Kiedy 25 letni student Boise State University zrezygnował z alkoholi, nie musiał tego robić. Nie miał konfliktów z prawem, nie zawalał egzaminów. Chciał sprawdzić, jak to wpłynie na jego zdrowie i zwyczajnie, czy będzie umiał przestać pić. Miał nie pić miesiąc, ale czuł się tak dobrze, że postanowił abstynencję przedłużyć o następne tygodnie.
Kiedy znowu sięgnął po piwo, zrozumiał korzyści, jakie miał po dwóch miesiącach abstynencji.
- Byłem bardziej świadomy, nie upijałem się, zwyczajnie miałem lepszy osąd sytuacji – stwierdził.
Zainspirowała do akcja, która zaczęła się w Wielkiej Brytanii w 2012 roku. Nazywa się Dry January, czyli Trzeźwy Styczeń. Kampania skierowana jest do wszystkich, którzy chcą zrozumieć społeczne skutki picia. W 2016 roku wzięło w niej udział 2 miliony osób
Akcja weszła też do USA, zaczęły brać w niej udział różne sławne osoby. Len Horowitz, internista z Nowego Jorku mówi, że już dziś widzi korzyści, jakie jego pacjenci odnieśli rzucając alkohol nawet na krótko.
- Chudną, bo jeden kieliszek wina to 200 kalorii – powiedział dla Web MD. - Lepiej śpią, zmieniają nawet relacje społeczne.
Eksperci są zdania, że takie przerwy pozwalają na zresetowanie swoich relacji z alkoholem i sprawdzenie, jak na nas działa. Generalnie od rozpoczęcia picia nałogowego mija 5 do 8 lat zanim alkoholik osiągnie dno. Taki miesięczny test pozwala zainteresowanym na szybką diagnozę własnego stanu, czy mają czy nie mają problemu z alkoholem.
30 dni to czas, który może zmienić drogę w życiu, czas, w którym naprawdę wiele można zmienić i uciec od nałogu, jeśli ktoś ma taki problem, bo jest w stanie go zrozumieć.
Uczestnicy akcji podkreślali przede wszystkim fakt, że nawet jeśli po miesiącu sięgnęli po kieliszek, to pili mniej. Poza tym zamieniali jedno przyzwyczajenia na drugie.
- Dwie, trzy, czasami cztery lampki wina po kolacji zamieniłam na spacer – wyznała pewna kobieta. - zaczęłam też ćwiczyć. Mąż nie pił razem ze mną, schudł. Ja zaczęłam pisać książkę, on założył radio internetowe. Nie jesteśmy uzależnieni, a alkohol tyle nam zabrał!
Niektórzy opisywali swoje pierwsze dni abstynencji jako trudne – niepokój, kłopoty ze snem, poddenerwowanie. Potem jednak przychodziło ukojenie, zupełnie inna jakość snu, zwiększa się ilość energii i pojawiają duże oszczędności!
Lekarze podkreślają, że alkohol niestety zdrowy nie jest. Choroby serca, trzustki, mózgu, niektóre nowotwory mają związek z jego używaniem. Najbardziej cierpi wątroba, która musi filtrować toksyny. Ciągłe picie prowadzi często do marskości lub alkoholowego stłuszczenia wątroby, o czym wciąż za mało się mówi.
Naukowcy z Londynu zrobili badania u ludzi, którzy uważali się za normalnie pijących i wzięli udział w Dry January.
Co się okazało? Ryzyko otłuszczenia wątroby spadło o 15 procent, spadł poziom cukru o 16 procent, a cholesterolu o 5 procent. Wszyscy schudli. Jedynym minusem okazały się… kontakty społeczne. Bo zdecydowana większość pije, a rozmowy i spotkania z podpitymi osobami przestały być interesujące.
To też jednak jest czynnikiem, który uświadamia rolę alkoholu w życiu – podkreślili naukowcy. Zwykliśmy dzielić świat na alkoholików – i nie alkoholików, a to wcale tak nie jest. Okazuje się, że nawet osoby, które nie są uzależnione mają z alkoholem swoisty problem. 30 dni odwyku uświadamia im, jak to jest żyć bez alkoholu i jakie to daje korzyści. Wybór należy do nich.
A Wy? Umiecie przestać pić przez 30 dni?
źródło WebMD