Marta umówiła się z Jarkiem. On się spóźnia. Zdarza się to nie pierwszy raz. Ostatnio spóźnił się 30 minut. Chociaż denerwuje ją za każdym razem nawet kilkuminutowe spóźnienie – do tej pory mu tego nie mówiła – bo nie chce zrzędzić tak jak to zawsze robi jej mama. Ale jednak denerwują ją spóźnienia. Dla niej to oznaka lekceważenia.
Dziś spóźnił się 10 minut. Przychodzi uśmiechnięty, a w niej się gotuje. Drażni ją, że wygląda na szczęśliwego i nawet nie raczy przeprosić za spóźnienie. Jest naburmuszona i tak naprawdę nie ma już ochoty na wspólną kolację. Jarek nie ma pojęcia, co jej się dziś stało. Dopytuje się, o co jej chodzi, wtedy ona wybucha:
„Ty mnie olewasz. Zawsze się spóźniasz na każde nasze spotkanie. Nie traktujesz mnie poważnie. Mam tego dość.”
Po czym odwróciła się na pięcie i poszła. Marek stanął jak słup i zastanawia się, o co jej chodzi. Przecież ostatnio spóźnił się 30 minut i nie robiła takich scen. Dziś o te parę minut taka tyrada.
Sprzeczki (i to wcale nie sporadyczne), zdarzają się nawet w najlepszym związku. To normalne. Każdy z nas ma bowiem inny temperament, charakter i poglądy. Nie możesz więc oczekiwać, że między tobą, a partnerem nie pojawią się różnice zdań, a próba forsowania własnej opinii nie doprowadzi do kłótni. To nierealne!
Kłótnie złe i… dobre
Partnerskie konflikty zwykle składają się z kilku faz. Oto scenariusz tzw. dobrej kłótni. Zaczyna się od zaczepek słownych, potem oskarżenia nabierają ostrzejszego tonu, pojawiają się negatywne oceny i wzajemne zarzuty. Emocje rosną, aż osiągają punkt kulminacyjny, po czym następuje ich rozładowanie. Oskarżenia są coraz rzadsze i mniej gwałtowne, emocje powoli opadają, złość stopniowo mija i następuje faza pojednania.
Taka kłótnia nie szkodzi związkowi, a co więcej – pomaga rozwiązywać konflikty.
Niestety, większość naszych kłótni to tzw. złe kłótnie. Nie kończą się pojednaniem, przy wymianie zdań ktoś się obraża, milknie, ignorując drugą osobę, albo wychodzi z domu, trzaskając drzwiami.
To nie są dobre zakończenia. Przerywają bowiem sprzeczkę w najgorszym momencie – kiedy powinno dojść do rozładowania złości i żalu. Po wykrzyczeniu emocji łatwiej nam rozmawiać, łatwiej dojść do porozumienia, przeprosić się, pogodzić.
Mądrze się kłócić
W dobrym związku nie chodzi bowiem o to, by się nie kłócić, ale… by kłócić się dobrze i wyciągać z tego wnioski.
Kłótnia oczyszcza atmosferę, rozładowuje napięcie, nie pozwala na chowanie wzajemnej urazy oraz na narastanie poczucia krzywdy. Jednak dobra kłótnia to prawdziwa sztuka, w której obowiązują pewne zasady.
Nie oceniaj postępowania partnera, mów o swoich uczuciach
Zamiast mówić: „Ty mnie olewasz. Nie traktujesz mnie poważnie. Nie można na tobie polegać”.
Lepiej powiedzieć: „Jest mi przykro, gdy się spóźniasz. Czuję się wtedy trochę zapomniana. Jakbym była dla Ciebie kimś drugoplanowym”
Ocenianie drugiej osoby jest pierwszym krokiem do partnerskiego piekła. Krytyka powoduje automatyczne zamknięcie się partnera. Od chwili, kiedy usłyszy pierwsze słowa oceny, poczuje się zaatakowany i skupi się na obronie. Nawet nie usłyszy tego, z czym do niego przychodzisz. Zajęty będzie przygotowaniem kontrofensywy. Jeśli chcesz wygrać, graj mądrze.
W czasie kłótni nie możemy wywlekać „starych brudów” i robić typowe wypominki. Nie załatwimy wszystkich spraw, na których nam zależy, więc skupmy się na jednej. Jeśli nie rozproszymy swojej i uwagi partnera na kwestiach minionych – jest duża szansa, że komunikat, który odbierze od nas będzie brzmiał: „Jej na tym zależy!”
Postaraj się nie krzyczeć. Nie pomoże to w rozwiązaniu problemu a tylko go zaostrzy. Partner może zareagować większą złością lub zamknąć się w sobie. Czasem może być nam trudno, bo w momencie silnego wzburzenia niekiedy nie panujemy do końca nad swoimi emocjami i nad językiem, ale warto kontrolować używanie wulgarnych sformułowań i epitetów. Te rzucone w czasie nerwowych chwil, mimo upływającego czasu mogą zostać głęboko w pamięci i tkwić w niej, jak kolec w ranie.
Mówimy o faktach. Jeśli partner w ostatnim miesiącu tylko raz wyniósł śmieci, posługujemy się tym faktem. Nie stosujemy uogólnień typu „zawsze” czy „nigdy”, bo jeśli choć raz w waszym wspólnych pożyciu partner wyniósł śmieci, a w sporze zarzucisz mu, że „nigdy” tego nie robi, dajesz mu argument do ręki. Teraz z uporem godnym innej sprawy będzie bronił swojego stanowiska. I będzie miał rację.
Zamiast mówić: „Zawsze się spóźniasz na każde nasze spotkanie.”
Lepiej powiedzieć: „Dość często zdarza Ci się spóźniać. Co ważnego dziś Cię zatrzymało?”
Musimy wyraźnie mówić o swoich uczuciach. Otwarcie i bez zażenowania. Nie możemy pod przykrywką oschłości i gniewu, ukrywać swego prawdziwego żalu. Mówmy, o tym, co nas boli. Dokładnie tłumaczmy, dlaczego pewne zachowania naszego partnera/partnerki tak bardzo nas dotykają. Podczas badań nad świadomością siebie podczas kłótni, filmowano małżonków, a następnie odtwarzano im nagranie. Najczęstszą reakcją kobiet było zaskoczenie swoją własną postawą. Komentarze typu „Kim jest ta zimna suka na zdjęciach, przecież to nie ja?!” były wcale nie najmocniejsze. Jeśli kreujesz się na twardzielkę, twój partner też może odnieść wrażenie, że nie rozmawia z tobą, tylko jakąś bryłą lodu. No i kto chce przytulić oraz zrozumieć bryłę lodu? Okaż swoją słabość. To najmocniejsza broń kobieca.
W rozmowie należy unikać żartowania z partnera i bagatelizowania jego doznań. Uwagi typu: „jak zwykle przesadzasz”, „histeryzujesz” – dolewają oliwy do ognia. Nie wolno również poniżać drugiej osoby, umniejszać jego wartość, obrażać.
Nie sugeruj, że wina leży wyłącznie po jego stronie. Takie cuda się nie zdarzają. A na pewno nie w jego przekonaniu.
Daj swojemu rozmówcy prawo do wypowiedzenia się. Niech to będzie równa „walka”. Nie przerywaj mu. Zaczekaj aż Twój partner skończy i dopiero potem przedstaw swój punkt widzenia. On też ma prawo do wyrażania swojego zdania, a ty powinnaś otworzyć się na jego historię. Wzajemna empatia służy budowaniu mocnych związków.
Nie kładźcie się spać dopóki nie skończycie sporu. Im bardziej przedłuża sie kłótnię tym ciężej ją rozwiązać. Lepiej spędzić całą noc na rozmowie niż położyć się skłóconym. Gdy pójdziecie spać pokłóceni, dużo gorzej wypoczniecie. A kolejnego dnia obudzicie się rozdrażnieni i jeszcze bardziej źli.
Przeproś. Jeżeli zranisz partnera musisz przeprosić. Pamiętaj, w małżeństwie nie chodzi o to, kto ma rację a kto nie – ale o silny, pełen miłości związek.
Nie wycofuj się, nie wychodź trzaskając drzwiami, nie kończ dyskusji przed rozwiązaniem problemu. Kiedy jedna osoba wycofuje się w najbardziej emocjonującym momencie wymiany zdań, druga odbiera to, jako oznakę pogardy i braku uczuć.
Jeśli czujesz, że zaraz eksplodujesz poproś o chwilowe zawieszenie broni. Wyjaśnij, dlaczego przerwa jest ci potrzebna. Takie odroczenie kłótni niech nie trwa jednak dłużej niż dwie godziny. Tyle czasu zupełnie wystarczy, by emocje opadły i dyskusję można było zacząć od nowa, już na spokojnie.
Na bieżąco uwalniaj się od gniewu. Nie pozwól, by się w Tobie nagromadziła złość. Problemy nie mogą być „przeterminowane”. Nie możemy swoich żalów chować pod maską uśmiechu i zadowolenia przez tygodnie, miesiące, a nawet lata. Jeśli dopuszczasz do takiej sytuacji, nie dziw się zdziwieniu partnera, kiedy zaczynasz odgrzewać stare sprawy. Im bardziej towar przeterminowany, tym bardziej cuchnie. Pewnego dnia nagromadzone żale i urazy mogą wybuchnąć z taką siłą, że nie pomogą nawet dobre rady.
Kłótnia może być bardzo konstruktywna. Pozwala nie tylko uwolnić się od gniewu, ale też ujawnia, to co dla was naprawdę ważne. Daje okazję do odkrycia się z uczuciami i potrzebami. Czasem przechodzi jak niszczycielskie tornado, ale jeśli postaramy się zastosować do powyższych porad, tornado zamieni się w strumień ożywczy i oczyszczający związek.
I najważniejsze, o czym należy pamiętać: w małżeństwie nie chodzi o wygrywanie kłótni – chodzi o wygrany związek.
http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/jak-sie-dobrze-klocic/