Czas pandemii skierował świat ku łatwej z technologicznego punktu widzenia intensyfikacji komunikacji na interaktywnych platformach lub przy pomocy mediów społecznościowych. W oczywisty sposób wywołana epidemią konieczność ograniczenia spotkań zachęciła wiernych i pasterzy Kościoła do wykorzystania technicznych możliwości do transmisji z liturgii nie tylko za pośrednictwem profesjonalnych kamer i nadajników, gdyż obecnie można bez wielkich kosztów dokonywać transmisji przy pomocy łatwo dostępnego sprzętu, posiadanego dziś prawie w każdym domu, np. smartfona. Oznacza to możliwość łączenia się online z liturgią nie tylko sprawowaną w katedrach i wielkich sanktuariach, ale we własnej wspólnocie parafialnej – podkreśla ks. dr hab. Piotr Kulbacki, prof. KUL z Wydziału Teologii KUL.
Jak korzystać z możliwości, które daje przekaz medialny (transmisja) z celebracji liturgicznej?
Ekspert KUL przytacza wskazania komisji liturgicznej Konferencji Episkopatu Polski (Komisja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP) na Wielki Tydzień i Triduum Paschalne 2021, w których przypomina, że „w przypadku korzystania ze środków komunikacji elektronicznej z ostrożnością należy używać (być może najlepiej wcale) wyrażenia «uczestnictwo w liturgii». Lepszym i jaśniejszym określeniem jest «łączność duchowa». Należy strzec dosłownego i fizycznego rozumienia uczestnictwa w liturgii, aby wszyscy mieli jasność co do różnicy, jaka zachodzi między byciem na zgromadzeniu, a oglądaniem czy słuchaniem go w mediach”. Dlatego nie można wyrażać poglądu że, transmisja „zastępuje” fizyczne uczestnictwo. Człowiek uczestniczy w liturgii Kościoła całą swoją osobą zgodnie ze swą naturą – duchową i materialną, a nie tylko przy pomocy jednego czy dwu zmysłów i komunikacji „przefiltrowanej” przez kamerę i reżysera. Nie można sprawować sakramentów „przez internet”.
Jak przypomina prof. Kulbacki wykorzystanie techniki przekazywania „na bieżąco” dźwięku i obrazu na odległość umożliwiło transmisji radiowe, telewizyjne, a współcześnie także internetowe, z różnych wydarzeń życia społecznego. - Już za Piusa XI rozpoznano w Kościele możliwości jakie stwarza transmisja z celebrowania mszy św. Radio wspierało wówczas duchowo oblężonych podczas wojny domowej w Hiszpanii. W okresie międzywojennym dość szeroko msze św. transmitowano dla chorych. Po pierwszych transmisjach z Pasterki – w Paryżu i w Nowym Jorku w 1948 roku, Pius XII z entuzjazmem wypowiadał się o możliwościach jakie ujawniła telewizja – przypomina Kulbacki. Jak podkreśla, zawsze jednak towarzyszyła temu świadomość, że nie jest to „uczestnictwo” we mszy św., że nie jest to zastępczy sposób realizacji przykazania uczestnictwa w niedzielnej liturgii. Dla tych, którzy są dyspensowani od uczestnictwa (np. choroba) jest to „tylko” i „aż” sposób duchowego łączenia się z aktualnie dokonującymi się wydarzeniami, których podmiotem jest wspólnota Kościoła zgromadzona w konkretnej świątyni. Jak wskazuje prof. Kulbacki nowością w dwudziestym stuleciu stała się możliwość duchowego włączenia człowieka w dokonujące się w tym samym czasie (live – „na żywo”) wydarzenie religijne z liturgicznym włącznie. - Internet tylko poszerzył istniejące już możliwości przekazu medialnego, a nawet stwarza w pewnym zakresie nowe możliwości komunikacji wielostronnej – twierdzi Kulbacki. Oczywistym jest, dodaje, że odtwarzanie nagrania dokonanego wcześniej (retransmisja) nie stwarza możliwości duchowego łączenia się ze wspólnotą aktualnie uczestniczącą w liturgii. Jak przypomina ekspert KUL ostatnio, w dobie pandemii i upowszechnienia transmisji zarządzono w niektórych diecezjach, by nie zachowywać transmisji z liturgii do późniejszego odtwarzania (vod), gdyż mogłoby to wprowadzać w błąd osoby co do duchowej łączności z aktualnie celebrowaną liturgią.
Jak zatem wykorzystywać ten dar współczesnej epoki dany nam, aby Dobra Nowina ożywiała ludzi XXI wieku?
Wielu katolików nierzadko zadaje sobie pytanie: jak się zachowywać podczas tych transmisji? Kulbacki podkreśla, że jest to „tylko” i „aż” łączność duchowa z konkretną wspólnotą zgromadzoną na sprawowanie liturgii. - Zatem nasze postawy zarówno wewnętrzna jak i zewnętrzna winny być wyrazem naszego szacunku dla zbawczego dzieła Chrystusa, aktualnie uobecnianego w liturgii, z którą duchowo łączymy się – podkreśla duchowny. - Nie oznacza to jednak, wg Kulbackiego, konieczności podejmowania wszystkich gestów, postaw i aklamacji, które wykonują aktualnie uczestnicy zgromadzenia, któremu duchowo towarzyszymy. Niektórym jednak intuicja podpowiada, by swymi gestami i postawami wyrażać i pogłębiać to duchowe zjednoczenie - dodaje.
Zdaniem profesora transmisja telewizyjna niesie ze sobą pewną trudność, wyczuwaną nieco przez osoby siedzące przed ekranem i chcące łączyć się w modlitwie, choć przy natłoku codziennej informacji audiowizualnej ta wrażliwość może ulec stępieniu.
Jak przypomina prof. Kulbacki, gdy na Zachodzie następował już rozwój telewizyjnych transmisji Karl Rahner stawiał pytanie, czy coś tak intymnego jak spotkanie człowieka z Bogiem da się transmitować, czy wypada to czynić? Czy nie jest próba „podglądania” tego co i tak wymyka się bezpośredniemu poznaniu obserwatora. Poza tym zauważał, że obraz na ekranie płynie z „oka kamery”, czyli jest ukształtowany przez reżysera, kamerzystę i ich wizję tego co chcieliby przekazać. Nie widząc tak wielkiego niebezpieczeństwa zafałszowania podczas transmisji radiowych Rahner twierdzał, że być może w przyszłości Kościół będzie ostatnią ostoją poszanowania intymności człowieka żyjącego w kulturze chcącej oglądać wszystko, w miękkim fotelu, bez zaangażowania, jak milczący widz w kinie. Jak dodaje Kulbacki Sobór kilka lat później wyraził swą troskę o liturgię, „aby chrześcijanie w tym misterium wiary nie uczestniczyli jak obcy lub milczący widzowie” (KL 48), lecz byli zaangażowani wewnętrznie i zewnętrznie.
Dziś, zdaniem Kulbackiego oczywistym jest prowadzenie transmisji radiowych i telewizyjnych (internetowych), a Kościół zachęca do korzystania z nich. - Gdy doświadczamy cierpienia spowodowanego wymuszoną przez epidemię izolacją łączymy się z Ołtarzem duchowo otwierając nasze serca na owoce Misterium Paschalnego Chrystusa – mówi Kulbacki. On nigdy nie opuszcza swego ludu. Nie po raz pierwszy w historii Kościoła doświadczamy możliwości łaski spotkania z Nim na drodze nadzwyczajnej, gdy zwykłe środki – takie jak obecność na liturgii są nam niedostępne.
źródło KUL