W tej chwili większość przychodni nie przyjmuje pacjentów. Aby uzyskać poradę, receptę czy skierowanie na test na koronawirusa, należy zadzwonić do przychodni. Tylko jak mają to zrobić osoby, które są głuche?
- Wykluczono ich ze społeczeństwa – mówi Magdalena Gach, działająca w Stowarzyszeniu dla Głuchych Migiem Przez Świat. - Jakby nie istnieli. Oni nie zadzwonią, nawet wysłanie SMS to dla nich problem.
Tłumaczka wyjaśnia, że dla osób głuchych pierwszym językiem jest polski język migowy - PJM. One uczą się go od dziecka, dopiero w szkole języka polskiego, takiego, jakim posługuje się większość społeczeństwa.
- Polski migowy jest zupełnie inny, to znaki wiuzalno – przestrzenne, wiele osób niesłyszących nawet dobrze nie pisze po polsku – wyjaśnia. - Dlatego oni mają problem, żeby nawet poprosić kogoś o pomoc. Bo nie każdy rozumie, co piszą po polsku, często są wyśmiewani, bo ludzie nie rozumieją, że dla nich to ich drugi język. Teoretycznie mogliby prosić o pomoc sąsiadów. Ale w dobie koronawirusa i zagrożeń z nim związanych, w przypadku podejrzenia COVID 19, sąsiedzi też nie będą się na kontakt z tymi osobami narażać. I chyba nie o to chodzi?
Magdalena Gach jest obecnie na kwarantannie i jak mówi, ma czas, aby pomagać znajomym niesłyszącym osobom. Ale jej kwarantanna się skończy, a problem przecież nie dotyczy wąskiego grona osób, tylko całej grupy głuchych w Polsce.
- To jest paranoja, żeby dostać się na test na koronawirusa trzeba się dogadać z lekarzem rodzinnym przez telefon, potem zarejestrować przez telefon na test, a potem odebrać telefon z sanepidu, jeśli wynik jest pozytywny – dodaje. - Jak ci ludzie mają to zrobić? Dziewczyna wysłała SMS we wrześniu, do dziś nikt się nie odezwał, jak tak można?
Problemy stwarza też uzyskanie recepty czy porady w przypadku innego schorzenia. Niektóre przychodnie wprowadziły funkcję pisania SMS, ale część nie odpowiada na takie informacje.
- Ja dzwonię w ich imieniu, próbuję pomóc, ale niestety lekarze też nie mają najlepszego nastawienia – dodaje tłumaczka. - Dziś spotkałam się w Lublinie z odmową pomocy. Uważam, że państwo zapomniało o niesłyszących, zabrało im dostęp do leczenia.