Dodatkowe obowiązki w domu, nerwowe bieganie po zatłoczonych centrach handlowych w poszukiwaniu mniej lub bardziej wyrafinowanych prezentów, a do tego więcej napięć i kłótni z bliskimi – powodów dla których nie odczuwamy już „magii świąt” jest wiele. Jak uniknąć przedświątecznej gorączki, dodatkowych stresów i konfliktów?
Odnaleźć sens – czyli po co naprawdę nam te święta?
Zanim rzucimy się w wir przygotowań, narzekając na wszystko, panikując, że nie zdążymy z niczym na czas i krytykując wszystkich wokół, warto odpowiedzieć sobie na zasadnicze pytanie: po co nam te święta? Dla wielu Polaków huczne świętowanie Świąt Bożego Narodzenia to nie wyraz religijności, a bardziej hołdowanie wielowiekowej tradycji. Zapytani o święta często odpowiadamy, że to czas „odpoczynku spędzonego w gronie bliskich”. W praktyce jednak zanim spędzimy dwa, trzy dni na świętowaniu, jesteśmy wyczerpani i poirytowani przygotowaniami, zamiast cieszyć kontaktami z rodziną obawiamy się kłótni czy wścibskich pytań przy wigilijnym stole, a małe rzeczy np. ubrudzony przez dziecko obrus urastają do rangi problemów mogących doprowadzić nawet do histerii. Jeżeli na myśl o świętach zamiast radości, odczuwamy ból brzucha, narastającą złość i chęć „aby mieć już to z głowy i wrócić do pracy”, to warto zastanowić się nad… złamaniem tradycji i wyjazdem z bliskimi na świąteczny urlop np. za granicę, żeby choć raz przed świętami nie robić praktycznie nic… poza szukaniem prezentów i móc zwyczajnie się tymi dniami cieszyć.
Wyniszczający perfekcjonizm
Perfekcjonizm bywa postrzegany w kategorii zalet, zwłaszcza gdy motywuje nas do ciągłego doskonalenia się i wytrwałej pracy nad sobą. Nie da się jednak ukryć, że w dużej dawce… odbiera radość i stanowi źródło niekończących się stresów. Dom musi być perfekcyjnie udekorowany, jak w modnym czasopiśmie wnętrzarskim. Jeśli któryś z domowników coś zepsuje albo nie wykona idealnie, perfekcjonista potrafi wybuchnąć, krytykować a nawet poniżać bliskich porównując do nieudaczników, którzy nic nie potrafią i do niczego się nie nadają. Gdy czegoś nie uda się zrealizować – zamówiony obrus nie dotrze na czas albo któraś ze świątecznych potraw się nie uda, perfekcjonista jest bliski ataku histerii. Często nie potrafi delegować zadań na innych, ponieważ „wszyscy wokół mają dwie lewe ręce i nie zrobią tego dobrze”. Święta to nie tylko „piękna otoczka”, ale atmosfera i dobre relacje między bliskimi. Najbardziej perfekcyjnie przygotowane święta nie będą udane, gdy do stołu zasiądą skłóceni członkowie rodziny, którzy zamiast wyciągnąć do siebie rękę na zgodę, wolą „odbębnić święta” z grymasem na twarzy i rzucać złośliwymi uwagami w stronę współbiesiadników. Zamiast skupiać się na drugorzędnych drobiazgach, lepiej skierować uwagę na sprawę najistotniejszą – byciu tu i teraz z bliskimi. Magii świąt, którą odczuwaliśmy często w dzieciństwie, nie przywrócą perfekcyjne dekoracje i wigilijne potrawy, a ludzie, którzy wspólnie zasiądą do stołu.
Święta bez stresu – delegowanie zadań i czas na odpoczynek
Sporo obowiązków zawodowych na koniec roku, tłumy w sklepach, ogrom pracy w domu – przeżycie tego czasu bez nerwów i stresu może być wyzwaniem, ale realnym do spełnienia. Po pierwsze, warto usiąść i spisać wszystkie zadania, które czekają nas w obliczu przygotowań do świąt. Po drugie, sami wszystkiego nie zrobimy, a nawet nie powinniśmy brać na własne barki całej organizacji. Podzielmy obowiązki z pozostałymi domownikami, tak aby każdy znalazł coś, w czym się odnajduje. Nie zapomnijmy docenić pracy i chwalmy innych za dobre wykonanie zadania. Nie strofujmy i zniechęcajmy dzieci za każdym razem, gdy chcą pomóc np. w kuchni, bo „na pewno tylko nabałaganią i nie zrobią niczego poprawnie”. I wreszcie znajdźmy czas na odpoczynek. Relaksująca kąpiel przy dźwiękach ulubionej muzyki słuchanej np. za pośrednictwem wodoodpornego mobilnego głośnika Bold S Fresh ‘n Rebel, domowe spa, przyjemna lektura czy film w żadnym wypadku nie są stratą czasu! Chwila oddechu pozwoli nam odzyskać energię i lepiej nastroić do dalszej pracy.
Gdy mimo wszystko złe emocje związane z przygotowaniami do świąt i towarzyszące im nerwy zaczynają nas powoli przytłaczać, najlepiej… po prostu zrobić sobie dłuższą przerwę. Wyjść z domu, wybrać się na krótki spacer albo pojeździć na rowerze. Już półgodzinny relaks na „dwóch kołach” takich jak np. miejski Le Grand, poprawia nastrój, pozwala się odprężyć i nabrać dystansu do świata oraz zwiększa poczucie zadowolenia z życia. I pamiętajmy – święta powinny być czasem radości, a nie przyprawiać o ból głowy. Sześć potraw zamiast dwunastu nie spowoduje, że zawali się świat, a może sprawić, że dostrzeżemy w końcu w tym okresie coś więcej niż tylko sprzątanie, gotowanie i przystrajanie domu świątecznymi dekoracjami.