Odkąd nastały media społecznościowe, odtąd nastała moda na wrzucanie różnych fotografii. Od zdjęć ciekawych i fascynujących miejsc po informację, które dotyczą bezpośrednio nas samych. I o ile naturalnym jest wrzucenie niepozowanej foty na tle krajobrazu, o tyle z drugiej strony trwa wyścig o najbardziej oryginalne zdjęcie. Oryginalne nie w znaczeniu – ciekawe. Oryginalne w znaczeniu pozwalające na autokreację.
W przypadku celebrytów ma to oczywiście uzasadnienie zawodowe. Lansowanie siebie jest wpisane w ich pracę. Ale modę na „lans” przejęły masy. Każdy chce zabłysnąć. Dlatego psychologowie podkreślają, że mamy nowe zjawisko – dla wielu osób odpowiednie zdjęcia z wakacji stały się ważniejsze niż same wakacje. Bo wpuszczone na Facebooka zdjęcie zaświadcza o pozycji społecznej.
Czy w hotelu jest wifi?
To jedno z pierwszych pytań, które dziś w biurach podróży zadają turyści. Inne atuty obiektu mogą być nieistotne.
- W zasadzie hotele, w których chociaż w recepcji nie ma dostępu do internetu przestają się sprzedawać – mówi nam przedstawicielka jednego z biur podróży. - Wymagający goście, których stać na większe wydatki muszą mieć obowiązkowo wifi w pokoju. Inaczej nie pojadą.
Chęć posiadania wifi łączy się bezpośrednio z fobią, która już została opisana. FOMO czyli Fear of missing out ( strach przed byciem pominiętym) ogarnia coraz więcej ludzi. Nawet na drugim końcu świata chcą stale wiedzieć, co się dzieje na Facebooku, jak bawią się inni, no i przede wszystkim pokazać, jak sami cudownie się bawią, nawet kiedy umierają z nudów. Dlatego szuka się pomysłów na zaimponowanie innym. Wymyślna kreacja, makijaż, elegancki samochód, upozowane zdjęcie. Nawet ludzie z określoną pozycją społeczną nie potrafią oprzeć się tej manii, jeśli normalne zdjęcia już nie dają lajków, trzeba coś wymyśleć.
Kijek do selfie
Moda na selfie w przeróżnych sytuacjach zaowocowała specjalnymi wysięgnikami, z którymi dziś paradują współcześni turyści. Bo nie wystarczy zrobienie zdjęcia ciekawemu obiektowi. Trzeba koniecznie być samemu na tym zdjęciu. Dzięki kijkowi do selfie można zrobić sobie zdjęcie w każdej sytuacji, jak się je śniadanie, udaje, że czyta książkę, na dworcu, w przymierzalni, na lotnisku. Selfie wrzucone na Facebooka informuje głośno – Jestem, żyję, pamiętajcie o mnie, nie wykluczajcie mnie ze swojego towarzystwa. Może też być szczególnym wyścigiem po zachwyt i zazdrość innych. Stąd pomysły na selfie w niebezpiecznych sytuacjach. I choć nie brak ofiar śmiertelnych selfies robionych na skałach, na dachach pociągu czy w innych brawurowych akacjach, moda na nie kwitnie.
- Jest moda na szybki lans, taki bez większego wysiłku, potrzeba zaistnienia – mówi Janusz Koczberski, psycholog. - Wiele osób nie ma czym imponować innym. Dlatego sprzedadzą na Facebooku wszystko, byle mieć swoje pięć minut.
Najlepszym przykładem są różnorakie imprezy. Jeszcze dobrze się nie zaczęły, a już są odpowiednie selfie na Facebooku. „ Jestem tu, zobaczcie, zaprosili mnie, bryluję!” - krzyczą światu ich autorzy. A co tam, niech inni zazdroszczą. Szczególnie ci pominięci!
Facebook najlepszy przyjaciel
Choć wśród znajomych wielu z nas ma różnych ludzi – znanych i praktycznie obcych, czyli znajomych z internetu, często na Facebooku publikujemy nawet bardzo prywatne zwierzenia, czasami nie zastanawiając się do kogo mogą trafić. Pamiętam, że jakiś czas temu zszokowała mnie informacja opublikowana przez pewną kobietę – 15 minut temu zmarł mój mąż. Nawet w takiej chwili musiała ona zakomunikować o tym fakcie właśnie w sieci. Psychologowie podkreślają jednak, że jest to wynik samotności w realu. Mamy coraz mniej bezpośrednich kontaktów i coraz mniej przyjaciół, do których możemy zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. Życie przeniosło się do wirtuala, bo znacznie prościej jest utrzymywać kontakty za pomocą choćby właśnie Facebooka.
Oddzielna kwestia to publikowanie zdjęć małych dzieci. Nawet największe tabloidy kratkują twarze dzieciom ludzi znanych i celebrytów. Na Facebooka bez żadnego zastanowienia wrzucane są zdjęcia maluchów, bez ich zgody rzecz jasna i z możliwością narażenia ich nawet na niebezpieczeństwo. Nader często zapominamy o tym, że wrzucone raz w internet zdjęcie może zacząć żyć swoim własnym życiem. Dotyczy to również fot robionych w różnym towarzystwie albo nawet dla żartu. Często nie mamy świadomości jak i kiedy, ktoś może takie zdjęcie wykorzystać. Przekonują się o tym nastolatki wrzucające do sieci zdjęcia w seksownych pozycjach.
Nie ma żadnych granic
Jakiś czas temu wybrałam się do Brzezinki, zwiedzić były hitlerowski obóz zagłady. Byłam kiedyś w Oświęcimiu, ale nie dojechałam wówczas do Birkenau. Miałam jednak potrzebę zobaczenia tego miejsca. I nie ogrom obozu ani baraki zrobiły na mnie największe wrażenie. To co mnie zszokowało, to młode dziewczyny pozujące przy drucie kolczastym. Ich kolega z zapamiętaniem strzelał foty telefonem komórkowym. Pewnie na Facebooku cieszyły się powodzeniem...
Magdalena Gorostiza