W 1993 roku weszła w życie ustawa, nazywana „kompromisem aborcyjnym”. Ustawa ta nie tylko nie była kompromisem, ale przede wszystkim obnażała polską hipokryzję. Wedle niej bowiem można było selekcjonować płody z powodu ich wad genetycznych lub sposobu poczęcia. Dlaczego politycy i społeczeństwo zgodzili się na taki zapis, który odebrał kobietom prawo do decydowania o ich życiu? Zaważyło na tym przede wszystkim katolickie wychowanie, oparte na powierzchownej nauce przekazywanej podczas katechezy i nabożeństw w kościołach. Ten przekaz jest tak silny i tak zakorzeniony, że nawet u osób o bardziej liberalnych poglądach, aborcja natychmiast kojarzy się ze złem i „zabijaniem dziecka”, bo przecież taka nomenklatura nie jest stosowana przypadkowo. Dlatego też podczas publicznych debat większość zwolenników prawa do aborcji wypada dość blado. Argumenty o kobiecej macicy, którą nikt nie ma prawa dysponować (nota bene słuszne, o czym później) nie są w stanie się przebić bez solidnego podkładu naukowego.
Mentalne zniewolenie kontra fakty
Mentalne zniewolenie kościelnymi doktrynami jest oparte na dość płytkiej wiedzy na temat samego kościoła i poglądów, które w nim obowiązują. Mało komu jednak chce się w to zagłębiać, skoro biskupi stawiają sprawę jasno i wyraźnie – aborcja jest grzechem, a dziecko jest dzieckiem od poczęcia, którego nie wolno zabijać. Warto więc sięgnąć do pracy Jane Hurst „Historia aborcji w kościele katolickim” i zacytować kilka zdań: „Prześledzenie historii Kościoła katolickiego i jego stanowiska w kwestii aborcji ujawnia brak konsekwencji i wiele pytań, na które dotychczas nie znaleziono odpowiedzi. Ujawnia także fakt, że nauka Kościoła katolickiego w tej kwestii nie podlega papieskiej nieomylności. „
„Mocne argumenty Kościoła przeciwko aborcji i antykoncepcji przez wielu katolików odbierane są jako abstrakcje, nie mające odniesienia do konkretnej sytuacji. Dzieje się tak z powodu luki istniejącej między rzeczywistymi decyzjami moralnymi, podejmowanymi przez katolików w życiu codziennym, a postrzeganiem zasad moralnych zawartych w nauce Kościoła. Błędne mniemanie o nieomylności twierdzenia, że aborcja jest zabójstwem, powoduje jedynie powiększanie się owej luki.”
I na koniec zdanie chyba najważniejsze - „ Obecnie większość hierarchii kościelnej uważa, że zabieg przerwania ciąży stanowi ciężki grzech i zasługuje na ekskomunikę. Jednakże pogląd ten stał się częścią nauki Kościoła dopiero od czasu pontyfikatu Piusa IX-czyli od 1869 roku. Do tego momentu znacząca mniejszość teologów uważała, że aborcja jest we wczesnym etapie ciąży dopuszczalna, a zakaz aborcji wywodzi się z teologicznego błędu.”
Oczywiście, można powiedzieć, że kościół miał prawo do zmiany poglądów. Nie należy jednak zapominać, że owa zmienność poglądów jednoznacznie świadczy o tym, że nie mamy do czynienia z żadną „boską prawdą objawioną”, a jedynie prawami ustanawianymi przez człowieka, który wcale nie musi być nieomylny.
Aborcja prawem kobiety
Bezpieczna aborcja jest niezbywalnym prawem kobiety, głosi WHO. Najwięcej kobiet w ciąży umiera z powodu nielegalnych i niebezpiecznych aborcji. Takie są fakty. Obrońcy życia mogą je lekceważyć czy uznawać za nieistotne, jednak jest wiele argumentów, które optują za prawem do aborcji. Są na tyle ważkie, że wszystkie kraje unijne zapewniają kobietom prawo do aborcji „na życzenie”. Część ruchów feministycznych traktuje aborcję jako element świadomego macierzyństwa, uznając że kobieta ma prawo do wybrania terminu, w którym zdecyduje się na urodzenie dziecka. Oczywiście po drugiej strony barykady znowu odezwą się głosy o „zabijaniu niewinnego dziecka”, ale czy aborcja to faktycznie zabójstwo i czy można wyrządzić krzywdę komuś, kto nie ma mózgu i świadomości?
W 2017 roku, czyli w czasie, kiedy „kompromis” miał się jeszcze w Polsce dosyć dobrze, Konrad Kołodziejczyk opublikował świetny tekst na portalu Filozofia w praktyce pt. „ Wczesna aborcja a możliwość krzywdzenia”. Komu jednak chce się czytać filozoficzne dysputy? Zapewniam jednak, że warto, bo tekst jest ważny z kilku powodów. Po pierwsze uzasadnia argument do „prawa o decydowaniu o macicy”, po drugie jasno wyjaśnia, że aborcja i zabójstwo to jednak dwie różne rzeczy. Kołodziejczyk podkreśla, że filozofowie czy bioetycy: „ np. (Judith Jarvis Thomson) sądzi, że nawet założenie, iż płód posiada prawo do życia, nie implikuje, że kobieta ma obowiązek udostępnić swoje ciało, by utrzymać płód przy życiu." I to jest stwierdzenie bardzo ważne. Ciało kobiety jest jej własnością, a związku z tym ma prawo do decyzji z nim związanych.
Jeszcze bardziej istotny jest wywód dotyczący świadomości. „Aby istota posiadała świadomość w tym sensie, o który mi chodzi, nie musi posiadać samoświadomości, to znaczy nie musi zdawać sobie sprawy ze swojego „ja”, wystarczy, że posiada zdolność do odczuwania. Trudno jest dokładnie określić, w którym momencie płód uzyskuje tak rozumianą świadomość. Jednakże w świetle obecnej wiedzy naukowej niemożliwe jest istnienie świadomości przed dwunastym tygodniem ciąży. Wiele danych naukowych wskazuje na to, że świadomość powstaje dużo później. Aktywność EEG mózgu jest wykrywana między dwudziestym a dwudziestym czwartym tygodniem ciąży. Z kolei mielinizacja dróg wzgórzowo-korowych, będąca wskaźnikiem dojrzałości układu nerwowego, trwa aż do dwudziestego dziewiątego tygodnia ciąży” – pisze Kołodziejczyk. I reasumuje - „Zgodnie z przedstawionym tu stanowiskiem aborcja płodu, który jeszcze nie uzyskał świadomości nikogo nie krzywdzi. Dopuszczalna jest zatem nawet z najbardziej błahych powodów.”
Prawo do dobrostanu i manipulacje
Naturalnym prawem człowieka jest prawo do poszukiwania dobrostanu. Tym słowem psychologia społeczna zastępuje określenie „szczęścia”, które traktowane jest raczej jako coś ulotnego. Na dobrostan składa się kilka filarów, w tym posiadanie pozytywnych emocji. Seligman wymienia tu m.in. poczucie szczęścia, zadowolenia ale również optymizm, dobrą samoocenę, witalność czy samostanowienie. Bez posiadania tych cech, trudno będzie mówić o budowaniu swojego życia, jako czegoś pełnego i spełnionego. Czy posiadanie ciężko chorego dziecka buduje optymizm, daje poczucie szczęścia czy pozwala na samostanowienie? Pytanie jest retoryczne. Niestety, obrońcy życia wielokrotnie stosują dość perfidny zabieg opowiadając o tym, jak ciężko chore czy upośledzone dziecko „uszczęśliwiło rodziców”. Nikt nie neguje faktu, że rodzice kochają takie dzieci mimo wszystko, że poświęcają dla nich całe życie.
- Ale to nie jest życie, to proteza życia – mówi Kasia Łukasiewicz, prezeska Fundacji Ocalić Los, mama niepełnosprawnej Hanki. - Kocham córkę nade wszystko, ale niech nikt nie mówi, że dała nam szczęście.
Dlatego nawet jeśli państwo zapewniałoby doskonałą opiekę medyczną, zasiłki, urlopy wytchnieniowe itp. dla rodzin z niepełnosprawnymi czy chorymi dziećmi, jest to za mało, by uznać, że wystarczy, aby wszystkie kobiety chciały rodzić upośledzone dzieci, wymagające troski do końca swojego życia. Natomiast zmuszanie do porodu takich dzieci jest niewątpliwie torturą stosowaną przez państwo, w dodatku torturą opartą nie naukowych przesłankach, ale doktrynie religijnej.
Masz prawo do swoich poglądów
Voltaire’owi przypisuje się słynne słowa: Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć. Nie były to jednak jego słowa, a słowa angielskiej pisarki Evelyn Beatrice Hall, która tym zdaniem podsumowała poglądy Voltaire’a na temat wolności słowa. I Kaja Godek i kościół maja prawo do głoszenia swojej ideologii dotyczącej życia poczętego. Trudno jednak pogodzić się z faktem, że na niepopartych nauką doktrynach buduje się świeckie prawo. Szczególnie prawo oparte na „jedynej słusznej religii”, które odbiera połowie społeczeństwa możliwości podejmowania kluczowych dla całego życia decyzji.
I co najważniejsze - możliwość wykonania aborcji nie jest przymusem, osoby wierzące mogą podejmować decyzje zgodne ze swoim sumieniem. Jest tylko i wyłącznie opcją, z której ewentualnie można skorzystać. Nie jest też żadnym złem w aspekcie przedstawionych tu argumentów. Dlatego kobiety polskie nie powinny walczyć o przywrócenie dawnego status quo, ale powinny pójść dalej – walczyć o prawo do legalnej aborcji jakie mają inne obywatelki Unii Europejskiej.
Magdalena Gorostiza
źródła: http://filozofiawpraktyce.pl/wczesna-aborcja-a-mozliwosc-krzywdzenia/
Historia aborcji w Kościele katolickim, Jane Hurst, Polskie Stowarzyszenie Feministyczne : Pro Femina