rodnikami, które przyczyniają się do przedwczesnego starzenia skóry; hamuje i regeneruje zniszczenia skóry powodowane promieniowaniem UV.
Wspomaga ochronę skóry przed słońcem – zapobiegając fotostarzeniu i zmianom nowotworowym skóry.
Stymuluje syntezę kolagenu i elastyny, dzięki czemu skóra staje się bardziej napięta i jędrna, zmniejszają się drobne zmarszczki powierzchniowe.
Wspomaga walkę z przebarwieniami pigmentacyjnymi (brązowo-szare plamy na skórze) i pozapalnymi (ślady po wypryskach).
Uszczelnia i zwiększa mechaniczną odporność ścian naczyń włosowatych, dzięki czemu może być pomocne przy problemach z naczynkami i sińcami pod oczami.
Poprawia stan skóry naczynkowej skłonnej do zaczerwienienia.
Działa przeciwzapalnie, gojąco i łagodząco, wspomaga gojenie oparzeń posłonecznych.
Stymuluje produkcję ceramidów w skórze i poprawia barierę lipidową naskórka.
Jak więc widać, warto ją stosować! I nie trzeba przepłacać. Można zrobić serum w domu.
Potrzebujecie:
1/2 łyżki witaminy C w proszku (kupuje się kwas askorbinowy, jest bardzo tani)
1 łyżka wody destylowanej lekko ciepłej
2 łyżki płynnej gliceryny.
Składniki mieszamy i przelewamy do ciemnej butelki. Musi być ciemna, bo witamina C utlenia się pod wpływem światła. Jeśli nie macie takiego pojemnika, owińcie jasne szkło folią aluminiową. Stosujemy jak każde inne serum pod krem na noc, lub rano pod makijaż.