Interesowałeś się nie tylko działaniem zdrowotnym cebuli, ale wyszukiwałeś też ciekawostki na jej temat?
Owszem, bo to są pasjonujące historie, które dotyczą naturalnych metod leczenia. Trudno oczywiście do końca je zweryfikować, ale przetrwały z pokolenia na pokolenie, potwierdzając tym samym moc cebuli w zwalczaniu infekcji, co dziś jest przecież potwierdzone naukowo. Jedna z tych opowieści dotyczy epidemii słynnej hiszpanki. W 1919 roku, kiedy grypa zabiła 40 milionów ludzi na świecie, w USA pracował lekarz, który odwiedzał farmerów, aby ich leczyć Wielu z nich niestety zaraziło się chorobą i zmarło. Lekarza zaskoczył fakt, że w jednej z rodzin nie było ani jednej chorej osoby. Okazało się, że żona farmera umieściła cebulę w różnych pokojach w domu. Lekarz nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał i poprosił o jedną z cebul, potem obejrzał ją pod mikroskopem. W rezultacie podobno odkrył, że wirusy grypy są przyklejone do cebuli. I to uratowało tę rodzinę. Podobno w tym samym czasie w USA właścicielka salonu piękności, umieściła kilka misek z cebulą wokół swojego gabinetu. Okazało się, że ani pracownicy, ani jej klienci nie zachorowali. Można to teraz podczas epidemii sprawdzić, czy działa...
Coś w tym jest na pewno. Jakiś czas temu czytałam w Live Science o tym, że naukowcy w Anglii zrekonstruowali stary, liczący 1000 lat naturalny preparat z czosnku, cebuli, wina i części krowiego żołądka. Okazało się, że zabija on aż w 90 procentach odpornego na antybiotyk gronkowca złocistego, który zwie się MRSA. Receptura z IX wieku została znaleziona w Bald's Leechbook, staroangielskim manuskrypcie, przechowywanym w British Library. Mikrobiolog Freya Harrison nie ukrywała szoku, że wytworzony na nowo preparat okazał się tak skuteczny! Przepis odtworzono jak najwierniej, używając wina z winnic, które istniały już w IX wieku. Wysłano również preparat do USA, gdzie potwierdzono skuteczność starego medykamentu w walce z gronkowcem!
Ja czytałem też inną fascynująca historię. Podobno cebula potrafi wspomóc leczenie zapalenia płuc. Pewna kobieta włożyła do miski rozkrojone cebule, a miskę postawiła koło łóżka męża. Jej mąż miał zapalenie płuc, a jego stan był poważny. Rano cebula była czarna, prawie zgniła, ale pacjent poczuł się lepiej. Co ciekawe, czasami mamy problemy żołądkowe, i nie wiemy, czemu je przypisać. Może winna jest cebula, jeśli ją jedliśmy, ponieważ wchłania ona bakterie i dlatego z jednej strony jest tak dobra, bo ratuje nas od przeziębienia lub grypy? A często nie wiemy, gdzie ktoś przechowywał cebulę, zanim dodał ją do potraw.
Ja nigdy nie daję cebuli do rosołu, bo rosół szybko wtedy kiśnie. Wiele publikacji mówi o tym, że cebula chłonie bakterie jak gąbka. Może to jest przyczyną, że zupa się psuje?
Sądzę, że tak, bo czytałem też o wytwórni majonezu w USA. Chwalono ten produkt, jako taki, który się nie psuje i nie musi stać w lodówce. Pracujący tam chemik wyjaśniał, że zatrucia różnymi sałatkami nie mają wcale związku z majonezem. Winna jest użyta cebula, która jest niewłaściwie przechowywana. Wyjaśniał właśnie, że cebula działa na bakterie jak magnes. W związku z tym należy być bardzo ostrożnym z wszelkimi sprzedawanymi kanapkami, sałatkami, które zawierają surową cebulę, gdyż nie wiadomo czy była ona świeża bądź też w jakich warunkach przechowywana jeśli wcześniej ją już pocięto.
Jak więc powinniśmy przechowywać cebulę?
Najlepiej w chłodnym i suchym miejscu. I nie krojoną, ani nie obraną. Pamiętaj, że jeśli przeciętą cebulę pozostawisz na blacie kuchni to następnego dnia będzie już ona pełna bakterii, które mogą powodować infekcje żołądka. Taką cebulę trzeba wyrzucić. Moja babcia zawsze jak ktoś chorował, kładła w jego pokoju przecięte cebule. Następnego dnia zakopywała jej w ogródku. Tego nauczyła się od swojej mamy, a ta od swojej. Czasami lepiej wierzyć w mądrość naszych przodków.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza