FOMO to skrót z angielskiego Fear Of Missing Out. Jest to ciągły strach przed tym, że wypadnie się z obiegu. Oczywiście syndrom ten przyszedł wraz z dobrodziejstwem internetu. Osoby cierpiące na to zaburzenie czują przymus częstego sprawdzania swoich kont na Facebooku, Instagramie czy Twitterze, ponieważ boją się, że coś ważnego ich ominie. Na przykład zaproszenie na imprezę stulecia, zaręczyny koleżanki czy lajk pod swoim postem.
Ze względu na obecność internetu w telefonie, powszechne stało się już śledzenie na bieżąco informacji i to nie tylko wtedy, gdy jesteśmy sami. Sprawdzamy portale społecznościowe już w każdym miejscu i o każdej porze. Z telefonem śpimy przy uchu, zabieramy go do łazienki, bo akurat ktoś może zadzwonić lub napisać maila w wyjątkowo ważnej sprawie.
FOMO wpędza nas także w nieustającą frustrację. Bo jeśli nic nie przychodzi, nie ma lajków, to zupełnie jakbyśmy umarli. A jeśli nie daj Boże sami siedzimy w domu, śledząc na zdjęciach jak bawią się inni, to wzmaga poczucie klęski i lęk przed samotnością, bo inni dobrze się bawią bez nas.
Stąd też u wielu osób bierze się potrzeba natychmiastowego wrzucania zdjęć z imprez do sieci. Niech wszyscy wiedzą, jakie było szaleństwo, gdzie się było, i najważniejsze - że się nie zostało pominiętym.
FOMO nie odpuści nawet w święta czy w wakacje. Cierpiący na ten syndrom nie wypuszczą komórki z ręki. Muszą wiedzieć, co robią inni. I wbrew pozorom, FOMO nie dotyka wyłącznie osób młodych. Patrząc na Facebook widać, że cierpią na to zaburzenie również osoby dobrze po czterdziestce, a nawet starsze. Życie w internecie zaczyna zastępować to w realu.
Czytaj koniecznie Wolisz żyć w realu czy w wirtualu?