Światowa rewolucja seksualna dotarła do Europy już pod koniec lat sześćdziesiątych. Zmieniła wówczas podejście, nie tylko młodych ludzi, do postrzegania i uprawiania seksu, a objawiała się między innymi w tolerancyjnych postawach wobec seksu przedmałżeńskiego, wspólnego mieszkania czy homoseksualizmu, ale i również „pozytywnym” postrzeganiem ciała, seksualności, przyjemności seksualnej, sztuki miłosnej czy edukacji seksualnej.
Dziś barier jest jeszcze mniej, a z dnia na dzień ich liczba wciąż maleje. Rośnie procent rodziców bez małżeństwa, w coraz większej ilości państw mówi się o legalizacji związków homoseksualnych, wreszcie media dostarczają nam seks w każdej postaci.
Kochanie zgaś światło
Mimo powszechnie panującemu trendowi na ”seksualne wyzwolenie”, my Polacy nadal (w porównaniu do innych krajów europejskich) blokujemy się przed otwartością w tym obszarze. Łóżkowe eksperymenty, zabawa ciałem, wzajemne sprawianie sobie przyjemności, wreszcie brak oporów przed pokazywaniem się nago partnerowi, to wciąż niecodzienność, najczęściej wynikająca z kompleksów. Jak pokazują przeprowadzone badania, aż 75% polskich kobiet nie lubi seksu oralnego. Ponad połowa Polaków ( w tym większość kobiet) seks ze swoim partnerem woli uprawiać po ciemku, kiedy nie widać niedoskonałości ciała. Podobnie jest z przebieraniem się. Pomimo miłości, jaką darzymy męża czy partnera, nierzadko nie potrafimy się przełamać i w pełni oddać wspólnym rozkoszom. Dlaczego?
Polak konserwatysta
Seksuolodzy jako jedną z przyczyn polskiego „sypialnianego opanowania” wymieniają system społeczny, w którym kościół mimo wszystko niezmiennie odgrywa istotną rolę. Wpajane przez lata konserwatywne poglądy są poniekąd przyczyną naszego krytycyzmu wobec własnego ciała, co skutkuje tym, że problemy z akceptacją swojej seksualności mają nie tylko osoby nieatrakcyjne.
Jednocześnie poligamia jest w polskim społeczeństwie traktowana jako anomalia, a sypianie z kilkoma parterami postrzegane wyraźnie pejoratywnie. Wielu z nas świadomość seksualną zdobywa zbyt późno, dopiero przy okazji pierwszej miesiączki lub pierwszego kontaktu seksualnego. A większość z tych przeżyć buduje przekonanie, że wagina to coś obrzydliwego i... brzydko pachnącego. Dla wielu Polaków seks jest więc tematem wstydliwym. Nie wiedzą jak rozmawiać o nim z dziećmi, jakich słów używać opisując narządy intymne, jak opisać pierwszy kontakt seksualny, a nawet wizytę u ginekologa lub urologa.
Jak z tym walczyć?
Wiktor Koszycki, analityk zachowań seksualnych z serwisu Feromony.pl, twierdzi, że eksperymenty w łóżku to świetny sposób na przełamanie barier wstydu. Jeśli relacje partnerskie są emocjonalnie bliskie, nawet nieudane próby będą cennym doświadczeniem. Kobiety muszą uświadomić sobie, że mężczyźni szaleją za ich intymnym zapachem i, podobnie jak widok waginy, jest on dla nich swego rodzaju stymulatorem seksualnym oraz jednym z najsilniejszych bodźców erotycznych i afrodyzjaków. Podobnie zresztą jak feromony. – Nasze ciało emituje feromony, które przyciągają partnera i działają na jego podświadomość, dodając seksualnej odwagi. Kiedy znajdujemy się w sytuacji intymnej, ilość wydzielanych z potem feromonów jest większa. Czujemy dzięki temu silne podniecenie, co z kolei pobudza nasze reakcje. Związki te są więc poniekąd przyczyną naszego seksualnego podniecenia, a co się z tym wiąże i przyjemności. – tłumaczy Koszycki. - Blokada w łóżku generuje frustrację, stres, negatywne emocje, w efekcie czego jesteśmy nieszczęśliwi, nieprzyjemni dla innych, a i zdarza nam się częściej niż osoby ”otwarte seksualnie” chorować - dodaje.
Według raportów “Światowego badania jakości życia seksualnego”, mamy najmniejszą liczbę partnerów seksualnych w Europie. Jednocześnie jednak średnio 25 procent polskich kobiet i 33 procent mężczyzn regularnie zdradza, a sexshopy wciąż notują wzrastającą sprzedaż produktów. Jak więc jest z tą naszą polską seksualnością? Jedno jest pewne - w stosunku do Europy jesteśmy jeszcze daleko z tyłu. Ale czy warto czekać do lata (kiedy nasze libido, dzięki silnym promieniom słonecznym, znacznie wzrasta), aby tę Europe dogonić? Wiktor Koszycki twierdzi, że nie. Przecież seks skutecznie poprawia nastrój. A tego nigdy za mało.