Marek lat 30. Kraków. FORUM http://rebelya.pl/
To było bardzo dawno temu, miałem 22 lata i mieszkałem z rodzicami. Zdiagnozowano u mnie kilka lat temu, że jestem uzależniony od gier komputerowych, ja nie przyjmuję tego do wiadomości. Wtedy nie byłem samodzielny i rodzice na siłę zaprowadzili mnie do ośrodka... Nie leczyłem się i nie zamierzam, bo nie niszczę swojego życia, pracuję, zarabiam. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie mam dziewczyny, znajomych z którymi wychodzę, ale po prostu nie czuję, że są mi potrzebni. Świat gier komputerowych jest dla mnie odskocznią od rzeczywistości, relaksem po stresującym tygodniu w pracy. Gram codziennie, ale tylko po kilka godzin. Ok, potafię spędzić dwa tygodnie prawie nie opuszczając mojego mieszkania i wtedy gram 24/24h, ale wtedy mam wolne. My tworzymy wirtualny świat, mamy grupy, drużyny, razem walczymy, w trakcie gry rozmawiamy o pracy, o tym co nas ostatnio zajęło. To dla mnie sport i czas na spotkanie z przyjaciółmi - jedni wolą oglądać mecz piłki nożnej w barze inni tak jak ja - spotkać się online. To są te same emocje. Nie znam tych ludzi w rzeczywistości, ale mam z nimi lepszy kontakt niż z rodziną i w dodatku nie muszę ich odwiedzać. Zaoszczędzam czas i nerwy, bo rodzice dalej uważają że powinienem skorzystać z pomocy specjalisty, ustatkować się, założyć rodzinę - takie brednie.
Katarzyna Krupka: Gdzie znajduje się granica, po której przekroczeniu można stwierdzić, że dana osoba jest uzależniona od gier komputerowych? Czy ona wogóle istnieje?
Iwona Sztajner, kierownik poradni MONAR w Lublinie : To jest bardzo trudne pytanie, ponieważ ciężko jest ustalić sobie pewne granice i powiedzieć sobie, że jeśli np. będę grał 4 godzinny dziennie to nic złego się nie stanie. To jest zawsze indywidualna sprawa każdej osoby, natomiast światełko powinno się zapalić w momencie kiedy zaczynamy nie wykonywać pewnych obowiązków, które do nas należą, rezygnujemy z przyjemności takich jak hobby czy spotkania ze znajomymi. To jest oczywiście proces, tu nie ma pewnej granicy, po której przekroczeniu możemy już mówić o uzależnieniu. Krok po kroku otwieramy kolejne drzwi – tracimy przyjemności o których mówiłam, zaczynamy zaniedbywać siebie, rodzinę, przyjaciół, pracę, dom. Mechanizmy, które tu działają są bardzo proste – takie same jak przy każdym innym uzależnieniu – jest to utrata kontroli czyli wykonujemy czynności pod pewnym przymusem, bo inaczej nie jesteśmy w stanie funkcjonować, to jest dla nas najważniejsze i z czasem całe nasze życie zaczyna się kręcić wokół gier komputerowych.
KKR: A warto wyznaczać sobie jakiekolwiek granice?
I.S.: Zawsze warto. Jesteśmy tylko ludźmi i jeśli nawet dzisiaj będziemy grać na komputerze krócej to jutro możemy przy nim spędzić cały dzień – my jesteśmy świetnymi manipulantami samych siebie i potrafimy sobie wszystko wytłumaczyć – dobrze, wczoraj grałem tylko 4 godziny, to dzisiaj mogę zagrać o 2 godziny dłużej, ale pojutrze będę grał zdecydowanie krócej - tak się jednak nie dzieje... Oczywiście granice warto sobie wyznaczać, ale musimy mieć świadomość tego, że narzucone granice wcale nie muszą nas chronić. Tu potrzebna jest nieustanna kontrola, obserwacja samych siebie i dlatego to jest takie trudne, bo ciężko jest siebie samego skontrolować.
KKR: I to dlatego większość uzależnionych osób uważa, że problem nie istnieje?
I.S.: Grając załatwiamy (mówiąc kolokwialnie) – jakieś swoje problemy. Spędzamy ten czas miło, bo nie kłócimy się z nikim, nie musimy popisywać się swoją elokwencją, nikt nas nie ocenia, nie musimy fajnie wyglądać etc. Trzeba pamiętać, że jest to mechanizm bodziec-reakcja czyli my oczekujemy określonych emocji i te emocje otrzymujemy natychmiast - czujemy, że jest nam dobrze w tych relacjach, że nie musimy się starać żeby odczuwać przyjemność. Przy kontakcie z ludźmi, podczas normalnego funkcjonowania w społeczeństwie nie dostajemy tych oczekiwanych emocji w sposób bezpośredni, musimy się trochę o nie postarać – utrzymać przyjaźń, zdać egzamin, dostać awans - to wszystko wymaga od nas wysiłku. W przypadku gier jest prościej i kiedy poczujemy, że te emocje otrzymujemy szybko, łatwo i przyjemnie to będziemy z nich korzystać częściej i częściej... Uzależnienie musi nam coś dawać, musi jakiś nasz problem rozwiązywać, bo gdyby tak nie było to zagralibyśmy raz i tyle - to właśnie się dzieje w głowie osoby uzależnionej. Powoli odizolowujemy się od świata rzeczywistego … Tu często błąd popełniają rodzice, którzy widzą, że ich dziecko spędza mnóstwo czasu przed komputerem, ale skoro nie pije alkoholu, nie pali papierosów i nie bierze narkotyków, to wydaje się im, że wszystko jest tak jak powinno być, ale tak nie jest...
Julka lat 18. Lublin. FORUM: http://www.f1wm.pl/
Wirtualny świat jest moim drugim domem. Nie gram w jedną grę, mam ich bardzo dużo. Gry wybieram w zależności od mojego nastroju. Nie gram na czatach, forach, nie umawiam się na gry online z innymi użytkownikami- wolę grać sama. Buduję miasta, tworzę społeczności - to jest fascynujące. Pamiętam, że kiedyś jak byłam młodsza potrafiłam spędzić w domu całe wakacje i całe ferie zimowe grając w popularne SIMS'y - to się w sumie nie zmieniło, ale rodzice męczą mnie, że muszę pójść na studia. Nie lubię jak ktoś mówi mi, że jestem uzależniona od wirtualnej rzeczywistości, chociaż słyszałam to wiele razy. Jedni są uzależnieni od kawy i papierosów inni od gier. I co jest lepsze? Nie niszczę swojego zdrowia ani relacji z równieśnikami - spotykam się z nimi w szkole i w sumie to tyle mi wystarczy. Moja matka się trochę denerwuje kiedy gram i np. nie posprzątam pokoju, albo nie zmyję naczyń, ale wtedy robię krótką przerwę i idę jak burza - 20 minut wszystko jest już gotowe, a ja moge spokojnie wrócić do gry. Lubię grać i mogłabym grać od rana do wieczora, ale szkoła mi na to nie pozwala. Fakt, że w zeszłym roku trochę przez spędzanie wielu godzin na komputerze zawaliłam pierwszy semestr, ale każdemu się zdarza. Wyciągnęłam wnioski i uważam, bo wtedy miałam zakaz na granie i musiałam kłamać żeby uciec do kafejki internetowej. Wszystko można pogodzić, ale w wakację zrobię sobie tzw. miesięczny maraton na sto procent.
Czytaj Zostawił nas dla dla gier komputerowych
KKR: Czy z zewnątrz trudno jest dostrzec, że nasza bliska osoba jest uzależniona?
I.S.: Nie jest ciężko to zobaczyć - często te osoby żyją jakby w innym świecie, spędzając cały swój czas przed komputerem nie potrafią po pewnym czasie logicznie odpowiedzieć na zadane im pytanie, ucinają kontakty z przyjaciółmi, nie są zainteresowani tym co się dzieje w domu, przestają odbierać telefony. To jest tylko kilka sygnałów zewnętrznych, które powinny nas zaniepokoić.
KKR: Z dziećmi jest prościej, bo rodzice mogą zmusić je do poddania się terapii, a co jeśli uzależnioną osobą jest dorosły człowiek - nasz mąż, brat, przyjaciel?
I.S.: Nikogo nie da się zmusić do leczenia, bo nie ma takiego prawa w naszym kraju, które nakazywałoby leczenie w określonych przypadkach - istnieją wyjątki w przypadku narkotyków czy alkoholu, ale nie gier komputerowych. Jeżeli to są dzieci, to rodzice mają największe i najlepsze narzędzia do tego, aby im pomóc, wyznaczać granicę np. przez stosowanie kar. Jeżeli są to dorośli to trzeba zacząć stawiać im pewne wymagania, granice, rozmawiać i pamiętać, że nie możemy oczekiwać cudów i to uzależnienie natychmiast minie, bo na początku (i to jest już połowa sukcesu) do głowy osoby uzależnionej musi dojść informacja, że rzeczywiście ma problem. Im trudniej tym lepiej - im więcej ta osoba otrzymuje sygnałów z zewnątrz, im ciężej będzie jej realizować uzależnienie, tym bardziej prawdopodobne, że walka o powrót do normalnego funkcjonowania zakończy się sukcesem. To nie będzie łatwe, pomoc osobie uzależnionej wymaga od nas ciężkiej pracy, ogromnej cierpliwości i walki, która trwa czasami kilka miesięcy, ale może trwać i kilka lat.
KKR: Jak zmobilizować daną osobę do leczenia? Jeśli nie chce sobie pomóc powinniśmy odejść dla własnego dobra?
I.S.: To nie jest tak, że my natychmiast zostawiamy partnera czy partnerkę, bo jest uzależniona. Oczywiście jest to pewna walka - jest to współtowarzyszenie w tzw. procesie zdrowienia i jest bardzo ciężkim doświadczeniem , ale nie powinniśmy odchodzić bez podjęcia walki. Bezwarunkowo niezbędna jest konsekwencja i stanowczość - stawianie pewnych wymagań, granic, warunków i egzekwowanie ich. Dobrze jest mieć przy sobie specjalistę, bo znajdując się w nowej sytuacji, związanej z uzależnieniem - chorobą, możemy nie wiedzieć jak powinniśmy działać. Terapeuta podpowie nam jak się zachować, jak nie popełniać błędów, wskaże nam sprawdzone mechanizmy. Trzeba znaleźć w sobie ogromną cierpliwość, bo wyjście z uzależnienia to proces wymagający czasu. Mogą pojawić się nawroty choroby, będziemy doświadczać wzlotów, upadków i terapeuta jest nam bardzo potrzebny - on będzie nas wspierał, motywował, pokazywał drogę - wtedy tę walkę możemy wygrać.
KKR