Jest Pan właścicielem pięknego hotelu Dwór Kombornia, położonego na południowym wschodzie Polski. Jak pandemia wpłynęła na Pana biznes? Jak wygląda dziś sytuacja?
Sytuacje jest trudna, by nie rzec krytyczna. Już piąty miesiąc w tym roku jesteśmy „w zawieszeniu” i poza ograniczeniem możliwości działania nie znamy także naszej przyszłości. Nie rozumiemy powodów tak ostrych ograniczeń i zakazów działania - w naszych hotelach i restauracjach zachowujemy wszelkie rygory sanitarne i nie są nam znane żadne naukowe badania wskazujące że w hotelach jest większa szansa na zarażenia niż np. w sklepach. Brak uwzględnienia hoteli w Tarczy 6.0 jest nie do zaakceptowania. Z każdym dniem nasze obiekty są zmuszone zwalniać kolejnych pracowników i powiększać zadłużenie ( jeśli im się to udaje). Straty już są ogromne – wiele zabytków może obrócić się w ruinę – koszty utrzymania obiektów zabytkowych SA ogromne – zabytek aby żył musi pracować.
Działa pan również w Stowarzyszeniu Hoteli Historycznych, które zrzesza właścicieli hoteli ulokowanych w zabytkowych obiektach. Zainwestowali spory kapitał, zadbali o nasze zabytki, dali im drugie życie. Jak sobie radzą w pandemii?
Dla każdego z obiektów to bardzo trudne chwile - wiele z nich większość swoich przychodów pozyskiwało z m.in. przyjęć weselnych które w tym roku najdotkliwiej odczuły ograniczenia. Panuje powszechne rozgoryczenie wynikające z braku solidarnego przełożenia skutków pandemii na całe społeczeństwo – cierpią wciąż tylko wybrani podczas gdy wiele branż wprost kwitnie i jest beneficjentem COVID19. Najprostszy przykład to podatek od nieruchomości – pomimo ograniczenia możliwości działania nadal musimy płacić podatek a gminy bardzo niechętnie go umarzają – musimy płacić daniny od niepracujących zabytków które wielu przypadkach uratowaliśmy od zniszczenia– to chyba najprostszy przykład jak się nas traktuje. Rentowność hoteli w zabytkach od zawsze była obarczona znacząco wyższymi kosztami utrzymania niż hoteli nowo wybudowanych – z tego tez powodu trudniej było nam „odłożyć” zapasy gotówki na czarna godzinne która właśnie nadeszła. Nie mamy zatem „poduszki finansowej” i przed nami bardzo ciężkie dni i tygodnie – boje się że duża część obiektów nie przetrzyma tego kryzysu.
Dostaliście jakąkolwiek pomoc od rządu? Jak Pan ocenia decyzje, które wymusiły zamykanie hoteli?
Niestety pomoc jest niedostateczna i co trudno zrozumieć nadal nieadekwatna - wiosną otrzymywali pożyczki wszyscy - niezależnie od skali potrzeb – natomiast jesienią hotele został jak dotąd całkowicie pominięte – a sytuacje pogarsza fakt ciągłej niepewności – od dwóch miesięcy co 2-3 tygodnie dowiadujemy się nagle jak będziemy mogli działać (lub że nie będziemy mogli działać) za dzień lub kilka dni a dodatkowo wciąż nie wiemy co nas czeka po 17 stycznia 2021 – i jak mamy przygotować nasze obiekty do kolejnych tygodni – co mamy powiedzieć naszym pracownikom ??? (niestety w większości hoteli zostało ich już mniej niż połowa…)
Jest plotka, która głosi, że ma powstać jakiś państwowy holding, który będzie skupował upadające hotele. Czy coś Pan o tym słyszał?
Polski Holding Hotelowy od kilku lat rzeczywiście mocno się rozwija – ale dotychczas były to przekształcenia majątkowe pośród państwowych przedsiębiorstw – myślę że były to słuszne działania pozwalające wydobyć z marazmu wiele hoteli. Nie spodziewam się jednak dużej akwizycji obiektów znajdujących się na skraju upadłości - co nie oznacza że w niektórych przypadkach atrakcyjne lokalizacje nie zostaną przez PHH kupione – nie widzę w jednak tym nic niezwykłego.
Hotelarze planują zbiorowy pozew przeciwko Skarbowi Państwa. Przyłączy się Pan do niego?
Niestety sytuacja obciążenia skutkami pandemii w nieproporcjonalnej mierze niektórych branż - w tym w szczególności hotelarskiej - przy braku stosownej rekompensaty musimy ocenić jednoznacznie – to sytuacja nie do zaakceptowania. Trudno zrozumieć jak można finansować koszty locdownu z kieszeni branży hotelarskiej – proszę pamiętać że znacząca część wsparcia z wiosny to pożyczki z PFR które trzeba kiedyś oddać. Brak tu podejścia tak solidarnego przekładającego koszty COVID równomiernie na całe społeczeństwo – jak też gospodarczego – koszty likwidacji a następnie odtworzenia miejsc pracy są ogromne i jak dotąd brak jest realnych rekompensat strat – może, kiedyś/ktoś/coś da - jak przetrwasz, zawnioskujesz a potem jeszcze poprawnie rozliczysz bo przecież przez wiele lat będziesz miał z tyłu głowy myśl - czy wszystkie rozliczenia są poprawne bo pomyłka może skutkować karami lub koniecznością zwrotu pomocy… Nie można nie wspomnieć też o osobistej tragedii tysięcy pracowników i ich rodzin..
Sytuacja jest taka, że rzeczywiście branża powinna dochodzić swoich praw i roszczeń przed sądami – ja jednak niestety nie wierzę w skuteczność takiej walki o swoje prawa w polskim wymiarze sprawiedliwości – po wielu latach ktoś, coś może wygra – ale czy i kto do tego czasu dotrwa?
Nie planuję przyłączać się do zbiorowego pozwu jak też nie zamierzam składać go osobiście - liczę że politycy się opamiętają…
Jak długo uda się jeszcze przetrwać w obecnej sytuacji?
Trudne pytanie – kolejne comiesięczne ankiety Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego pokazują coraz gorsze nastroje. Jeśli spełni się czarny scenariusz i nie otworzymy hoteli od 18 stycznia 2021 sytuacje będzie tragiczna.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza