Wielu mężczyzn cały czas szuka aprobaty swoich partnerek (żon) dla wszystkiego, co robią sądząc, że w ten sposób zapewniają kobiecie zadowolenie ze związku. Potrzeba zgody kobiety na wszystko, nie kojarzy się oczywiście z męskością, ale najwyraźniej jest zjawiskiem częstym i to w różnych kręgach kulturowych. Tymczasem, nie jest to wcale dobra strategia, bo tłumienie w sobie potrzeby realizacji własnej wizji bycia mężczyzną, prowadzi do frustracji i oddalania się partnerów.
Wayne M. Levine w swojej książce „Podręcznik związków dla mężczyzn” przekonuje, że pozbycie się tego błędu układania sobie relacji z kobietami nie tylko dobrze wpłynie na samopoczucie mężczyzny, ale da lepszy przykład dzieciom, a wreszcie – zadowoli kobietę, która dostanie w końcu takiego faceta, jakiego naprawdę pragnie.
Co oznacza „aprobata” albo „zgoda” w relacjach z kobietami? Jest to jej pozwolenie na podjęcie jakiegoś działania. Mężczyzna, który potrzebuje zgody kobiety na praktycznie wszystko, staje się Zadowalaczem.
Jak rodzą się Zadowalacze?
Jak w wielu przypadkach zaburzeń czy po prostu problemów w sferze emocji i związków, źródła tej potrzeby kobiecej aprobaty tkwią w dzieciństwie. Z domu wynosimy wzorce męskie i kobiece, dowiadujemy się jak wyglądają ich relacje. Mężczyzna uczy się, jak traktować kobiety, jak dostawać to, co jest mu potrzebne. Uczy się, co wywołuje chaos, jak uniknąć kryzysu, jak uspokoić wzburzone wody, jak uśmierzyć ból.
Dlatego mężczyzna, który w dorosłym życiu wciąż szuka aprobaty kobiety, prawdopodobnie nauczył się tego od ojca. Albo on wykazywał te same zachowania, albo wręcz przeciwnie - zaniedbywał lub wykorzystywał partnerkę. W tym przypadku, chłopiec być może nauczył się, jak zachowywać się w stosunku do mamy tak, żeby jej gniew i niezadowolenie nie przenosiły się na innego mężczyznę w domu - jego.
Ale teraz, choć sytuacja prawdopodobnie znacząco się zmieniła, on nadal trzyma się tych zachowań. Boi się konfrontacji, jest dla niego nie do pomyślenia, żeby ona z jego powodu miała się złościć, nawet jeżeli sam odczuwa z tego powodu dyskomfort.
Co dokładnie wtedy robi, żeby uchronić się przed jej niezadowoleniem? Wysyła balony próbne, aby sprawdzić, czy można uzyskać „wstępną zgodę” na „wstępny pomysł”, który „wstępnie miał”. Cenzurujesz się, nie mówisz albo nie robi tego, co jak dobrze wie, ją będzie prowokować? Spędzasz ogromną ilość czasu i energii zastanawiając się, co ona sądzi i jak zareaguje? Racjonalizujesz, szukasz kompromisu, roztrząsasz najdrobniejsze kwestie, chcesz działać bezpiecznie i unikać konfrontacji? To znak, że ty też masz ten problem. W dodatku, jeśli jesteś ojcem, to wszystko przechodzi na następne pokolenia.
Kiedy pierwszy raz się spotkaliście, żadna z tych rzeczy nie wydawała się problemem. Byłeś zakochany, łatwo się przechodziło do porządku dziennego nad małymi problemami. A potem? Czy to sytuacja się zmieniła czy ona? Stałeś się mniej szczęśliwy, bardziej drażliwy, sfrustrowany. Zgodziłeś się kiedyś rzadziej spotykać z kolegami. Dlaczego? Żeby ją zadowolić. Ale teraz twoi kumple nazywają cię "pantoflarzem". Oni stracili szacunek dla ciebie, a ty straciłeś szacunek dla samego siebie.
Co teraz robić? Jak po tylu latach zmienić kurs? Czy ona nadal będzie chciała być z Tobą, kiedy już się zmienisz? To trudno przesądzić na 100 procent, ale szanse są bardzo duże.
Podejmij ryzyko
Bo zmiana nastawienia do życia zawsze niesie ze sobą pewne ryzyko. Zadowalacze nie słyną ze skłonności do ryzyka. Dla niektórych ludzi ryzyko to skoki ze spadochronem. Dla zadowalacza spadochroniarstwo może wydawać się niedzielnym spacerem w porównaniu do dyskusji z żoną w jaki sposób egzekwować dyscyplinę, gdy następnym razem syn źle się zachowa.
Chyba każdy znalazł się kiedyś w towarzystwie bardzo pewnego siebie człowieka. To się czuje niemal natychmiast, gdy tylko wejdzie do pokoju. Energia, którą emanuje jest wyczuwalna i wpływa na ludzi wokół niego. Ludzie reagują podświadomie na tę energię. To jest kontekst, w którym odbiera się to, co on mówi. Kontekst to jest to jak wchodzisz do pokoju, rozpoczynasz dyskusję, planujesz wydarzenie.
Załóżmy, że kobieta poprosiła cię, żebyś zrobił w sklepie zakupy na kolację. Próbowałeś na wszystkie sposoby, ale nie dostałeś dokładnie tego, o co jej chodziło, więc kupiłeś coś zbliżonego. Twój obecny kontekst, przy wejściu do domu, mógłby brzmieć tak: mam nadzieję, że nie oberwie mi się zanadto… A o ile lepszy byłby taki kontekst: kolacja będzie wspaniała i kocham cię. Takie nastawienie zmieni sposób, w jaki wejdziesz do domu, wręczysz jej zakupione produkty, jak zareagujesz na jej spodziewaną krytykę. Przez resztę wieczoru będziesz takim mężczyzną, jakim chciałbyś być. Zamiast podwinąć ogon pod siebie, działaj. Zamiast przejmować się, że ona jest niezadowolona, okaż się dobrym ojcem dla dzieci albo dotrzymuj jej towarzystwa w sposób bardziej pewny siebie, przez co atrakcyjny. Dlaczego? Wiele kobiet tylko czeka na to, by ich mężczyźni pokazali się jako mężczyźni.
Zadowalaczem można być we wszystkich dziedzinach życia. Gdy staniesz się bardziej męski w relacji z kobietami (i stracisz potrzebę ich ciągłej aprobaty) zaczniesz dostrzegać jak ten nowy mężczyzna zadomowił się w każdym obszarze twojego życia. I nie chodzi o „olewanie” innych ludzi. Nie musisz być nieuprzejmy, by być mężczyzną jakim chcesz być, przestać być zadowalaczem, choć niektórzy ludzie wokół ciebie mogą uznać cię za dupka. Tego należy się spodziewać. Zmieniasz reguły gry dla nich. Nikt tego nie lubi, zwłaszcza ludzie niepewni siebie.
W ostatecznym rozrachunku o tym trzeba pamiętać, że nie należy prosić o pozwolenie, aby być takim człowiekiem, jakim chcesz być. Oczywiście w całym tym procesie trzeba nadal szanować i dbać o swoją kobietę. To, że nie chcesz być zadowalaczem, nie zwalnia cię z odpowiedzialności. Nadal trzeba słuchać, a nie kłócić się, nie zamykać się na seks i uczucia. Nagroda może być zupełnie nieoczekiwana: kiedy przestaniesz być zadowalaczem w łóżku, ona naprawdę będzie zadowolona…