W naszym kręgu kulturowym, płacz – abstrahując od słuszności takiego twierdzenia – jest aktywnością tradycyjnie przypisywaną kobietom. Jak pisał Wiesław Myśliwski – Tak już jest na świecie, że kobiecie płacz przychodzi z pomocą. Okazuje się, że pisarz mógł mieć sporo racji. Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez zespół z Weizmann Institute w Izrealu. W opublikowanym na łamach Science artykule Human Tears Contain a Chemosignal, naukowcy, pod kierunkiem neurobiologa i kognitywisty dra Noama Sobela, sugerują, że kobiece łzy (a dokładniej – ich „zapach”) powodują u mężczyzn obniżenie poziomu testosteronu. Ekspozycja na chemiczne ślady zawarte w łzach sprawia, że kobiety stają się mniej pobudzające seksualnie. Mamy więc prawdopodobnie do czynienia z rodzajem „chemicznej tarczy”, której istnienie – z uwagi na charakter testosteronu jako „nośnika agresji” – wydaje się całkowicie uzasadnione z ewolucyjnego punktu widzenia.
Naukowcy zebrali do probówek spływające po policzkach kobiece zły. „Żniwa” miały miejsce na płodnym gruncie kinematografii. Otóż kobiety (w wieku 20-30 lat; „szczególnie podatne na wzruszenia”) oglądały „wyciskacze łez” pokroju bez „Bez mojej zgody” czy „Kiedy mężczyzna kocha kobietę”. Pewna trudność wynikała z faktu, że łzy musiały być świeże. Nie starsze niż 2 godziny. Przy badaniu zastosowano podwójnie ślepą próbę. W charakterze próbki kontrolnej wykorzystano płyn fizjologiczny – zebrany w podobny sposób jak łzy. Mężczyznom – uczestnikom badań – umieszczono nad wargami tasiemki nasączane łzami lub płynem kontrolnym. Miało to symulować przytulenie płaczącej kobiety. W obu przypadkach „zapach” był rzecz jasna fizycznie niewyczuwalny. W pierwszym badaniu, 24 „wąchaczy” miało za zadanie ocenić fotografie kobiet. Grupa poddana działaniu łez uznała (17 badanych) kobiety za mniej atrakcyjne.
W kolejnym eksperymencie, 50 mężczyzn oglądało fragmenty filmu „The Champ”. Nie miałem co prawda przyjemności go oglądać, lecz „wieść gminna” niesie, że jest bardzo wzruszający i, w porównaniu z nim, nawet brazylijskie telenowele cechują się dialogami ciętymi jak riposty dra Housa. Obydwie grupy „wąchaczy” odczuwały porównywalny poziom smutku. Natomiast „zapach” kobiecych łez powodował dodatkowo objawy typowe dla zmniejszonej aktywności seksualnej – zwolniony oddech, niższe ciśnienie krwi i obniżony (o 13%) poziom testosteronu w ślinie.
Podczas ostatniej części badania wykorzystano obrazowanie rezonansem magnetycznym. 17 badanych oglądało film o erotycznym zabarwieniu. Rezonans badał aktywność określonych części mózgu. Następnie biedacy musieli znów oglądać smutne filmy. Rezonans pokazał tym razem, że osoby będące na „łzowym haju” cechują się mniejszą aktywność rejonów mózgu odpowiedzialnych za pobudzenie. W przypadku osób z grupy kontrolnej nie wystąpiła żadna nietypowa aktywność w tych rejonach.
Badania wydają się fascynujące. Zważywszy, że po raz pierwszy udało się dowieść, że ludzkie łzy są nośnikiem sygnałów chemicznych. Zaprezentowany na łamach Science artykuł otwiera drzwi do dalszych rozważań. Kolejnym krokiem mogłoby być porównanie działania łez „emocjonalnych” z „nie emocjonalnymi”, czyli takimi, które zostały wywołane przez działanie alergenów czy – na ten przykład – krojenie cebuli. Pozwoliłoby to sprawdzić, czy ślady chemiczne zawarte we łzach są zróżnicowane w zależności od sytuacji emocjonalnej. Zastanawia mnie jakie wyniki dałby eksperyment powtórzony przez inny zespół.
Na zakończenie warto zadać oczywiste pytanie – które z pewnością wielu ciśnienie się teraz na usta – ciekawe jakie wyniki dałoby przeciwne badanie? Wpływ łez męskich na stan kobiet. Ciekawe.
Więcej informacji:
S. Gelstein, Y. Yeshurun1, L. Rozenkrantz1, S. Shushan, I. Frumin, Y. Roth, N. Sobel (2011). Human Tears Contain a Chemosignal, Science DOI: 10.1126/science.1198331.
Maciej Twardowski https://badania.net/kobiece-lzy-ciosem-w-meskie-libido/