Maria Jesus Alava, hiszpańska psycholog i terapeutka, nawołuje, by uciekać, od cierpienia, bo 95 procent z niego jest dla nas kompletnie bezużyteczne. O ile prawdziwy ból odczuwamy po osobistej tragedii czy stracie bliskiej osoby, o tyle w pozostałych przypadkach cierpimy, bo tak nas nauczono od dziecka. Tymczasem warto na życie patrzeć z większym realizmem i przekonaniem, że wiele rzeczy możemy jednak kontrolować. W tym, przede wszystkim nasze myśli. Bo to myśl jest ważniejsza od emocji i to ona sprawia, że czujemy się albo dobrze albo źle. Jeśli przestawimy nasz mózg tak, aby działał na naszą korzyść, przestaniemy bez końca się zadręczać.
„To, co nieustannie sobie powtarzamy, te wewnętrzne zwroty, które sami sobie formułujemy, są odpowiedzialne za nasze stany emocjonalne. To, czy czujemy się dobrze, czy źle, zależy zasadniczo od tego, co mówimy do siebie wewnętrznie, a fakt ten prowadzi nas do podstawowego aksjomatu: jeśli nauczymy się kontrolować swoje myśli, będziemy kontrolować nasze życie ” - pisze Alava. Podkreśla też, że psychologia pokazuje nam, że wszystkiego, czego się nauczyliśmy, można się oduczyć; tak jak ćwiczyliśmy całe lata, aby widzieć czarne strony, możemy ćwiczyć się w tym, aby widzieć świat w innych barwach.
Tymczasem ćwicząc mózg w negatywnym myśleniu przez całe lata, sami sprawiamy sobie niepotrzebny ból. Mózg zapamiętuje bowiem nasze reakcje i emocje, odtwarza je po wielokroć w podobnych sytuacjach. Negatywne myślenie to komunikat do mózgu – jest fatalnie, nic nie da się zrobić, wszystko stracone. I mózg zaczyna „wierzyć” w ten komunikat, zachowując się tak, jakby faktycznie nie było żadnego dobrego wyjścia. Te negatywne myśli kształtują negatywną rzeczywistość – podkreśla autorka bestsellerowej książki.
Ilekroć zaś czujemy się szczęśliwi i zadowoleni, tylekroć często z tyłu głowy natychmiast kiełkuje obawa, że przecież to niemożliwe. Sami zaraz szukamy czegoś, jakiegokolwiek zwiastunu nieszczęścia, aby wrócić na znane tory.
Co gorsza, tak jak powielamy ten schemat wzięty od rodziców, tym samym torem poszła edukacja. Nie uczymy dzieci kreatywności, hojności, empatii, nie oduczamy egoizmu.
„Skorzystajmy z naszych myśli w służbie naszych celów. Określmy nasze cele. Zdefiniujmy nasze złudzenia… - pisze Maria Jesus Alava. - Cierpienie ma tylko wtedy sens, gdy jest połączone z doświadczeniem i nauką, tak aby ta sama bolesna sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości.”
Ale podkreśla też, że jest wiele osób, które zawsze będą szukać powodów ku temu, by cierpieć i móc żyć nieustająco lamentując. Mają do tego prawo – twierdzi hiszpańska psycholog, ale nie mogą swoim stanem zarażać innych. Bo ktoś zakotwiczony na swoim cierpieniu jest skrajnie samolubny i manipuluje innymi.
Kluczem do innego życia jest obiektywizm wobec siebie. I dodaje, że nic tak nie sprzyja obiektywizmowi, jak dobre samopoczucie, fizycznie i emocjonalnie, a ponadto podchodzenie do siebie z dystansem. Poczucie humoru, a także uprawianie sportu w chwilach negatywnych stanów emocjonalnych czy w chwilach kryzysu to może być panaceum na nasze życiowe problemy. Dystans do siebie to również akceptacja naszych ograniczeń, dostosowanie koncepcji nas samych do otaczającej nas rzeczywistości. Nasze słabości też mogą nas wzmocnić i rozwijać nasze możliwości. Trzeba też wybaczyć sobie rzeczy, które zdarzyły się w przeszłości. To jest jedyny sposób, by stać się swoim przyjacielem.
- Dobre ukochanie siebie jest w przypadku niepowodzeń i najtrudniejszych chwil życia przypominaniem ci, że jesteś wartościowym człowiekiem, że przechodzisz teraz przez trudny etap, ale będzie on przejściowy - pisze Alava. - Nie ma potrzeby płacenia cierpieniem za wszystko, co się wydarzyło w przeszłości. Nie trzeba rezygnować z siebie, ale postarać się wydobyć z siebie radość.
Dlatego ważne jest, aby odzyskać kontrolę nad naszymi myślami w trudnych momentach, „ponieważ to doprowadzi do kontroli naszych zachowań i co ważniejsze, do kontroli naszych emocji.”
źródła: Maria Jesus Alava „La inutilidad del sufrimiento”