Procedura polega na zagotowaniu ziół o rożnym składzie, posiedzeniu w gorącej wodzie, potem polewa się skórę, głównie na plecach i twarzy ziołami i smaruje papką zrobioną ze sztucznego miodu i cukru. Za 23 zł znajduję w internecie zestaw do odrobaczającej kąpieli: "Zioła mieszamy, zalewamy 3 litrami wrzątku i pozostawiamy do zaparzenia przez pół godziny. Następnie wlewamy do wanny i uzupełniamy wodą. Przez kilka minut siedzimy w wannie, obmywając ciało ziołową wodą. W osobnych naczyniach przygotowujemy sztuczny miód i mąkę pszenną. „Papką” z miodu i mąki smarujemy ciało (wcieramy), głównie plecy, a następnie spłukujemy ziołami z wanny, czynność tą powtarzamy kilkakrotnie. Jeśli coś się pojawia na skórze, ścieramy to gąbką. Czynność wykonujemy tak długo, aż pasożyty przestaną wychodzić. Podczas zabiegu należy utrzymać ciepłą temperaturę wody, można go powtarzać co 1-2 tygodnie."
Niektórzy dodają, że trzeba mieć na wszelki wypadek maszynkę do golenia, bo robaki trudno się wyciąga. Rzeczywiście, trudno…
Na jakie pasożyty ma działać taka kąpiel? W gruncie rzeczy dociec trudno. Niektórzy twierdzą, że na włosogłówkę, ale ten pasożyt zamieszkuje jelita i nijak przez skórę nawet miodem się go nie wyciągnie. Na twarzy pod skórą może zamieszkać nużeniec. Ale daje on charakterystyczne objawy w postaci ropnych wyprysków i jego pozbycie się wcale nie jest proste.
Nie mniej jednak nie brak ani ofert, ani chętnych do ziołowych kąpieli w celu pozbycia się bliżej nieokreślonych robaków. "Stadami będą wychodzić" - reklamują zdrowotne zalety kąpieli niektórzy sprzedawcy.
No to sprawdzamy. Na pierwszy ogień poszła moja koleżanka Jola, która nie boi się żadnych eksperymentów. Najpierw siedziała długo w gorącej wodzie, potem polewano ją mieszanką zaparzonej z słomy i glistnika. Owa słomą zrobiła sobie peeling, następnie wcierano w nią masę z miodu i mąki.
- Wyłaziło coś – pytam?
- Pełno miałam jakiegoś białego na twarzy, wyglądało może nawet jak jakieś robaki.
- Goliłaś to maszynką?
- Nie, zdzierałam palcami.
To Jola dostarczyła mi zdjęcia z kąpieli. Wysłałam je znajomemu dermatologowi.
- Trudno stawiać diagnozę po zdjęciu, ale to żadne robaki – mówi dr Bogusław Wach. - Nie ma takiej opcji. Może to być ewentualnie wydzielina z gruczołów łojowych, która wychodzi pod wpływem tarcia i wysokiej temperatury. Jak się zaskórnika wyciśnie to też robaka przypomina, taka długa, cienka niteczka.
Szukam więc dalej wyjaśnienia tajemnicy robaków, bo Jola ma cerę nieskazitelną. W jej przypadku w grę nie wchodzą żadne zmiany łojotokowe. Na forach znajduję wreszcie odpowiedź. Rzekome pasożyty to po prostu włoski obklejone miodowo- mączną papką. Bingo! To dlatego bywa przydatna maszynka do golenia! Robię jeszcze dla sprawdzenia skrócony eksperyment w domu. Rozrabiam papkę z miodem (mam tylko naturalny, w przepisie jest sztuczny, ale trudno). Wkładam rękę pod kran i przez chwile oblewam gorącą wodą. Za chwilę energicznie pocieram papką. Jest, na moim ręku pojawiają się pierwsze „pasożyty”! Faktycznie zmyć je trudno, bo mikstura jest lepka.
Cudowne odrobaczania w kąpieli to zwyczajna ściema.