Jest piękna indiańska bajka, o orle, który złapał rybę. Miał ją już w swoich szponach, gdy nagle otoczyło go stado wron. Orzeł wron się nie boi, ale tych było bardzo dużo i nieznośnie krakały, wpatrzone w jego zdobycz. Dołączały do nich kolejne i kolejne. Orzeł uświadomił sobie, że przecież nie chodzi wcale o niego, ale o rybę, którą trzyma. Upuścił swoją zdobycz, a wrony pogoniły za rybą. Orzeł odleciał w górę, wolny i swobodny.
Ta bajka doskonale obrazuje rożne sytuacje w naszym życiu, kiedy uparcie trzymamy się ludzi czy pomysłów, które ciągną nas w dól, nie pozwalają rozwinąć nam skrzydeł. Teoretycznie orzeł z wronami przegrał, ale czy na pewno?
Prawdziwą mądrością jest to, by wiedzieć, kiedy sobie odpuścić, kiedy dalsza walka nie ma najmniejszego sensu, kiedy lepiej powiedzieć, tak przegrałem, ale dzięki temu wreszcie odzyskałem wolność. Mało kto jednak lubi przyznać się do błędu, a jeśli za tym idą zainwestowane pieniądze, sprawa komplikuje się jeszcze bardziej.
Bardzo powszechny jest błąd kosztów utopionych. Ile razy poszliście do kina na nudny film? Ilu z was wstało wówczas z fotela i wyszło? Przekonanie, że należy wysiedzieć do końca, bo przecież wydaliśmy na bilet, tkwi w większości w nas. Tymczasem wyjście z kina oznacza, że bardziej od biletu, cenimy sobie nasz czas i niechęć do zajmowania umysłu tym, co nas kompletnie nie interesuje.
Jeszcze bardziej rzecz się komplikuje w biznesie. Ludzie, którzy zarobili naprawdę duże pieniądze, często podkreślają, że udało im się to tylko dzięki temu, że wiedzieli, kiedy skończyć dopłacać do nietrafionych inwestycji. Ile osób zakłada biznes, a kiedy nie idzie, brną dalej, biorąc pożyczki, zaciągając kredyty, nie płacąc kontrahentom? Żyjąc nadzieją, że wypali? Nie wypali, skoro nie poszło. I nie ma co dalej topić kolejnych pieniędzy.
Trzeba jednak wiedzieć, w którym momencie puścić rybę. No i jeśli ryb jest kilka, trzeba wiedzieć, którą należy wybrać.
Często jednak w życiu nie jest łatwo dostrzec, które „ryby” uniemożliwiają nam latanie. Bo bywa i tak, że na początku owe rzeczy nie stanowiły problemu, ale kiedy stały się faktycznym obciążeniem, nie umiemy się ich pozbyć.
Żyjemy w świecie, w którym sukces mierzy się dodawaniem, odejmowanie jest niedoceniane. Sukcesem jest też walka, a nie odpuszczenie. To traktowane jest jako słabość, brak woli, zaangażowania. Mało kto traktuje odpuszczanie jako mądrość. I tak nasza obsesja dodawania, rzeczy, ludzi, pieniędzy do konta często prowadzi do chaosu. Nie mamy czasu dla siebie, dla bliskich, zaplątani w sieć zbędnych działań, które nie dają nam żadnych ani emocjonalnych ani też często finansowych zysków. A jednak trzymamy się tego życia, bo nie umiemy rzucić ryby w odpowiednim momencie.
W rzeczywistości bowiem potrzeba znacznie więcej odwagi i siły, aby coś puścić niż kurczowo się tego trzymać. Odpuszczanie wymaga głębszej i bardziej dojrzałej analizy, w której zdamy sobie sprawę, że nie ma sensu trzymać się pewnych rzeczy lub ludzi, ponieważ nie daje nam to żadnego profitu, a często w ten sposób również ranimy innych.
Ten brak sztuki odpuszczania widać wyraźnie u wielu starzejących się kobiet. Medycyna estetyczna, drogie ubrania, katorżnicze diety – nic z tego nie sprawi, że wrócą do lat młodości. A jednak przywiązane do starego wizerunku, nie potrafią odpuścić, choć przecież mogłyby rozwijać nowe pasje, żyć innym, ciekawszym życiem.
Kiedy stajemy się zbyt przywiązani, jesteśmy zdezorientowani i nie możemy jasno zobaczyć, co się z nami dzieje. W rezultacie nie możemy zauważyć łańcuchów, którymi jesteśmy przykuci, ani nawyków, które powodują, że kręcimy się w kółko.
Oderwanie się, wbrew temu, co myśli wielu ludzi, nie oznacza „bycia z kamienia” czy bycia obojętnym, ale jest to świadomy rozwój, droga we właściwym kierunku. Po prostu pozwalamy światu płynąć własnym biegiem, nie trzymając się tego, co musi się zmienić. I tylko wtedy możemy odlecieć wolni w przestworza.
Magdalena Gorostiza